Pół dnia dziś spędziłam na porządkowaniu wszelkich zdjęć, przenoszeniu z laptopa na pendrive, usuwaniu tych, które z różnych przyczyn się powtarzają i tak dalej i tak dalej. A dlaczego? Mój laptop poważnie zaczyna się buntować, wyłącza bez przyczyny, jak chce to od razu sam się włącza, boję się, że w końcu się nie włączy, dlatego witaj serwis. Nienawidzę oddawać swojego sprzętu do naprawy, zobaczymy co tam wymyślą, nie wiem tylko czy w tym tygodniu, czy następnym, ale jeśli nie będę się odzywać to znak, że coś przy nim majstrują, a na samą myśl o pisaniu posta na telefonie żyć mi się odechciewa :)
Krótkie ogloszenie(?) i możemy przejść do produktu, który w moich rękach znalazł się zupełnie niespodziewanie. Produkty spod patriotycznego (pod względem barw oczywiście) szyldu Kinder dostałam od Asi, której jeszcze raz bardzo dziękuję.
Czy będzie smacznie? Sprawdźmy .
Zdjęcia opakowań są oczywiście z internetu, ale przyznam, że strasznie podoba mi się to pierwsze i ostatnie, niestety już wiem, iż nigdy nie będzie mi się chciało bawić w usuwanie tła z każdego zdjęcia, szkoda :D
Podłużne biszkopty pakowane są w przeźroczyste folijki, następnie w duże, zbiorcze opakowania, rozwiązanie jak najbardziej okej. Przyjrzałam się im jeszcze przed otwarciem, Panecioc z wierzchu wygląda okej, a Colazione Piu chyba miał być ciemno kakaowy? Nie tu. Uwolniłam je i poddałam torturom, suche, na pewno są suche, przekrój w szerz - coś tam widać, przekrój wzdłuż - marnie, oj marnie, gdzie są piękne warstwy? Zaczęłam od wersji ciemnej, wygląda mniej imponująco, a także oczekiwałam od niej mniej, potencjalnie lepsze wolałam zostawić sobie na koniec.
Colazione Piu
Łatwo oddzieliłam spód, moje przypuszczenia się potwierdziły, suchy jak nie wiem, nie ma w sobie ani odrobiny z kapciowaych biszkoptów, które je się naprawdę przyjemnie.
Sztuczny i jakiś taki zasuszony, ma czerstwy smak i.. i w sumie żadnego innego, słodycz nie stoi wysoko, czuję tylko sztuczny i czerstwy biszkopt.
Nadzienia nie mogłam znaleźć, jest go maksymalnie mało (w sumie może to i dobrze?), a do tego ma niemal identyczną barwę. Wyodrębniłam małą grudkę, krem z zewnątrz był jak zaschnięty, w środku margarynowo - tłusty, z naciskiem na to pierwsze. Gęsty i zbity, z jakże cudowną spirytusową nutą, nie mocną, lecz wyraźną, na tyle, że czuć tylko alkohol z margaryną - nie jest dobrze.
Ugryzłam kawałek.. suchy wiór po chwili i na chwilę przełamuje tłusty krem, znika szybko, a całość raczy aromatem alkoholu i smakiem czerstwego razowca, tak jakby ktoś jakieś niedobre i czerstwe pieczywo skropił niedużą ilością spirytusu - mm, pycha!
1/6
Panecioc
Przy tej wersji było łatwiej, przynajmniej widziałam "krem". Jest lepiej? Gorzej? Sama nie wiem, znów sucho, wiórowato, mniej czerstwo, ale bardziej chemicznie. Nadzienia jest więcej, gęste, zbite, jedna wielka gruda. Zimno - tłusty (mam nadzieje, że wiecie o czym mówię :D), nie alkoholowy, za to najgorzej tanio - czekoladowy, a raczej jak wyrób czekoladopodobny. Znam skądś ten smak, lecz nie przetoczę przykładu - pustka w głowie podczas pisania, do tej pory nie wiem. Znów wgryzłam się w prostokąt, nie powiem, ze było to przyjemne, jednak, chwila, tak - jest lepiej, nie ma tak dużo suchego biszkoptu, a zastygnięta pseudo czekolada traktuje nasze kubki smakowe łagodniej od poprzednika, dlatego byłam w stanie zjeść cały bez popijania. Tłusto i sztucznie, nie jest smacznie, jest zjadliwie, bo sztuka ciemna nawet pachnie alkoholem, a gdyby nie woda obok, nie dałabym jej rady.
1,5/6
No Kinder - zawiodłam się, zawiodłam się na całej linii.
Nigdy więcej!
Cieszę się jednak, że mogłam spróbować, przynajmniej nigdy więcej na nie nie spojrzę, bo mało nie kosztują :D
Jak tak przeglądałam internet w poszukiwaniu opakowań, natknęłam się na zdjęcia tego, jak batoniki mają wyglądać. Brutalne zderzenie z rzeczywistością. ------>>
A tak mnie zawsze kusiły! Dobrze, że jednak nic nie tracę ;)
OdpowiedzUsuńPortfel może odetchnąć z ulgą :D
UsuńStrasznie mi miło, że mogłam pomóc Ci w spróbowaniu takich:P Co do recenzji prawie się zgadzam:D szczególnie z tym ostatnim porównaniem rzeczywistości z obrazkiem z pudełka!:O
OdpowiedzUsuńFajnie tak na koniec mojego bloga zobaczyć, że komuś się na coś umiem przydać:P
BUZIAKI!:*
Zawsze rzeczywistość jest gorsza, ale tu to już chyba przesada xD
UsuńJadłem Colazione Piu i ode mnie też ma 1/6 :D Pamiętam moje zdziwienie jak to jadłem. Miałem wrażenie, że jem jakiś nieudany egzemplarz, bo "przecież to nie może być takie niedobre". Jakby zapomnieli o jakimś składniku czy coś. Miałem problem z dokończeniem opakowania, a rzadko mi się to zdarza. Ohyda. Czy to ma chociaż dobry skład? Bo inaczej to już totalnie nie rozumiem sensu tego wymysłu.
OdpowiedzUsuńHaha dobry skład? Nie czytałam, na oczy nie widziałam, ale mogę go sobie wyobrazić :D
UsuńDużo takich biszkoptów ma alkoholową nutę, czego nie potrafię zrozumieć, bo są głównie skierowane dla dzieci. Dobrze, że nigdy nie miałam okazji tego kupić, bo pewnie bym się znęciła, a potem żałowała.
OdpowiedzUsuńDokładnie, jak można karmić kogokolwiek czymś takim, a co dopiero dzieci xD
UsuńOsobiście nie pamiętam alkoholowej nuty. Poraził mnie za to bardzo mdły smak, suchość i posmak czegoś dziwnego, jakby lekko korzennego.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, o tych biszkoptach najlepiej zapomnieć :D
UsuńWszystko co kinderkowe powinno być pyszne, a tu?! :O Podejrzewam, że miałabym podobne odczucia, ale póki co próbować nie zamierzam, podziękuję chyba za okropne zderzenie z kolorkowych, pysznych, kinderkowych chmurek z twardą ziemią o smaku margaryny. WR. xd
OdpowiedzUsuńPowinno być pyszne, mleczne i słodkie xD
UsuńKurczę,ale beznadzieja!A powiem ci szczerze,ze tez sie nieźle napaliłam XD A teraz zgasłam.Zdecydowanie nie dla mnie-i jeszcze ten obrazek vs rzeczywistość :o Nie wstyd im?
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy ktoś próbował tego przed wypuszczeniem do sklepów xD
UsuńTakie biszkopciki/ciasta niby chemiczne, sztuczne i wypełnione jakimiś aromatami ale czasem człowiek ma mega ochotę na takiego "kapcia" :P Przynajmniej ciekawość zaspokoiłaś :)
OdpowiedzUsuńKapcie lubie, ale alkoholowe, suche, chemiczne i czerstwe "biszkopty" już nie :D
UsuńTen post to ból od początku do końca </3 Poczynając od wstępu (szczerze trzymam kciuki za Twój laptop, ja bym nie przeżyła gdyby mi moją starą kobyłę zabrali ;-;), przez zdjęcia, których można się było spodziewać, no ale jednak.. Gdzie te ciacha z opakowania?! No i sam smak, który jest szpikulcem w serce bo takie biszkopty to dla mnie = Włochy, czyli dzieciństwo, beztroska i PYSZNE żarcie ;-;
OdpowiedzUsuńTeż trzymam za niego kciuki, niech nasze staruszki jeszcze troche pożyją :D
UsuńA już miałam brać długopis do ręki i dopisywać do listy zakupów Niemieckich a tu zonk
OdpowiedzUsuńDobrze, że zaczekałaś do końca :)
UsuńTak, dokładnie wiem o czym mówisz. Nie cierpię tych ,,zimnych, tłustych" kremów. I tym razem nie zazdroszczę, ze je dorwałaś.
OdpowiedzUsuńBrutalne zderzenie z rzeczywistością to wcale nie tak rzadkie spotkanie.
Już chyba wolałabym zjeść sztuczny i suchy biszkopt, popijając każdy gryz, niż męczyć się z tym "kremem" :)
UsuńMiałaś cudowną degustację <3 Ja przeżyłam podobną historię z torcikami 7Days. Takie fajne, och, kupię. Potem otwieram, gryzę i... no. Na te recenzowane i tak bym się skusiła, bo lepiej narzekać w wyniku własnego doświadczenia, niż papugować od innych.
OdpowiedzUsuńOstatnie to obrazki, a nie zdjęcia. Faktycznie ładne. Pierwsza fotka nieporadnie wykrojona, więc zła.
Co do laptopa, ja 2-3 miesiące temu musiałam ściągać z Chin wentylator do Vaio, bo po zamknięciu linii już się u nas takich nie produkuje, a laptop mógł w każdej chwili jebnąć z przegrzania. Dbaj o swojego, jak możesz!
Torciki pamiętam z dzieciństwa, już wtedy za nimu nie szalałam:D
UsuńZawsze musisz być taka krytyczna? XD
Będę, o ile będzie się opłacało go robić, też Vaio, więc zobaczymy :D
Ja cały czas zachodzę w głowę jak coś tak wspaniale wyglądającego może tak źle smakować :D
OdpowiedzUsuńHaha, to jest sztuka ;)
UsuńO nie, zdecydowanie nie kuszą :P
OdpowiedzUsuńOpakowanie wygląda zdecydowanie zachęcająco! Jednak chemiczny posmak to zdecydowanie nie dla mnie :) A zapowiadało się tak słodko :)
OdpowiedzUsuńOjej, taka zła ocena! Uwielbiam produkty Kinder, ale tych nie miałam okazji spróbować. Nie ukrywam, że wyglądają całkiem dobrze, smacznie. Szkoda, że to tylko iluzja :/
OdpowiedzUsuń>FOXYDIET<
Kiedy nowy post ??!!!!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u nas tego nie można znaleźć normalnie w sklepie.
OdpowiedzUsuńNie wygląda zbyt kusząco to ciastko, ale w kinderki zwłaszcza bueno warto inwestować, bo bilety do Multikina można wtedy zakupić za dychę.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to widzę to pierwszy raz na oczy, bo chyba nie da się tego kupić u nas. Ale wygląda smacznie :) bardzo fajny wpis!
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy bardzo zdziwiłem się czytając te opinie, będąc teraz we Włoszech kupiłem 10 paczek do Polski. Jem je zawsze do kawy, są lekko mokrawe, świeże ( te ciemne, kakaowe), z dobrą ilością kremu. Mi bardzo smakuje i nie mam wrażenia "starości" i "bylejakości". Może to zależy od terminu ważności, niemniej jednak ciężko mi uwierzyć, że aż tyle osób miało problem z tym jedzeniem. Może miałem dużego farta...?
OdpowiedzUsuńFajny art. Gratulacje pomysłu
OdpowiedzUsuńMi osobiście średnio smakują. Słodycze jakich wiele.
OdpowiedzUsuńTe ciastka są znakomite! Moim tajemniczym składnikiem do nich jest jeszcze zdrowe masło orzechowe. Maczam lekko ciastka i rozpuszczam się, przez te idealne połączenie! Polecam, bo naprawdę warto to spróbować.
OdpowiedzUsuńFaktycznie wyglądają zupełnie inaczej, a same opakowanie bardzo zachęca to zakupu. Mi ostatnio mój tata kupił artykuły spożywcze z Niemiec i przeróżne słodycze, które też próbuję i oceniam. Ale z większością jest tak samo jak w tym przypadku - piękne na opakowaniu a w rzeczywistości mijają się całkowicie z celem.
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie!
OdpowiedzUsuń