Co to się ze mną dzieje... Nawet na matmie nie mam weny, nawet na matmie nie mam o czym pisać!
Ja nie wierzę, to zwyczajnie nie możliwe!
Ale jutro jedziemy do teatru, pewnie, ba na pewno mnie coś wkurzy, zdenerwuje, coś wzbudzi moją krytykę, bądź zainteresowanie, powinnam mieć o czym się wygadać.
Ach pewnie jaka sztuka zapytacie? Otóż pani od polskiego postanowiła zabrać nas na Małego Księcia, nie powiem, to chyba najlepsza z lektur, jakie czytałam (żebym ja jeszcze je czytała :D)
W końcu je zdobyłam, nie mogły długo czekać, otworzyłam więc już dziś, wrażeniami postanowiłam podzielić się tego samego dnia, a nóż ktoś z was jeszcze ich nie próbował, może przekonam go i jutro pobiegnie do sklepu, odkryje swoją miłość, będzie czekał, aż pojawi się kolejny raz i nie opuści pudełeczka z masło orzechową (?), lodową dobrocią, dopóki nie znajdzie nowszego, lepszego modelu?
Pomijając ich pochlebne opinie zalewające mnie i internety z każdej strony, pomijając smaki, które już z nazwy wróżą smaczne doznania, do zakupu przyciąga także opakowanie. Iście amerykańskie, kolorowe, do tego szczypta humoru i ja, mimo, iż wolę ciemne, stonowane, jestem kupiona. Nie zwlekałam długo, folia ochronna wylądowała w koszu, średniej wielkości pudełko wypełnione było po brzegi. Jasno karmelowa(?!) masa nakropiona została większymi, jak i mniejszymi kawałkami czekolady, a także kilkoma złocisto brązowymi. Zanim sięgnęłam po łyżeczkę lody wylądowały przed moim nosem, pachną typowym, pysznym masłem orzechowym, delikatnie słono, jednak przez mocne zmrożenie nie jest to silne. Narzędzie zbrodni wylądowało w tafli, okazała się twarda, lecz nie skamieniała, początkowo z lekkim trudem nabrałam produkt. Im dalej się zagłębiałam tym większe skarby wydobywałam, jednak o tym za chwilę.
Zmrożony twór okazał się śmietankowy, gęsty, mocno słodki, jednak na razie miał mało smaku, postanowiłam więc wziąć się za dodatki. Wyjęłam pierwszy, ogromny, ciemny kawałek, naprawdę duży, a takich (jak na drugiej łyżeczce) było znacznie więcej. Pozornie twardy, lecz zębom ulega szybko i łatwo, daje o sobie znać czekolada, niezaprzeczalnie mleczna, słodka, przez zimno pozbawiona głębi, jednak nadal przyjemna, z jej środka wydobywa się masło orzechowe, zwarte, ale na języku rozpływa się rzadziej od lodowej otoczki,wyraźnie fistaszkowe, a także lekko słone. Grzebałam, jakkolwiek głupio to brzmi, dalej, trafiłam na zastygłą, sporą grudkę samego kremu, w smaku była ona identyczna, aczkolwiek bardziej zmrożona, lekko krucha, pod wpływem ciepła jamy ustnej znów robiła się gęsta i tłusto fistaszkowa. Mimo wielkości dodatków były one dobrze połączone z resztą, przez to trudno jest ją zdrapać, więc wybaczcie jeśli zdjęcia nie są idealne, ale tyle się trudziłam, że w końcu lody same zaczęły spływać z kawałków :D
Chrupkich, po chwili rozpływających się elementów jest na tyle dużo, że zapomniałam o samej masie lodowej, którą zostawiłam na koniec aby zmiękła.
Wciąż była gęsta, zwarta i ciężka, delikatnie proszkowa, jednak wydała mi się bardziej mleczna niż kremowa (chodzi o śmietankę kremówkę), pojawiły się także większe plusy, wyłoniła się delikatnie słona nuta, przed nią stały fistaszki, lekko goryczkowate, w smaku mocne, lecz przy tym trochę przyćmione.
Delikatna, kremowa jeśli chodzi o konsystencję, z charakterkiem jeśli mówimy o smaku, mimo to nie wybija się na przód, jakby pole do popisu zostawiała elementom dodatkowym w postaci pokrojonych babeczek a'la Reese's, oraz bryłkom zastygłego masła arachidowego.
Łyżka wpakowana do ust zawierająca wszystko to co mamy w pudełku początkowo kilka razy, lekko chrupie, następnie rozlewa się na języku gęsto kremowo, delikatnie proszkowo, kubki smakowe raczy wysoką, lecz nieprzesadzoną słodyczą, następne do głosu dochodzą orzechy, których smak podkręca mała szczypta soli. Masło orzechowe dodaje plus orzechowej całości, dostarcza za razem odrobinkę białej śmierci (nie mówię o cukrze ;)), czekolada natomiast podkręca mleczny odbiór całości.
Pozytywnie zaskoczyły mnie duże kawałki mlecznych babeczek, do tego zastygłe masło orzechowe, a to wszystko w genialnej ilości, niestety trochę zawiodła masa lodowa, mogłaby być mniej słodka, a bardziej fistaszkowa, nie obraziłabym się także na większą szczyptę soli.
Na końcu wyłoniłam także orzechy, nieco się zgubiły, ale nie pominę ich, małe kawałeczki plątały się między zębami, wydaje mi się, że wcześniej zostały podprażone, na marne, gdyż złapały wilgoć.
Ogólnie smacznie, wiedziałam co jem, zęby były zadowolone, jednak słodycz momentami zbytnio chciała wysunąć się na prowadzenie.
Raczej nie szalałabym z nimi tak jak inni, kiedyś kupię ponownie, ale nie cały czas, nie dużo.
Ocena: 5/6
Cena: 9.99
Gdzie kupiłam: Lidl
Kaloryczność: 277/100g
Fajnie Ci, ja ostatnio na wycieczce szkolnej byłam rok temu...nasza szkoła kompletnie nic nie organizuje, bo cytuje : ''w liceum trzeba się dużo uczyć, a każda lekcja jest na wagę złota'' tsa :/
OdpowiedzUsuńBOŻE JA MUSZE JE MIEĆ *O*
Współczuję, ale u nas też jak ma przepaść jakakolwiek lekcja z wychowawczynią to jak koniec świata.
UsuńBardzo, bardzo je lubie, sa wrecz identyczne jak Ben&Jerrys o tym smaku! *-*a sprobuj jeszcze ciasteczkowych, bo wedlug mnie one text wymiatają :)
OdpowiedzUsuńCiasteczkowe najprawdopodobniej będą jako drugie :D
UsuńBen&Jerrys też na pewno spróbuję!
Planuję je kiedyś kupić, ale bez pośpiechu, bo w zimie nie jadam lodów, jakem zmarźluch ;p a już inne zagracają zamrażalkę i czekają na ocieplenie :)
OdpowiedzUsuńA mi nie przeszkadza pora roku xD
UsuńZawsze mam problem, które wole - te czy ciasteczkowe. Obydwa są dla mnie genialne, słodkie jak nie wiem co ale przy tym przepyszne. W zależności od ochoty na słodkie raz jedne mi smakują bardziej wtedy kiedy mam ochotę bardziej na cukier, a czasem właśnie te, które są mniej słodkie. Polecam je jednak każdemu! :D
OdpowiedzUsuńCiasteczkowe niedługo, po cichu liczę, że posmakują mi bardziej.
UsuńAAA! normalnie jestem zazdrosna!:D Kupiłam je wczoraj i muszę czekać ze spróbowaniem:*
OdpowiedzUsuńCudny wpis jak zawsze:)
Jeszcze tylko półtora tygodnia, dasz radę ;)
UsuńDziękuję.
Jadłam te lody,napaliłam się na nie jak nie wiem i co mi nie smakowały:(
OdpowiedzUsuńSzkoda..
UsuńKocham je!!! (czyli Monika, bo Angela jakoś już za nimi nie przepada)
OdpowiedzUsuńJedyne o przeszkadza to fakt, że są bardzo wodniste, to znaczy rozpuszczając się nie tworzą fajnej pulchnej pianki tylko samą wodę :/ Ale po za tym to mam do nich słabość :D
Czyżby pierwsza różnica między wam? :D
UsuńTakie malutkie się zdarzają :D Ale jak przychodzi co do czego to i tak Angelika mi je podkrada :P
UsuńBo jak już w domu są to żal nie wziąć choć łyżeczki :DD
UsuńMeh, mnie nie zachwyciły. Były dobre, ale brakowało im jaja.
OdpowiedzUsuńAle były dobre :D
UsuńNiech moją oceną tych lodów, tego konkretnego smaku, niech będzie to, że chwilę po ósmej wczoraj stałam już z kilkoma kubełkami przy kasie w Lidlu. :DDD Ostatnim razem wszystkie mi wykupili, kiedy byłam po szkole. ;/ (to znaczy, ja mam wrażenie, że to jakaś ściema była, że na moje miasto, w obu Lidlach dali tych lodów trochę za mało, bo tym razem po szkole nadal było praktycznie tyle samo lodów co rano).
OdpowiedzUsuńNie mam jakiejś miłości do normalnych słodyczy, ale lody, przede wszystkim o smaku masła orzechowego), oreo i reese's kocham. :DD Hihihih. :D
Haha, miałaś na dziewiątą, czy odpuściłaś lekcje?
UsuńJedyny dzień, w którym mam na 8.55 :D
UsuńOh, zazdroszczę :D
UsuńWierzę że Twoja zagubiona wena powróci, musi! Z resztą wcale nie widze by uleciala, dalej czyta się Cię tu z wieeeelką ciekawością :)
OdpowiedzUsuńCo do lodów, nie są moim amerykańskim numerem jeden.. I podzielam Twoje zdanie. Są bo są. :) Lepsze niż nudne śmetanowce z półek sklepowych jednak .. No :)
Cieszę się, to miłe :D
Usuń...mogło być lepiej :)
Zdjęcie z serduszkiem *,*
OdpowiedzUsuńPamiętam że mi smakowały, ale jakoś nie powalająco. A to masło orzechowe, to POWINNO być powalające :D
Haha, jakby nałożyć do kubka, dodać dwie łychy masła to byłoby prawie idealnie :D
UsuńJeszcze nie jadłam żadnych lodów z amerykańskiego, ale w końcu to zmienię. Teraz mam za to ochotę na teatr :)
OdpowiedzUsuńI za jakie weźmiesz się na początku? :)
UsuńCholera wie, ale pewnie PB, bo to rzadki wariant smakowy na polskiej scenie lodowej.
UsuńUwielbiam! Ciasteczkowe też są super :)
OdpowiedzUsuńCiasteczkowe w poniedziałek :D
UsuńOhhh bardzo chciałabym ich spróbować i przekonać się czy faktycznie są takie dobre jak wszyscy piszą. Niestety u mnie problem ze sklepem :/
OdpowiedzUsuńOj biedna, ja też mam problem z wieloma sklepami :(
Usuń