Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wafle. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wafle. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 3 marca 2016

Nestle, Blue Riband

Eh, jak mnie czas goni, o 20 ocknęłam się, że może wypadałoby chociaż wypisać na kartkę najważniejsze wiadomości, jutro sprawdzian z chemii, polskiego, kartkówka z fizyki i powtórzenie, a ja co? Na nic się nie uczyłam, z 6 lekcji odrobiłam jedynie fizykę, ale wiecie co wam powiem? Nie obchodzi mnie to zbytnio, cieszę się, że się tak tym wszystkim nie przejmuję, owszem przed klasówką będę sobie mówiła "mogłaś się uczyć, dlaczego się nie uczyłaś". Ale jakoś będzie, zawsze jest i było, w dodatku wcale nie źle, bo oceny nie są złe.. Dobra koniec gadania bo coraz później się robi :D 

Dziś, jak mówi wujek Google, "Błękitna wstęga Atlantyku", dlaczego u nas nie ma takich nazw słodyczy? :D


Wafelki te jednoznacznie kojarzą mi się z wakacjami w Anglii, najprawdopodobniej 2 lata temu, kiedy to na nie miałam fazę, dzień w dzień jadłam, poszło ich nie mało, smakowały mi więc bardzo, tak bardzo, że od tamtej pory ich nie jadłam, przejadły mi się, ale chciałam sprawdzić co takiego widziałam? Przeniosę się w 25 stopniowy dzień? Jak to bywa w UK wszelkie batoniki pakowane są w zbiorcze opakowania, tych było 8, małych, zgrabnych, oddzielonych od siebie kolejnymi papierkami, bardzo ekologicznie, ale za to jak praktycznie. Wygląd? Jak to produkty tego typu, jasna polewa tworząca fale, tylko rozmiar pomniejszony. Znad brązowego prostokąta uniósł się słodziutki zapach, mocno wyczuwalne było mleko w proszku, za nim do nosa dotarła, jakby dopiero co rozpuszczona, czekolada. Apetycznie, nie powiem, ze nie. 
Czekolady najwięcej znalazło się na bokach, na górze, po przekrojeniu, zaczyna się trochę kruszyć i odpadać. Tłusto - mleczna, słodka i gładka, totalnie nie kakaowa, ot najzwyklejsza mleczna czekolada, jest jej za mało, aby się wczuć.


 Wafelki oddzielają się z niezwykłą łatwością, są lekkie, smakują zupełnie tak jak takie wafle do przekładania. Cienkie, dość neutralne w smaku, lekko tylko słodkie, ale niestety nie pierwszej świeżości, jak się okazało jedynie te z wierzchu, znaczy te, które miały kontakt z czekoladą - trochę styropianowe, plastry wewnątrz były już okej, krucho - chrupiące, choć nadal nie zbyt mocno wypieczone. Kremu, który je przekłada jest mało, tłusty, ale bardzo proszkowy, przez to sprawia wrażenie suchego. Cukrowy, czuć także mleko w proszku, ale ogólnie raczej bezpłciowy. 
Całość jest bardzo słodka, cały czas czuć czekoladę, krem (o ile mogę go tak nazwać) słabo, jednak nie można uznać tego za minus. Gryzę bloczek, wafelki nie powalają chrupkością, a powinny, krucho - trzeszczące, nieco styropianowe. Taka gorsza wersja wafla Nesquik
Słodko, pierwiastek mleka w proszku towarzyszy cały czas, przez moment miałam wrażenie, że w tle pojawiło się także słodkie kakao, ale na ile to efekt mojej wyobraźni, a ile w tym prawy to nie wiem. 
Niestety zburzyłam tym swoje wspomnienia, już nie było tak pięknie, wolałam o nim myśleć w samych superlatywach.  


Ocena: 3/6
Kaloryczność: --->>

wtorek, 5 stycznia 2016

Wedel, Torcik Wedlowski

Wczorajszy wstęp nie każdemu przypadł do gustu, a już miałam plan na dziś i dalsze rozwijanie myśli. Przecież  w dzisiejszych czasach kontrowersja to klucz do sukcesu ;) Doszłam jednak do wniosku, że lepiej po woli dozować emocje i z tym poczekam :D Może i dobrze się złożyło bo dziś grają siatkarze i trzeba wspierać rodaków, jutro zaś Barca, także będę miała więcej czasu i wszyscy będą zadowoleni :D 

Nigdy nie jadłam Torcika Wedlowskiego, tak jak sami nigdy nie kupujemy Ptasiego Mleczka, tak i u mnie w domu nigdy nie kupiło się Tortu od Wedla. Po cichu zawsze liczyłam, ze dostanę go do prezentu, wiele ciotek nie mam, więc i szans za dużo nie było. 300 gramowa Milka i Alpejskie/Ptasie Mleczko są zdecydowanie ulubionym dodatkiem, z niezapoznaniem się z waflem już zdążyłam się pogodzić, w końcu fanką przekładańców nie jestem. A tu znalazłam go w tegoroczne święta, chyba przydałoby się popularne powiedzenie "Nadzieja umiera ostatnia", do którego się nie zastosowałam :D 



Co prawda wolałabym ujrzeć jego pierwotną wersję, ciemną, elegancką, ale prezent to prezent, nie będę wybrzydzać. Opakowanie, jak i dekoracja kojarzy się z produktem dla dzieci, taki (pewnie) też był zamysł. Karton utrzymany jest w delikatnej, jasnej, niebieskiej kolorystyce, charakterystycznej dla nowej Wedlowskiej serii. Okienko i wgląd na zawartość mamy wewnątrz wielkiego, okrągłego brzucha krowy, czy ona zaraz nie pęknie? xD Wierzch tym razem ozdobiony został czekoladą białą, tworzy ona "misiowy"  obrazek, widać, że dekoracja jest ręczna, nie wszystko jest idealne, widać małe niedoskonałości, ale to w nich właśnie tkwi cały ten urok, pomyślcie sobie, że kilkanaście osób siedzi w fabryce i ręcznie dekoruje po kilkadziesiąt (jak nie więcej) tortów. 



Ukroiłam kawałek, wafel jest twardy, nie kruszy się, sprawia wrażenie masywnego lecz jest lekki (jak piórko :D). Widać, że czekolady nie poskąpili, kremu także, przekłada cienkie wafelki solidnymi warstwami. Pachnie intensywnie deserową czekoladą, nie ma szans na pomyłkę, próbowanie jednak zaczęłam od białych brzegów, które również cienkie nie są. Jasna ozdoba jest tłusta, słodka i śmietankowa, dokładnie w takiej kolejności. Jednym słowem słaba, czuć, że nie najwyższej jakości. Skoro oddzieliłam "esy floresy", mogłam przejść do czekolady znacznie ciemniejszej. Gruba warstwa kawałkami, ładnie odchodzi, od razu czuć, że do czynienia mamy z deserówką, z gorzkim pierwiastkiem, aczkolwiek nie pozbawionym stonowanej słodkości, rozpuszcza się gładko i tłusto - kakaowo.  Jak już mówiłam wafelki są cienkie, bardzo jasne, delikatne i lekkie, twardo - chrupkie i słodkie. Został nam już tylko krem, czyli wcale nie tak mało ;)
Jest tłusty i nieidealnie gładki, słodki i kakaowy, z nieimponującą lecz obecną orzechową nutą. 


Całość nie jest przesłodzona, nie jest także całkowicie pozbawiona słodkości, którą nadaje znikoma i inaczej nie wyczuwalna biała czekolada.  Kakaowa, lekka, chrupiąca i o dziwo, zapychająca. Nie przepadam za waflami, widać to nawet po jakże imponującej liczbie ich recenzji (aż 5 O.o), ale ten naprawdę mi smakował, tak jak Maxer, podobna grubość, twardość, chrupkość, dlatego bez zastanowienia Torcik Wedlowski stawiam z nim na równi i wystawiam soczystą piąteczkę ;)

Bez obaw możecie kupić komuś bliskiemu, jak mówi producent, jest to "ręcznie dekorowany dowód uczucia", a tak się składa, że nie miał na myśli nienawiści, no chyba, że ktoś ma uczulenie na czekoladę :) 


Ocena: 5/6
Cena: prezent
Gdzie Kupiłam:  jak wyżej
Kaloryczność:  533/100g

poniedziałek, 2 listopada 2015

Nestle, Princessa Zebra

Nie wierzę jacy ludzie są okrutni.. Nie rozumiem ludzi nie szanujących zwierząt. Nie muszą ich kochać, nie muszą mieć, nie każę im pomagać w schroniskach i tak dalej.. Ale pewne granice są.. Zima się zbliża, a mi coraz ciężej mija się bezdomne psiaki. A tu co? Z ciocią znalazłyśmy szczeniaczka, rzuconego w krzaki za płotem.. Jakiś chłopak przy nim siedział, bo kobieta na której podwórku się znajdował nie chciała go wpuścić by mógł go zabrać. Jeszcze się kłóciła, że ona nie wie skąd się tam wziął i twierdziła, iż ma psa, a ten ją nie obchodzi.. Jak można?! Na szczęście udało się i pieska zabraliśmy, znalazł ciepły domek u cioci. Tylko nie mogłam uwierzyć, ledwie widzi na oczy, nawet ledwo chodzi, nie ma więcej niż 3 tygodnie. Wiem, że to nie miejsce, a prośba piętnastoletniej dziewczynki może wydać się śmieszna. Jednak proszę was, jeśli nie chcecie szczeniaka, a nie zadbaliście o to wcześniej to przynajmniej oddajcie go do schroniska, pomagajcie i dokarmiajcie, jest coraz zimniej, a im coraz ciężej..


Szczerze? Nie planowałam jej zakupu, ale zobaczyłam średnie kwadraciki, oj wezmę pomyślałam. Mniejszy rozmiar, mniej do zjedzenia (gdyby była niedobra), wezmę więc dwie, wcale nie będzie to więcej niż normalna Zebra, wcale (ach to logiczne myślenie). Na opakowaniu przeważa niebieski, jak w każdej chyba księżniczce. W środku mamy jednak coś innego, brak polewy (jak w chyba edycji limitowanej tu i tu) sprawił, że kwadratowy twór sypie się na wszystkie strony i niesamowicie tym denerwuje. 


Łagodzą to jednak barwy, rzadko spotykany ciemny wafelek i biały krem, połączenie przyjemne dla oka, choć staje się coraz bardziej oklepane i powszechne. Produkt jakby kierowany był do osób lubiący oddzielać warstwy, rozchodzą się one z taką łatwością, jakby jedna drugiej rodzinę zabiła (u was w domu też krąży takie powiedzenie?). No więc próbujmy. Wafelek jest lekki i delikatny, dobrze wypieczony, aż taki andrutowy lecz bardzo mało słodki i trochę kakaowy, oczywiście plus za chrupkość, a właściwie nie tyle chrupkość co.. hm.. Kurcze no i zabrakło mi słowa. Mam - kruchość. 


Kremu, którym zostały przełożone jest całkiem sporo. Nie jest on czysto biały, jak i nieidealnie gładki, a pierwsze co odczuwają kubki smakowe to słodycz, od razu po tym zaznamy tłustość i nie do końca "naturalną" (znaczy, czuć trochę sztuczność) mleczność. Nie jest najgorszy, najlepszy też, po prostu okej. 

Całość odznacza się niezwykłą chrupkością. Dużą rolę odgrywa biała masa, nadaje słodyczy i niweluje suchość wafelka. Nie obyło się bez minusów, nie zabrakło plusów, wszystko się mniej więcej wyrównało i nawet zastanawiałam się nad wystawieniem piątki. 


Ocena: 4,5/6
Cena:
Gdzie kupiłam: Biedronka
Kaloryczność: 535/100g
                      157 kcal w jednym 

niedziela, 11 października 2015

Nestle, Maxer Snack

Weekend miną on w ogóle był. Nawet nie wiem kiedy. Nie zrobiłam nic konkretnego, a nie wiem kiedy zleciały te dwa dni. Nie wiem kiedy miną pierwszy tydzień października, wrzesień, kiedy zleciały wakacje? Czas leci do przodu, a ja siedzę na dupie i nie mam pojęcia jakim cudem wszystko tak szybko się dzieje. Po co to wszystko, skoro życie ucieka nam między palcami, niczym za pstryknięciem palca. Nie zdążę się obejrzeć, a zostanę starą panną ze schroniskiem dla psów, której marzenia się nie spełniły, która ma teraz nierówno pod sufitem, bo rozmawia tylko ze zwierzętami, a dlaczego? Bo nie chciało jej się podnieść tyłka i wyjść ze znajomymi. Ale skoro tak ma być.. Każdy z nas ma jakąś rolę, w życiu, w świecie, w najbliższym otoczeniu. Co by było gdyby wszyscy podzielili los zbieraczy śmieci? W końcu nie było by co zbierać, bo nikt nie byłby na tyle zorientowany by wyprodukować nowe. Albo wszyscy byli orłami, politykami i tak dalej, kto wtedy sprzątałby ich miejsce pracy? Los przydziela nam wydarzenia, układa życiorys, możemy zadawać sobie pytanie dlaczego ja? Odpowiedź jest jedna - ktoś musiał. 


Wafle nie są moją ulubioną formą słodyczy, ale kiedy zobaczyłam 6 chi u Olgi, a drugiego dnia wypełnione nim pudełka, wiedziałam, że wezmę, trzy (kochana ze mnie córka :D) sztuki grzecznie powędrowały do koszyka. Nie musiały długo czekać, jeszcze w tygodniu zakupu (co rzadko się zdarza) zostały wzięte pod lupę przed obiektyw aparatu. Za oknem leje, zimno, w piecu już się hajcuje, mamo, błagam z litością dla moich zbiorów - na szczęście wrzesień był ciepły, więc to zabieg jednorazowy, mogę jeszcze z nimi porozmawiać i na to przygotować haha xD. Do rzeczy.


Dwa solidne wafle ważą po 20 gramów. Grube, dość ciemne prostokąty ładnie pachną, kakaowo i nie za słodko. Cienka warstwa czekolady również nie jest mleczna, delikatnie gorzka, deserowa, szybko się rozpuszcza. Otula ona dużą ilość warstw - wafel - krem, zacznę od pierwszego. Jasny, leciutki (lekki to za mało), delikatny, wręcz rozpadający się, bardzo podobny do takich do przekładania, na pewno jedliście nie raz, lekko słodki i tak specyficznie waflowy (xDD). Krem ma barwę słodkiego kakao z mlekiem, jest najsłodszy, lecz nadal  kakaowy, tłusty, nie margarynowo, przyzwoicie, nie obrzydliwie, nie przyjemnie. 


Całość mnie nie zaskoczyła, zaskoczyło mnie to, że naprawdę mi smakowały. Przez ogrom warstw (dziwne bo lekkich) jest jakby twardo - mocno chrupiąco. Nie za słodko, kakaowo, czekoladowo - nie sądziłam, bardzo smacznie. Może moja "miłość" do wafli nie uległa drastycznej zmianie, patrzę na nie nieco przyjemniejszym okiem, nie ładuję do koszyka, nie mam ochoty zrzucić ich z półek, są, zwyczajnie są dostępne. Te również nie trafiły do mnie ponownie. 


Ocena: mocne 5/6
Cena: nie pamiętam
Gdzie kupiłam: Biedronka
Kaloryczność: 565/100g
                      113 kcal w waflu 

sobota, 18 lipca 2015

Olza, Prince Polo

Wczoraj wróciły upały, cały dzień pękała mi głowa, a tu jeszcze wizyta u ortodontki. Dałam radę i stwierdziłam, że skorzystam z wizyty w większym mieście. Zaszłam do Almy z myślą, że wyjdę z pełnymi siatami, błagająca mamę o jeszcze jeden batonik. Cóż, nie wiem czy to moja wina, czy po prostu nic nie było, ale wyszłam z marną małą siateczką, do tego prawie pustą.
Dziś zaprezentuję wam klasykę, także krótko i na temat :)


Tandetne, ale skuteczne, złote opakowanie, niezmienne od lat, nie trzeba się rozpisywać, bo na pewno 
każdy je zna.


Dawno go nie jadłam, powiem szczerze, że jestem pozytywnie zaskoczona składem, jest dość krótki, jak na tego typu produkty. Wafel pachnie deserową czekoladą, wyglądem również ją przypomina, jest dość ciemny. Bardzo cienka warstwa czekolady, jest słabej jakości, pokryta szarym nalotem, w smaku czuć delikatną goryczkę kakao, strasznie się łamie i odpada, ewidentnie nie jest to wyrób tabliczkowy. Cztery grube wafle są bardzo jasne, kruche i nie słodkie. Ciężko jest oddzielić je od kremu, który jest sztuczny, słodko-kakaowy, gęsty i proszkowy, występuje go całkiem pokaźna ilość. 


Całość jest taka jak zapamiętałam, strasznie się kruszy i nie ma mowy o zasłodzeniu. Było to dobre, jednak zbyt zwykłe, z jednej strony to dobrze, z drugiej wieje nudą, do tego nie jest on najwyższej jakości. Produkt na pewno ma swoich wielbicieli, zresztą jak każdy. Od czasu do czasu można po niego sięgnąć, lecz ja się w nim nie zakocham.

Ocena: 7
Cena: 1.29 (na promocji)
Gdzie kupiłam: Biedronka
Czy kupię ponownie: nie wiem
Kaloryczność: 530/100g
                     265 kcal-wafel

wtorek, 14 lipca 2015

Nestle, Princessa chrupka orzechowa

Dziś wpis dość krótki, dlatego też bez zbędnych wstępów, zaprezentuję wam drugi wariant smakowy, a mianowicie orzechowy, zapraszam.


Opakowanie, takie jak w wersji kakaowej, z tym, że kakao zastąpiono orzechami (jest ich aż 1%!), a czerwień, charakterystyczną, jasną zielenią. Zapach mniej intensywny, niż w poprzedniej, trochę orzechowy, nienachalny. 


Znów mamy do czynienia z dziewięcioma warstwami, udekorowanymi mleczną, tym razem czekoladą.
O waflu nie będę się rozpisywać, jest taki jak tutaj tylko jaśniejszy, idealny. Krem, jest jasno brązowy, jakby szarawy, trochę proszkowy i miękki, słodki, orzechowy i jakby sztuczny. Spodnia warstwa czekolady jest cieńsza, szybko się rozpuszcza i jak to mleczna czekolada jest słodka. 


Ogólnie całość jest słodsza. Tak jak u poprzedniczki, jest smacznie, wafel chrupie, nie doznajemy całkowitego zasłodzenia, fajne rozwiązanie z mniejszą ilością czekolady. Podoba mi się. Osobiście orzechowy bardziej przypadł mi do gustu, dlatego podnoszę trochę ocenę.


Ocena: 8
Gdzie kupiłam: Biedronka
Cena: 0,79 zł
Czy kupię: Raczej tak
Kaloryczność: 509/100g
                       173 kcal-wafel

sobota, 11 lipca 2015

Nestle, Princessa Chrupka, kakaowa

Ech, nie wiem, jak wy to robicie, że wasze posty i recenzje są takie ciekawe? Kolejny dzień siedzę przed laptopem i myślę jak zacząć, mój mózg w wakacje chyba się wyłącza i przestaje kreatywnie myśleć.. Przeraża mnie perspektywa bezczynnego przesiedzenia całych wakacji w jednym miejscu, nigdzie nie wyjeżdżam, mieszkam w małej miejscowości (żeby nie powiedzieć na wsi), nawet nie ma ciekawszych sklepów, żeby móc przynajmniej próbować nowych rzeczy.. Przejdźmy my do recenzji.


Wafel wydaje się być dość duży, jest długi, aczkolwiek lekki. Opakowanie różni się od podstawowych. Jest dwu-kolorowe, z charakterystycznymi ustami(?), na których umieszczona została nazwa produktu. Możemy także zobaczyć zawartość.


Wafel również jest inny, składa się z dziewięciu warstw, które oblane czekoladą zostały jedynie od spodu, górna warstwa udekorowana została cienkim zygzakiem. Krem jest jasno brązowy. Na pewno nie jest to kolor ciemnego kakao. Mam problem z określeniem zapachu. Czuć nutkę czekolady, lecz głównie wafele, kakao gubi się gdzieś w tle (nic dziwnego, jest go 1,4%). Zacznijmy od waflelka, jest go tu najwięcej. Bardzo łatwo odchodzi, odsłaniając kolejne warstwy (dla osób, które lubią "rozbierać" jedzenie na czynniki pierwsze, sprawa jest prosta), jest on jasny, słabo wypieczony, cieniutki i delikatny, a przede wszystkim, bardzo chrupiący. Na szczęście nie jest słodki, krem dostarczy nam sporą dawkę białych kryształków. Okazuje się proszkowy, troszkę jakby sztuczny i jak zapowiadał kolor bliżej mu do kakao typu "Puchatek". Jak to bywa w tego typu produktach, jest go mało, co uznaję za plus. 


Czekolada, która pokrywa ostatnią warstwę, jak zdradza nam już zapach i kolor, jest deserowa. Producent nie poinformował nas o ilości miazgi kakaowej i czuć, że nie jest to twór tabliczkowy typu Lindt, lecz nie jest tragicznie. Razem z wafelkami tłumią słodycz kremu, tworząc przyjemną przekąskę. Nie jest to jednak produkt gorzko kakaowy, ale myślę, że najważniejsze że jest smacznie i chrupko. 
W sklepach znajdziemy też wersję orzechową, która dołączyła do moich zapasów, lecz o ile się nie mylę, te wafelki nie zostają w stałym asortymencie. 


Ocena:7
Gdzie kupiłam: Biedronka
Cena: 0,79 zł
Czy kupię ponownie: Jeśli znajdę, może :)
Kaloryczność: 509/100g
                       173kcal-wafelek
Podobał Ci się wpis? Masz odmienne zdanie, a może jakieś rady? Chętnie posłucham wszystkiego i wszystkich z osobna. Będzie mi miło, gdy zostawicie ślad swojej obecności ;)