poniedziałek, 23 listopada 2015

Nestle, Toffee Crisp bitesize

Poniedziałek miną zaskakująco szybko. Na szczęście. 
Wiecie co? Zawsze po nagłym przypływie weny dopada mnie kryzys, zaćmienie, cisza, pustka. Nie wiem dlaczego. Wcześniej miałam głowę pełną pomysłów, a teraz? Nie zwalę tego na pogodę, depresje czy inne takie. Bardziej chodzi mi o taki "tumiwisizm" - jak to pięknie nazwała moja pani od polskiego. Nie mówię tu o blogu, nie to, że nie  chce mi się pisać. Nie obchodzi mnie to czy mam odrobione lekcje, czy jestem nauczona. Nie obchodzi mnie już to co jem. Dopiero po sprawie dochodzi do mnie co za tym idzie. Rozumiem, że nie tak powinno być. To wszystko przekłada się na mój humor, na natchnienie, chęć. 
W szkole wszystko jest okej, uśmiech nie schodzi mi z twarzy, ale kiedy siadam na łóżku zdaję sobie sprawę z tego, iż nic nie ma sensu, to co robię go nie ma!

Widzicie, miało być mniej prywaty, coś mi nie wychodzi. :)


Ajajaj, jak tu zacząć. Może po prostu od początku. Naprawdę solidny plastik, w oczo - dajnej barwie pomarańczy. Zawartość w rządku, giga napis, wszystko wyraźne i czytelne. 
Otworzyłam - paczka jak zwykle wypełniona do połowy (huhu co za optymista :D) Dwanaście małych prostokątów, z wierzchu pofalowanych, z lekkim nalotem. Nie spodziewałam się wizualnych zachwytów, takich też nie dostałam. Słodycz jeszcze przed spróbowaniem miał u mnie lepiej, coś chrupiącego, karmel tudzież toffi, czekolada - żyć nie umierać. Ciekawe czy to wykorzysta? :)
Zacznijmy od wierzchu, jest nim cienka warstwa czekolady, którą bardzo trudno oddzielić, trzeba zgryzać, zdrapywać, nie ma mowy o odchodzeniu. Mocno słodka (nie cukrowa), gładka i mleczna, nie jakoś głęboko, szybko się rozpuszcza lecz błotka nie robi, znika. Nie jest wyrobem wykwintnym, a typowym ze średniej półki cenowej. 


Na spodzie znajduje się warstwa chrupek, nie samych, zlepionych kremem.
Kuleczki są jasne, lekkie, delikatne, mocno chrupiące i napowietrzone. Nie wzbudzały żadnych wątpliwości, mogłyby być definicją "chrupek", za to brązowa, zlepiająca je masa.. Mniej słodka niż otoczka, mocniej wyczuwalna jest "czekoladowa goryczka", za to czuć, że jest to wyrób tanioczekoladowy - czekoladopodobny. Psuło to efekt chrupkości. Jednak na spodniej warstwie znajduje się jeszcze toffi, a nawet karmel. Gęsty, trochę twardawy, pod wpływem ciepła szybko mięknie, trochę przykleja się do zębów. Słodki, lekko ciągnący, pomiędzy toffi, a właśnie karmelem. Bardzo dobry. 


Ogólnie całość jest okej, nie przesłodzona, mocno czekoladowa, do tego mocno chrupiąca. Szkoda bo karmelowe toffi :D gubi po drodze smak i czuć jedynie konsystencję. Niezła słodka przekąska na dwa gryzy. Gdyby nie "klej do chrupek" smakowałoby mi bardziej. 


 Ocena: 4/6
Kaloryczność: 514/100g
 100 kcal w 2 mini batonikach

21 komentarzy :

  1. Ja zdecydowanie za dużo myślę nad sensem życia i nad sensem mojej całej osoby. Siadam na łóżku, albo gorzej, idę spać, a takie myśli zalewają mój mózg. Często mam ochotę się normalnie zabić, ale całe szczęście to przemija...
    Co to tych ślicznych prostokącików...żarłabym mimo ich przeciętności :D Już raz je wujkowi piałam, ale on oczywiście - ''skąd Ty to niby wzięłaś?! tu takich rzeczy nie ma!'' - załamka :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, znam to, leżę na łóżku i nic tylko myślę..
      Haha :D Oj, biedactwo, większość facetów "tak ma" :D

      Usuń
  2. Ja tez nie mam teraz naplywow weny, glowa do gory, to pewnie przez pogode! ;D
    A co do slodyczy-ciekawyy, no pocztaku dalabym sobie reke uciac, Ze to jest bardzo przeslodzone, a tu taka niespodzianka, Nestle sie postaralo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam pewna, że po dwóch będę miała dość od słodyczy :D

      Usuń
  3. A ja nie jestem typem filozofa, żyję bo żyję, żeby spełniać się, być szczęśliwą i tyle. Rozważania na temat ludzkiej egzystencji pozostawiam wam, ludzie myśliciele :D

    Słodycz wygląda cóż.. Nie najpiękniej xD Takie trochę wszystko w jednym, raczej nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi się nawet podobają, mają swój urok :)

      Usuń
    2. Ja niestety, aż za bardzo, za często myślę o tym po co to wszystko, czy moja teoria co do śmierci się sprawdzi i tak dalej.. Podoba mi się Twoje podejście :D

      Tu mają urok, tam nie mają, nie można mieć wszystkiego :D

      Usuń
  4. Ciekawi mnie ich smak, super, że nie są przesłodzone jak większość tego typu produktów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy, dla normalnej osoby mogą być słodkie, ale w gardle drapać nie będzie :DD

      Usuń
  5. Jadłam kiedys tego batona i mi smakował. Nie wiem czy wersji "bites' nie zabila czekoladopodobna czekolada ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawi mnie ten z miodem, miałaś okazję próbować?

      Usuń
  6. Znając życie to te mini łakocie byłyby dla mnie idealne :)

    Mi się tez ostatnio nic nie chce a każda czynność sens straciła, ale i tak trzeba iść przed siebie eh...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, miałam dwie paczki przez pomyłkę, mogłaś się wcześniej odezwać haha :D
      Niestety.

      Usuń
  7. Mnie tylko w jednym wypadku dopada skrajny tumiwisizm: jak mi się coś fizycznie dzieje. Kiedy mam atak choroby żołądka, kiedy nie mogę się załatwić, kiedy bierze mnie grypa/angina. Kładę się, mam wyjebane na na wszystko i wszystkich, zalegam w łóżku, nawet się nie czeszę, jem cokolwiek, umieram.

    Bohater dzisiejszej recenzji niby nie mój, a jednak bym zjadła. Jestem pewna, że jadłam pełnowymiarową wersję. Możliwe nawet, że mam wklejone opakowanie do pamiętnika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie Ci zazdroszczę, jak każdemu współczuję złego samopoczucia, ale zazdroszczę, że dopada cię to tylko wtedy ;)

      Do pamiętnika wklejasz tylko to co Ci smakuje i ma ładne opakowanie, czy jak coś Ci nie smakuje, ale ma ładne opakowanie to też znajdzie się dla niego miejsce? :D

      Usuń
    2. Wklejam albo ładne opakowanie + zajebisty smak, albo po prostu ładne opakowanie. Gdyby coś smakowało na unicorna, ale wyglądało jak gówno, to bym nie wkleiła :P

      Usuń
  8. mnie dopada często, najbardziej jak mam za dużo na głowie i się z niczym nie wyrabiam, na szczęście od dwóch dni jest lepiej :) Może dlatego, że znalazłam sobie sama cel :D

    A batoników zazdroszcze, tym bardziej, że są od Nestle <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, u mnie właśnie z tym celem jest ciężko, albo jest niewłaściwy, albo ostatnio nie ma go wcale. Oby u Ciebie trwało to dłużej :d

      Usuń
    2. jestem w domu- misja complete :) Teraz pracę muszę napisać >.< Tobie życzę długodystansowych celów :D

      Usuń

Podobał Ci się wpis? Masz odmienne zdanie, a może jakieś rady? Chętnie posłucham wszystkiego i wszystkich z osobna. Będzie mi miło, gdy zostawicie ślad swojej obecności ;)