Miałam wam tu pisać takie poematy o dniu dzisiejszym, a nie wiem co powiedzieć.
Przedstawienie, jak to przedstawienie, nudne jak nie wiem, do tego próbowało zmierzać w stronę Musicalu i nie podobało mi się totalnie, słaba gra jednego z aktorów, ale nie wymagałam wiele.
Ogółem było spoko, ale dowiedziałam się czegoś i nie wiem co z tym fantem zrobić, do tego jedna rzecz trochę mnie podłamała, właściwie to nie, nie jest to dobre określenie, nie miałam czego się załamywać, bo doskonale zdaję sobie sprawę, ale jakoś tak dziwnie się na chwilę zrobiło.
Nie mogę się ostatnio zmobilizować, nie mogę wykonać swoich założeń, nie mogę się skupić, ehh, what's the matter?
Liczą się małe gesty, a jak wiemy tych się nie wybiera, dlatego grzecznie przyjęłam czekoladę - to jeszcze nic, czekoladę truskawkową. Kiedyś nawet za nimi przepadałam, ale w ostatnim czasie odstawiłam je daleko na bok, w ciemny kąt. Opakowanie ma niemal identyczne jak Karmelowej, w edytorze graficznym kostki karmelu zamieniono na dorodne truskawki, a wylewającą się złotą wstęgę przemalowano na czerwień i biel, kostka pozostała ta sama. Przystąpiłam do otwierania, rwie się ono jak nie wiem, przez to potwornie irytuje, nienawidzę jak plastik/papier nie otwiera się tak jak powinien. Uchyliłam je w końcu, razem z tym poczułam silną, słodką, mocno sztuczną, truskawkową woń, buchnęła ona niczym smok wawelski i zabiła czekoladę. Tabliczka niezmiennie podoba mi się, pięć pasków łamie się bez trudu, pokazuje się śnieżno biały spód, aby zobaczyć resztę trzeba kostkę wziąć pod nóż, ulega mu łatwo, stawia lekki tylko, oczywisty opór.
Wsadu owocowego jest bardzo mało, w przeciwieństwie do czekolady, która górę pokrywa grubą warstwą. Daje się oddzielić, jednak przy tym można się trochę upaćkać, skoro już jedno z nadzień obkleiło opuszki palców postanowiłam zacząć właśnie od niego. Konsystencją przypomina zbyt rzadki kisiel, półprzeźroczysty, płynny, trochę wodnisty, lepki, od razu uderza piekielną słodyczą, później uwydatnia się sztuczność. Irytująco rzadki i klejący, na szczęście jest go mało, szybko rozlewa się na języku, początkowo wyraźnie czuć cukier, sama słodycz i nic więcej, przez moment jest nijako, następnie wkracza truskawka, dorodna, sztuczna jak nie wiem co truskawka. Krem znajdujący się pod spodem jest gęsty, zbity, tłusty, nieco proszkowy, początkowo sprawia to wrażenie suchego - kruszącego się. Znów bardzo słodki, jednak nie dorównuje poprzednikowi - na szczęście, tłusty także w smaku, lecz nie obrzydliwie i nie rzuca się to jako pierwsze, mleczny w sposób proszkowy, pochodzący od pełnego mleka w proszku. Da się zjeść, ale słabo, taki najzwyklejszy, płaski, niewymagający. Została już tylko czekolada, kolejna z cukrem na pierwszym miejscu, miękka i uff, smaczna. Mocno mleczna, nieprzesłodzona, gładka i tłuściutka, bez cienia kakao, taka na jakościowym poziomie Milki. Rozpuszcza się szybko i błotniście, gęsto, mulisto, pysznie.
Ugryzłam jedną z całych kostek, przyjemną mleczność przerwał wylewający się kisiel, nadał cukrowo - kwaśniego, truskawkowego smaku, krem nie wyróżnia się, poza miękkością nie wnosi nic do odbioru całości. Początkowo głównie czuć błogą mleczność, która jednak zakłócona została maksymalnie przesłodzoną truskawką, jest ona na drugim miejscu, lecz cały czas.
Rozpływa się po chwili trzymania w cieple, aksamitnie, mlecznie, do otoczki raczej nie mam zastrzeżeń, nie jest to wysoka jakość, ale lubiącym Milkę posmakuje. Wylewający się żel na chwilę burzy kompozycję, uderza kubki smakowe i znika jeszcze przed czekoladą. Ona z jasnym nadzieniem tworzy nieziemskie błotko, gęste, gładkie, bardzo mleczne, a także naprawdę mocno słodkie.
Miękko, słodko, aksamitnie, rozpuszcza się przyjemnie, mleko w proszku ma swój udział - mi to odpowiada, truskawka przeszkadza, ale jest jej mało i szybko się zwija, większym od niej mankamentem jest cukier, cukier, cukier, cukier, aż piecze w gardle.
Ocena: 2/6
Cena: nie pamięta
Gdzie kupiłam: Lidl
Kaloryczność: 512/100g
102 kcal w pasku
No cóż, ale i tak bym poszła na przedstawienie byleby nie mieć lekcji :D Ja ostatnio też na niczym się nie mogę skupić, co odbija się na ocenach i śnie i zdrowiu też.
OdpowiedzUsuńTa czekolada...koszmar! Nawet bym jej powąchać nie chciała :D
Haha, na brak lekcji nie narzekałam :D :D
UsuńBlee, tylkoo ja nie lubie kiślu? To czekolada zdexydowanie nie w moim stylu, z Lidla to ja musze kupic Bellarome, a nie takie cos XD
OdpowiedzUsuńZapewne nie tylko Ty, ale ja lubię :D
UsuńDobry wybór ;)
JEEEEJJ... Co tam sie u Ciebie dzieje ?
OdpowiedzUsuńCzekolada, no cóż nie brzmi najlepiej nie ma co ukrywać. Wygląda pięknie, mimo wszystko - zwłaszcza na takich foteczkach :)
Coraz dziwniej..
UsuńNie wygląda smacznie ;/
OdpowiedzUsuńAle kostki Ci się podobają? :DD
UsuńWczoraj mój synek też był na przedstawieniu,wesołe abecadło:) . Czekolady bym nie kupiła nadzienie nie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńOo, aż sobie wyobraziłam chodzące literki :D
UsuńUch te prezenty xd Moja przyjaciółka (fanka Zotterów i niesłodkich czekolad) dostała od kolegi na urodziny Wedla Truskawkowego. Czyli czekoladę z której zawsze się śmiejemy i używamy jej jako uosobienie zła :') First Nice wygląda na (o zgrozo) jeszcze gorszą, chociaż wygrywa kostkami, są super :D
OdpowiedzUsuńŻal sztuki, ja bardzo lubię teatr i pewnie na wiele bym się nastawiała. Ale nie na musical :/
Ejej, nie obrażaj mojego smaku dzieciństwa haah :D
UsuńZ tym skupieniem, miałam też ostatnio chwilę takiego czasu, że no nic nie wchodziło, traciłam czas na głupie rzeczy. :D Ale już, już się ogarnęłam, wystarczyło w moim wypadku częstsze wyłączanie laptopa. :D
OdpowiedzUsuńCzekolada… hm. Moja przyjaciółka lubi takie z truskawkami, ale czy ta by jej smakowała? No nie wiem.
Podejrzewam, że zasłodziłaby się po pasku :D
UsuńLubię truskawkowe nadzienia (Mleczna Truskawkowa Wedla <3) i lidlową czekoladę, więc mogłoby być dobrze. O przedstawieniu trudno mi coś powiedzieć, bo nie oglądałam. Sztuka dużo traci, gdy ogląda się ją w gronie znudzonych i rozkapryszonych ludzi, zwłaszcza podczas szkolnego wyjścia. Z drugiej strony z racji wykształcenia trochę się sztuk teatralnych w ostatnich latach naoglądałam i nie podoba mi się droga, w którą zmierzają.
OdpowiedzUsuńIle lat nie jadłam tej od Wedla, smak dzieciństwa..
UsuńO, znowu ta koszenila. Widziałam je i ciesze się, że nie wzięłam.
OdpowiedzUsuńhahahaha, jak to zabrzmiało, o! witaj koszenila :D
Usuńmnie ta czekolada dziwnie drapie w gardło :/
OdpowiedzUsuńStawiam, że za to odpowiedzialny jest cukier..
UsuńJakoś nie mamy specjalnie na tą tabliczkę chętki ale jesteśmy ciekawe jakby wypadła w porównaniu z truskawkową od Wedla, bo tą nawet kiedyś lubiłyśmy :)
OdpowiedzUsuńByła moją ulubioną truskawkową czekoladą, też jestem ciekawa jakbym ją dziś odebrała, ale raczej lepiej od tej :D
Usuń