Pokazywanie postów oznaczonych etykietą McVitie's. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą McVitie's. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 17 marca 2016

McVitie's, Flapjack by Hobnobs Milk Choc

Drugi z rzędu wpis lekki, łatwy i przyjemny, odgrzebany z tysiąca notatek, zjedzony (produkt, nie wpis :D) jakoś na początku grudnia, ups... :D 
Kubuś Puchatek mówi myśl, myśl, myśl, a co jeśli nawet to nie przynosi pożądanych efektów, a wstęp wychodzi tak beznadziejny jak prezent od babci rodem z amerykańskich filmów..
Co robić, co robić.. 
Idę czytać, nie męczę was dłużej.


Jak zwykle pakowane po kilka, tym razem na tekturowej tacce, w cienkiej folii znalazło się 5 małych batoników(?), każdy miał swoje oddzielne ubranko, będące pomniejszoną wersją opakowania zewnętrznego. Pomrańcz i błękit, uboga grafika, ograniczająca się do gigantycznego napisu w ozdobnej czcionce, niby wszystko okej, nie jest napszczone jak na pchlim targu, ale te kolory jakoś do mnie nie przemawiają. Nie dumałam długo tylko przeszłam do środka, równy prostokąt o złocistym spodzie i pofalowanym wierzchu pachnie słodko, a także (nie wiem skąd mi się to wzięło) nieco napojem Cappuccino, czekolada nawet nie próbuje dojść do głosu, jakby jej nie było. Nasza sztuka kroi się łatwo i miękko, nie sypie przy tym okruszkami na wszystkie strony, a jedynie delikatnie kruszy. 


Cienka czekolada nie daje się oddzielić, odchodzi razem z płatkami, podczas rozpuszczania okazała się proszkowa, mocno mleczna i słodka, a także jakby nieco sztuczna. W tle wyczułam mleko w proszku, a kakao? Tego pana(?) tu nie spotkamy. Uformowany zlepek nie stawia oporu zębom, ugryziony rozpada się w ustach, kompletnie nie zbity, jakby w ogóle nie ugnieciony w formie, ktoś chyba zrobił to na odwal :D
Suchy, trochę żujkowy, do tego zostawia na języku dziwną, niezbyt przyjemną "mączkę". Słodki, lecz w sam raz, gdzieniegdzie coś próbuje chrupnąć, ale jest to bardzo słabe. 
Głównie czuć płatki owsiane, czekoladę bardzo słabo, równie dobrze mogłoby jej nie być, a pewnie i tak nikt nie zauważyłby różnicy. Jest słodko, proszkowo - mącznie, trochę sztucznie, jako wisienka na torcie zostawia dziwne coś w gardle, posmak niezidentyfikowany, jakby ukrytą cukrowość. 
Gdyby nie miękka, żujkowo - gumowa struktura byłoby lepiej, a tak? 
Zjadłam bez obrzydzenia, ale nie chciałabym więcej. 


 Ocena: 2/6
Kaloryczność: 440/100g
154 kcal w sztuce


czwartek, 11 lutego 2016

McVitie's, Galaxy Mistletoe Kisses

Jak dobrze, że już jutro piątek, do tego skrócone lekcje, dwa tygodnie wolnego mnie czeka, to piękne :D Pozdrawiam tych, którzy rozpaczają nad tym, że to ostatni wolny piątek ferii :DD Olać to, ze nic nie uczyłam się na chemię i fizykę, nie było nie było mnie ostatnio, mam 12 stron z ćwiczenia do nadrobienia, ale co tam, ja nie dam rady? <śmiech przez łzy> :DDD
Trzymajcie kciuki bo jutro z N prowadzę lekcję polskiego, może czegoś czegoś ich nauczymy haha :D

Powiem wam, że wróciłam do domu i jak nigdy mam dobry humor, mogłoby to trwać jak najdłużej :D
Pamiętacie jak nie tak dawno pisałam, że nie będzie tu takiej prywaty? Nic o szkole, uczuciach, coś mi nie wyszło :D Dobrze, że będę miała trochę więcej czasu bo tak wrócę, ogarnę po pospiesznym szykowaniu się do szkoły, trzeba robić obiad i nagle robi się 17 :D A tak nie lubię tych wstępów pełnych miliona wątków.. 


Świąteczne słodycze, ach ależ one u mnie zalegają :D Nie tylko czekają w kolejce do jedzenia, ale także do opublikowania, niestety, to chyba najstarsze zapiski jakie posiadam, a przy tym beznadziejne jak nie wiem. Zobaczymy co z tego wyjdzie :D 
Oczywiście jak to w UK jest niemal zawsze, batoniki(?) zapakowane był w opakowanie zbiorcze, tym razem mieściło ono pięć sztuk, jak zwykle folia była cienka i rwała się bezproblemowo, a za tackę robiła ekologiczna tekturka :D Trochę śniegu, kokardka, świąteczna nazwa i produkt sezonowy mamy gotowy, oczywiście, ze ludzie chętniej go kupią. Z opakowania wyjęłam produkt naprawdę ładny, ozdobiony wzorkiem z czekolady, oblany nią równo, pachnący mocno mleczno czekoladowo. Otoczka jak i inne warstwy łatwo się oddziela. Jest cienka, mleczna i nieprzesłodzona, niestety także niegładka, nie rozpuszcza się błotniście, raczej grudkowo, coś jak u wczorajszego Milky Waya(? :D), zmienia się w coraz to mniejszą grudkę. Później zabrałam się za biszkopt, aby najciekawsze zostawić na koniec. Słodki, czekoladowy, z charakterystyczną dla takich biszkoptów, lekko gorzkawą nutą. Miękki, lecz co mnie zaskoczyło - ciężki i zwarty. Typowo mączno-jajeczny (:DD), bez sztucznego posmaku. 


Krem koloru cappuccino również popisuje się miękkością, a także słodyczą, jest tłusty i minimalnie kawowo - kakaowy, nie wiem co ja mam z tą kawą, ale naprawdę delikatnie ją tutaj czuję. Najbardziej jednak cukrowy, to przeważa i w tym elemencie jest zdecydowanie zbyt dużo "białej śmierci". Szybko i gładko rozpływa się na języku, a zwarty to raczej przeciwieństwo. Na samej górze znalazła się bardzo mała ilość karmelu, klejącego, lepiącego i ciągnącego. Nie jest on gęsty, ale maślany i mocno słodki. 
W całości smak i strukturę każdego elementu, ale jest piekielnie słodko, a jeśli ja to mówię to.. Sami wiecie :D Jest miękko i tu naprawdę mi to pasuje, najpierw przebijamy się przez otoczkę, która okazuje się składnikiem najtwardszym, muska ona język mlecznością, następnie zęby wbijają się w karmel i krem, tu dostajemy niezłego słodkiego kopa, jest miękko, szybko rozpływają się na języku, podczas gdy siekacze rozprawiły się już ze zwartym, ale wciąż idealnie pulchnym biszkoptem. 
Podobało mi się pod względem struktur, gorzej było ze smakiem, królowała słodycz, dopiero później stały smaki, które powinny być na czele. Moje tandetne kubki smakowe, z tego co pamiętam były zadowolone, a wy sami pomyślcie czy takie coś by was zadowoliło :D


Ocena: 4/6
Kaloryczność: 463/100g
    141 kcal w sztuce

poniedziałek, 18 stycznia 2016

McVitie's, Twix caramel slice VS Digestives slice Caramels

Zapamiętajcie sobie dwie rzeczy: 
                                                    1. Nie wierzcie nikomu
                                                   2. Nigdy nic nie obiecujcie, jeśli zamierzacie coś zrobić - róbcie to, ale nic nie mówcie.
Na pewno niejedna osoba która tu zagląda będzie wiedziała o co mi chodzi :D

Tymczasem zapraszam was do recenzji porównawczej, zbierałam się do niej długo, jeszcze dłużej ją odkładałam, ale co poradzę, naprawdę nie lubię pisać zbiorczo (huhu, aż dwie rzeczy :D). Nie dlatego, że jest dłużej, bo tak nie będzie, dobra, nie ważne, zapraszam do czytania :)

Z góry przepraszam was za brak szczegółowości, ale zapiski były z  jakiś trzech miesięcy wstecz, a nie wiedzieć czemu akurat wtedy robiłam je jakoś mało dokładnie x.x


W obu przypadkach do czynienia miałam z wielopakiem liczącym 6 sztuk, batoniki zapakowane oddzielnie, ułożone na tekturowej tacce, zawinięte w cienką folię, nie zmienia się nic, oprócz zawartości oczywiście, ten sam schemat był w wariacji Snickersowej, a także Marsowej :D 
Wyjęłam po jednym z maleństw i zaczęłam oglądać. Wielkość zdaje się być podobna, na obu papierkach mamy informacje o wartościach odżywczych, a także skład. Po zerwaniu (a raczej zdjęciu, przecież trzeba je ułożyć do zdjęcia :D) opakowania w sekundzie mogę wybrać faworyta, potencjalnego zwycięzcę starcia. Twix mniejszy, za to wykonany staranniej, czekolada jest gładka, gruba i możliwe równo oblana. U dłuższego konkurenta ciemniejsza, nie tylko ona - spód również, ale jest on niedbały, wystarczył dotyk, mimo chirurgicznej delikatności rozpadał się na kawałki, sypał, a w ciastkowej części widać było przerwy. 


Jednak nie obyło się bez minusów dla złotej wersji, a przy tym plusów dla Digestives slice caramels, ten drugi pachniał słodko - mlecznie - ciastkowo, nie mocno, ale w przeciwieństwie do Twix'a  wyczuwalnie. 
Drugą taką różnicą okazał się karmel, w D. było go więcej, warastwa była grubsza niż czekolada, a kolor krówkowy, w drugim zaś wyglądał na suchy, jasny i biedny. Podczas jedzenia okazał się niemal identyczny, w obu przypadkach twardy i suchy, dawał się połamać, nie ciągną się, nie wlepiał w zęby, smak wyszedł zdecydowanie lepiej. Słodki, ale nieprzesłodzony, podchodzi pod toffi, jednak zachował charakterystyczne karmelowe, maślane nuty, gdyby popracować nad konsystencją było by naprawdę okej. Warstwy łatwo dawały się oddzielić, gładko więc przeszłam do zwieńczenia (tak wiem, nie było jeszcze spodu :D) w postaci czekolady. W fabryce Twix'a środkowego (skoro jest lewy i prawy, a ten jest całkiem inny to niech będzie środkowy :DD) postarali się bardziej, warstwa jest grubsza, aksamitna i mocno mleczna, taka podrasowana Marsowa, zbliża w stronę Milki więc przeciwnicy strzeżcie się :D Słodka, miękka i błyskawicznie się rozpuszcza. Znika szybko, a kakao nawet nie macha chusteczką na pożegnanie. 


W bohaterze żółtego papierka  urozmaicono ją o proszkowość, zmniejszono minimalnie, może o szczyptę, słodycz, ale odebrałam ją gorzej. Został nam ostatni element - spód, a raczej ponad połowa produktu, zlepione, ugniecione w formie ciasteczka. W domowych wypiekach klejem dla okruszków jest dobre masło, nie za dużo, ale także nie malutko, aby nie wyszło zbyt suche, tu niestety wyczuwalna jest zamiana go na margarynę. Znów złoty spisuje się lepiej, co prawda jest mniej wypieczony, ale nie rozpada się, drobinki trzeszczą w zębach, a dodatek "Kaśki" czy "Palmy" nie jest tak mocno wyczuwalny. Konkurent oprócz ogromnego minusa - rozpadania się na wszystkie strony, ma jeszcze jeden - margarynowy posmak, dobrze wypieczony, zgrzytający jak należy, ale co z tego? Części obu z nich są lekko słone i ani trochę słodkie. 

Czas na podsumowanie tego fatalnego wpisu, jak się pewnie domyślacie Twix spisał się lepiej i dostanie ocenę wyższą, nie znaczy to, że Digestives był niezjadliwy, oba miękkie, słodkie, trzeszczące w zębach dzięki ciasteczkom, mleczne za sprawą czekolady, z toffiowo karmelową nutką. Decydujące tu są "szczegóły", które mają ogromny wpływ na wrażenie końcowe. Pierwszy był dobry, nie powalający, ale z przyjemnością rozprawiłam się z trzema sztukami, drugi natomiast nawet składając elementy do kupy raczył nas margarynowm smaczkiem. Tak jak podejrzewałam id początku starcie wygrał Twix i polecam wam go spróbować, niejednej osobie posmakuje :) 


                                        Digestives                    Twix
                           Ocena:                  3/6                                 4/6        
                                           Kaloryczność:                484/100g                    492/100g                                                                                                  129 kcal w sztuce               128 kcal w sztuce          



Wybaczcie brak składu Digestives, a jak coś to wstęp tyczy cię wczorajszego i..jakiegoś tam jeszcze :D >.<

niedziela, 13 grudnia 2015

Mc Vitie's, Snickers Flapjacks

Nienawidzę siebie za to, że zawsze i o wszystkim przypominam sobie po czasie, orientuję się totalnie nie w porę, rozumiem dopiero gdy coś stracę. To naprawdę fatalne uczucie, wiem, że nic z tym nie zrobię, choćbym nie wiem jak próbowała. Przed samym wystawieniem ocen ogarniam się, że jest do dupy, że chcę się poprawiać, mam nagły nawał sprawdzianów, to muszę poprawić, to napisać bo mnie nie było, to jest bieżące, po co najmniej dwa sprawdziany/kartkówki dziennie, gdybym robiła to z lekcji na lekcję lub przynajmniej uczyła się na obecny sprawdzian, nie byłoby teraz tego tyle. Gdybym wcześniej zrozumiała, że mi zależy, nie byłabym teraz sama. Gdybym okazywała uczucia nie czułabym się oschłą s*** Gdybym wcześniej ocknęła się, że to co robiłam jest fatalne, nie byłabym teraz w takiej sytuacji, nie miałabym takiego wstrętu do samej siebie. Gdybym.. Można by tak wymieniać bez końca, można by wytykać sobie błędy, rozpamiętywać wszystko, ale i tak trzeba iść do przodu, czasu się nie zatrzyma, a trwanie w tym co było jest głupotą. Myśleć o przyszłości? O tym, że i tak wszyscy skończymy w tym samym miejscu, o tym, że jeśli nie wezmę się w garść to nic mnie nie czeka? Nie, może w końcu trzeba znowu żyć chwilą, tym co jest tu i teraz, tym, że własnie piszę tą notkę i słucham świątecznych piosenek. Po prostu żyć. 


Nie tylko ja mam dość monotonii, każdy po pewnym czasie ma jej dość. Mnie denerwuje codzienna rutyna - śniadanie, ubrać się, szkoła, zdjęcia, obiad, blog, spać. A was może zacząć denerwować to, że u mnie praktycznie cały czas czekolada, czekolada, czekolada. Dziś więc dla odmiany coś z małą jej zawartością. Pamiętajcie tylko, ze choćby nie wiem jak wam się ona (czekolada) nudziła, ja po jogurty sięgać nie zacznę :DD No więc tak, jak zwykle mamy do czynienia z wielopakiem, czy oni naprawdę muszą wszystko tak pakować? :D (Jeśli jesteście ciekawi to Marsowa wariacja jest tu).W cienkim, brązowym, typowo Snickersowym opakowaniu jest pięć małych batoników. Każdy zapakowany oddzielnie, nie ma więc obawy o zwietrzenie, zmięknięcie, czy uschnięcie. Otworzyłam jednego z nich, to naprawdę maleństwo, wygląda niepozornie, a pachnie mega intensywnie, fistaszki, fistaszki i jeszcze raz fistaszki. 


Jak się okazuje po wyjęciu malucha, jest zupełnie niepodobny do znanej wszystkim, jego klasycznej wersji. Górna, pofalowana warstwa czekolady aż się prosi aby to od niej zacząć. Jest cienka i miękka, trudno ją oddzielić, ale udało się, można próbować. Słodka, mleczna i tłusta, trochę proszkowa, błyskawicznie sie rozpuszcza, muska podniebienie i znika, naprawdę szybko się zmywa :D Druga część batona to zlepek płatków owsianych i orzechów (12%), oczywiście "klejem" nie jest miód, ale na pierwszy, miejscu stoją płatki więc robią dobre wrażenie, na początek.. Bo, jeśli dobrze policzyłam, cukier w różnych postaciach (syrop glukozowy itp) występuje 7(!) razy. Dość paplania, czas próbowania. Masa jest miękka, sprawia wrażenie solidnej, ale się rozpada. Mimo takiej ilości cukru, nie przesłodzona, trochę taka żujka, nieco za sucha. Orzechy są duże i jest ich dużo, zdjęcie może tego nie oddawać, ale nie raz trafiłam na połówkę. W smaku czuć, że zostały podprażone, niestety namiękły, i nie są przyjemnym urozmaiceniem w postaci chrupania, a podtrzymują nieco żujkową fakturę. 


Karmelu nie poczułam ani ociupinki, nawet bym o nim nie wspominała gdyby nie informacja w postaci rozpiski składników :D Całość jest taka "zdrowa", bardzo dobrze czuć płatki owsiane, niestety dziwnie się to je. Głównie czekolada nadaje słodyczy i jakby delikatności, tylko jest jej mało i poza słodkim akcentem nie jest wyczuwalna. Mogę go nazwać okej, nie pyszny, choć mógłby być, orzechy mogłyby być chrupiące, a karmel wyczuwalny - ciekawe jak by się komponował. Liczyłam na coś pękającego pod zębami, tymczasem on się giął :D 
Uważam, że jest trochę lepszy od roladek Mars, przed wami jeszcze Twix, wtedy starcie ostatecznie się rozstrzygnie :)


Ocena: 4/6
Kaloryczność: 488/100g
154 kcal w sztuce


wtorek, 17 listopada 2015

McVitie's Jaffa Cakes

Nie będę pytać czy zauważyliście, bo nie może być inaczej. TV zalewa nas świątecznymi reklamami, jakoś w tamtym tygodniu pojawiła się Coca-Cola i tak poleciało, Milka, Lindt, Kinder, Jacobs, Allegro i wiele innych. Nie narzekam na to, nie mogę doczekać grudnia. Przeglądam oferty sklepów, tam też zostaję zadowolona. Ogrom mikołajów, kalendarzy adwentowych, swoją drogą, wy też zawsze prosiliście mamę o dwa - jeden aby zjeść na raz, a drugi do odliczania? :D Pojawiły się już nawet wyczekiwane, zimowe limitki RS, lecę jadę jutro, ale obiecałam sobie nie szaleć, kasa ma zostać na grudzień! :D Macie już plany, na zakupy, dekoracje, prezenty, przepisy? Zaczynacie już się zastanawiać co zrobicie i jak będzie to wyglądać, czy uważacie, ze to stanowczo za wcześnie?
Śmiejcie się jeśli chcecie, ja już słucham nastrajających, świątecznych piosenek <3

Teraz tak z innej beczki, cofniemy się do halloween, jak ten czas szybko leci.. Pamiętajcie tylko - na ciastka nigdy nie jest za późno ;)


Opakowanie wizualnie nie jest najgorsze, najlepsze także, granatowo - pomarańczowe, przedstawiające jakieś duchy - wiadomo, halloween, wszystko się zgadza. Zapewne projektowane z myślą o najmłodszych, jedyne co mi się nie podoba to jakość wykonania. Folia jest cienka jak woreczek śniadaniowy,  a "tacka" to najzwyklejsza, brzydka tekturka. Przypomniałam sobie, że Marsowe roladki chyba miały takie samo, ale tam nie biło to tak po oczach. Każdy "batonik" ma swoje schronienie czyli rozwiązanie mało ekologiczne, ale praktyczne. 
 Zapach jaki unosił się jeszcze przed rozpakowaniem był intensywnie pomarańczowo - galaretkowy, absolutnie nie sztuczny - pozytywnie mnie to zaskoczyło. Trzeba więc sprawdzić co tam mamy w środku. Otworzyłam, maleństwo ma dość ciemną, popękaną otoczkę.


Dużo jasnego biszkoptu i środkowa warstwa, na pierwszy rzut oka, ciemno bordowej, nawet powiedziałabym czarnej galaretki. Nie miałabym żadnych zastrzeżeń, gdyby nie odpadająca czekolada. Jednak nie ma tego złego.. Dobrze będzie jeśli to od niej zaczniemy. Cienka i krusząca się, gorzkawa, ale i z nutą słodyczy, bardziej deserowa niż ciemna - gorzka. Rozpuszcza się średnio tłusto i trochę proszkowo, nie jest najwyższej jakości. Biszkopt, którego mamy najwięcej, okazuje się najlepszy, genialny. Bardzo miękki, puszysty, delikatny, jak dla niemowlaka. Słodki i niech nie zabrzmi to głupio, przecież trzeba go jakoś określić, mączno - jajeczny, nie chemiczny. 
Goła (xD) galaretka ma już czerwoną barwę i jest marmoladą :D. Miękka, na języku od razu się rozpływa, mniej pomarańczowa niż w zapachu, mocno kwaśno - słodka. Interesująca, kompletnie inna niż się spodziewałam lecz zadziałało to absolutnie na jej korzyść. 


Całość jest niezwykle miękka, rozpada się i rozpływa w ustach. Z jednej strony przegryzamy żelową marmoladę z charakterem, z drugiej aksamitny biszkopt. Oceniając elementy składowe nie przypuszczałabym, że całość może okazać się słodka, a jednak, była ogromnie słodka.
 Lepiej niż dobra lecz zjadłam dwie sztuki i mocno to odczułam. Niemniej polecam spróbować, szkoda, że nie ma ich w Polsce, bo choć pozornie podobne to kompletnie inne od naszych delicji. Mi się to podoba, galaretek z twardawym biszkoptem już  na pewno nie mam ochoty jeść. 


Ocena: 4.5/6
Kaloryczność: 396/100g
97 kcal w jednym

Podobał Ci się wpis? Masz odmienne zdanie, a może jakieś rady? Chętnie posłucham wszystkiego i wszystkich z osobna. Będzie mi miło, gdy zostawicie ślad swojej obecności ;)