Pokazywanie postów oznaczonych etykietą magnum. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą magnum. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Magnum, Double Peanut Butter

Nie wiem czy uda mi się znów pisać regularnie jak jeszcze tydzień temu, nie mogę się zmobilizować. Nie chce mi się nawet pisać tego wstępu. Nienawidzę  swojego życia, a wiem, że nie mam prawa ta mówić, niech to już minie. 

Była sobie nie taka mała dziewczynka, która przeglądając instagrama dostawała drgawek na widok wszelkich nowości, głównie na świecie, ale kilka z rodzimego kraju także się znalazło. Oczywiście załamała ręce, że po żadne z nich nie jest jej po drodze i błagała aby zapomnieć..
Jakież było jej zdziwienie kiedy złote "M" błysnęło z lodówki pozornie marnego spożywczaka. Skreślając w pamięci nieudane spotkania z Magnumami, na chwilę zapominając o zasadzie nie kupowania przereklamowanych lodów tejże firmy wyjęła 5 złociszy z kieszeni i czym prędzej powędrowała do domu. 


Tam bliżej mu się przyjrzałam. Opakowanie jak zwykle odznaczało się klasą i elegancją, złote elementy lepiej prezentowałyby się na tle czarnym, lecz brąz również nie jest zły. Wyjęłam z niego nadzianą na patyk, równo oblaną i mniejszą niż zwykle (nie podoba mi się to) bryłkę. W przekroju podziwiać możemy cztery warstwy. Czekolada z zewnątrz była gruba, chroniła warstwę "sosu z masła orzechowego"(15%), odseparowany był on od lodów jeszcze cienką skorupką czekoladową, te zaś zajmowały najwięcej miejsca i oddzielały się bezproblemowo. Całość na początku nie pachnie, dopiero po dłuższej chwili czuć czekoladę i daleko daleko szczyptę solonego masła orzechowego. Masa lodowa szybko się rozpuszcza, sos z PB również, natomiast otoczka przeciwnie - chrupie pod zębami. Skrywa ona szarawy sos, tylko skrywa? Haha, chroni je jak samotna mama jedynaka, nie chce wypuścić. Jest on słaby i ledwie wyczuwalny, otoczka króluje. Coraz czuć nutę, lecz delikatnie, pobawiłam się więc i coś udało mi się wyskrobać. Z przykrością, choć się tego spodziewałam, stwierdzam, iż masłem nie jest to zupełnie, sosem również, chyba, że mnie oświecicie bo ja pod pojęciem "sos z masła orzechowego" rozumiem PB podgrzane w mikrofalówce, po prostu rozpuszczone. To tutaj jest przede wszystkim słodkie, następnie bardzo mało orzechowe, tłustawe, później dopiero odrobinę słonawe, tylko gdzie arachidy?!


Nie ma co rozpamiętywać porażek, wzięłam się za lody. Kremowe i gładkie jednak trochę zbyt wodniste, trochę także bezsmakowe. Słodkie, lecz nie za bardzo, ani śmietankowe, ani waniliowe, odrobinę mleczne i tyle. Czekolada w M zawsze była najlepszym elementem, tutaj też daje radę, tłusta, kakaowa, przy tym słodka, rozpływa się szybko, gładko i smacznie. 
Lody jako całokształt są słodkie, częściowo chrupiące i smaczne, szkoda tylko, że bez wyrazu, nigdy nie powiedziałabym, iż mam do czynienia z masłem orzechowym. 
Jestem uprzedzona do Magnumów, ale nie bez powodu, jedyne co mi tu pasowało to czekolada, była bez zarzutów, reszta to zawód i porażka producenta, szkoda kasy jednym słowem. 
Otoczka chrupnęła i pękła, zrobiło się smacznie, po chwili zbyt wodniście rozlały się lody, wsad (mogę go tak nazwać?) masło-orzechowy(?) wypłynął, musnął język nie dając smaku, w kilku gryzach nawet go nie zauważyłam. 
Zmrożona masa miała być o smaku masła orzechowego, ale czego się spodziewać skoro na dwa elementy o tym smaku przypadało łącznie 4% orzechów ziemnych. 


Ocena: 3/6
Cena: 4,99
Gdzie kupiłam: miejscowy spożywczy
Kaloryczność: 336/100g
278/100ml
245 kcal w lodzie

środa, 5 sierpnia 2015

Algida, Magnum First Kiss Creme Brulee

Też czasem nie macie żadnego pomysłu o czym napisać. No bo nie mogę już narzekać na kolesia walącego jakimś młotkiem pod moim domem, nie będę już rozwodzić się nad sensem życia, ani mówić o błogim dzieciństwie. No przynajmniej nie dziś ;) O czym więc pisać. O pogodzie, że znów są upały, duszno, wstaję rano i widzę 26 stopni. Przecież Wy też macie okna. Mogę opowiedzieć, że wstałam rano i zjadłam śniadanie, ale czy kogokolwiek może interesować taka "historia życia"? Oczywiście, że nie. Mogłabym opowiedzieć coś o sobie, ale jak, skoro nie mam weny..:) No cóż może dziś tym wstępem, który nie miał być wstępem, bo przecież nie wiedziałam o czym pisać, zaproszę was na lody (tylko drogie Panie, proszę bez dziwnych domysłów), na patyku ;)


Opakowanie jest ładne, brązowo złote, matowe, chyba każdy Magnum jest ładnie zapakowany.
Gruba warstwa czekolady  łatwo odchodzi i chrupie. Jest mleczna, słodka, dobra (boże, niczym analfabeta ;)), w niej zatopiono kryształki karmelizowanego cukru, większe lub mniejsze, nie jest ich zaskakująco dużo, lecz małą ilością też bym nie nazwała. Są głównie twarde i gorzkie. Czekolada jest na tyle smaczna, że odciąga trochę uwagę, od nietrafionych  kawałków.


Przez karmelowy lód, ciągnie się sos, również karmelowy. Smak samego tworu białego, jest dość delikatny, taki jak zapowiadano. Sos natomiast, jak dla mnie znacznie gorszy. Bardzo gorzki, lekko tylko słodki. Przez chwilę miałam wrażenie, że jem coś jakby kawowego.


Sama nie wiem co o nim myśleć, niby było smacznie, a jednak nie do końca. Pyszna, mleczna czekolada i lód były bardzo dobre. Kiepsko natomiast jeśli chodzi o zatopione cząstki i sos, oba gorzkie i obniżające walory smakowe całości.
Nie kupuję Magnumów, moim zdaniem nie są warte swojej ceny i można znaleźć ich pyszniejsze, tańsze odpowiedniki. Myślałam, że mój stosunek do nich zmieni się właśnie po Creme Brulee. Zdanie to, jednak ze mną pozostaje, mimo iż nie było okropnie, to więcej do niego nie wrócę.

Ocena:6
Cena: 3,69
Gdzie kupiłam: Biedronka
Kaloryczność: 301/100g
                     241 kcal-w lodzie
Eh, wybaczcie oświetlenie na zdjęciach :)
Podobał Ci się wpis? Masz odmienne zdanie, a może jakieś rady? Chętnie posłucham wszystkiego i wszystkich z osobna. Będzie mi miło, gdy zostawicie ślad swojej obecności ;)