środa, 23 marca 2016

Corny Big, Peanut-Chocolate

Miała być czekolada, ale szybka zmiana planów, baton z wersji roboczych, mam nadzieję, że będzie krócej :D Ale to tylko dlatego, że do domu wróciłam niecałe pół godziny temu, muszę jednak przyznać, że w końcu głęboko odetchnęłam, poczułam się jak kiedyś. Mimo, iż "najcudowniejsza na świecie wychowawczyni" nie daje nam o sobie zapomnieć, wymyśla sobie jakieś niestworzone problemy, o których już nawet nie wiem co myśleć, psuje tym wszystko jak zwykle, cudownym humorem rozpoczynając weekend. 
Mogłabym to rozwinąć, nawet już na matmie wymyśliłam sobie jak zacznę, ale mam dziś tak mało czasu, może jutro do tego wrócę. No nie ważne, cieszę się, że miło spędziłam ten dzień, naprawdę i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że poczułam życie, a jeśli teraz to czytacie to pozdrawiam i mam nadzieję, że nie jeździcie teraz po mnie :D

Uwaga: Tekst może być pełen powtórzeń, a nawet literówek, ale spałam dziś nie całe sześć godzin i jakaś zmęczona jestem.
No nic, miłego czytania i dobranoc. 


Opakowanie kusiło mnie kilka razy, nie żeby było jakieś wybitne, ale napis "Peanut - chocolate" przyciąga, czy tylko mnie? W końcu uległam, przyniosłam do domu i czekałam, aż jego żywot dobiegnie końca, a nie, to nie ta historia, tym razem zjadłam niedługo po zakupie. Zerwałam zabezpieczający, pomarańczowy plastik, ukazał się bloczek śliczny i złocisty, do połowy oblany czekoladą, z wierzchu zaś widoczne były dorodne i piękne połówki orzechów ziemnych. Baton jak wszystkie takie zlepki, gnie się i rozrywa, na górze lepi do palców, a pachnie? Delikatnie, słodko i orzechowo, ale trzeba trochę wytężyć zmysł, gdyż nie jest to woń intensywna, czy chociażby wyraźna. 


Czekolady jak na tego typu produkt jest sporo, miękka, plastelinowa, zostawia lekko (ile razy jeszcze to powtórzę?:D) tłuste ślady na opuszkach, słodka, lecz nie pozbawiona goryczki kakao, najbardziej zdziwił mnie fakt, że mało mleczna. Płatki owsiane wyswobodziłam jako pierwsze, nie poddane obróbce termicznej, nie napęczniały, lekko tylko namiękły od dużej ilości syropu, w którym zostały skąpane, ekhem, zlepione. Nie mogłam doczekać się momentu powędrowania orzecha na język. Jest ich sporo, zachowały pełnię smaku, złapały odrobinę wilgoci, jednak nie były nawet w małym stopniu gumowe, dobre, na końcu zostawiały delikatną goryczkę, co odebrałam bardzo pozytywnie. 
Małe  kuleczki, które ilością dominowały, robią to co robić powinny, fajnie chrupią, same w sobie są neutralne, jedynie odrobinę słodkie, za cukrowego kopa, co wcale nie znaczy, że było zbyt słodko, co to to nie, odpowiedzialny jest "klej", mocno słodki, ociupinkę chemiczny, lecz o dziwo nie przeszkadzało mi to. 


 Zlepiona nim masa była delikatnie namiękła, nieznacznie, bo wciąż chrupała w zębach, nie jak świeże bułeczki, ale jednak i przyjemnie, a także mocno słodka w sposób nieco sztuczny. 
W całości czekoladę czuję nie tylko na początku, daje o sobie znać nawet w trakcie jedzenia, dodaje słodkiej delikatności i mleczności, także gładkiej tłustości, lecz to już wyczuwalne jest znacznie mniej. 
Reszta, a właściwie to główna część produktu chrupie, jest mocno słodka, ale i orzechowa, w końcu zęby trafiają na orzech, przełamują go, rozdrabniają na mniejsze cząstki, uwalnia on swój aromat, podkręca smak, który zostaje do ostatniej pszennej kuleczki.Nie jest najintensywniejszy, ale wyraźnie wyczuwalny, wiem, że do czynienia mam z arachidem, wiem także, że chwilami wyłapywałam podobieństwo do smaku masła orzechowego, ale mocno słodkiego.
Ogólnie było smacznie, a batona nawet mogłabym powtórzyć,lecz jeśli ktoś mi go podaruje, sama jak większości słodyczy,które są już na blogu nie kupię ponownie.

Swoją drogą, tak z zupełnie innej beczki spacja mi szwankuje, przez to pisanie trwało chyba dwa razy dłużej, wciąż musiałam się cofać i cofać, o nawet teraz, już dwa razy. Przydałoby się wymienić klawiaturę :D


 Ocena: 5/6
Cena: 2,79
Gdzie Kupiłam: Super-Pharm
Kaloryczność: 482/100g
241 kcal w batonie


Na komentarze pod poprzednim postem odpiszę jutro ;)

24 komentarze :

  1. Nie przepadam za takimi batonami choć w gimnazjum jak to wszystkie gimnazjalistki niechcące opychać się na korytarzach batonami przed oczami wszystkich wcinałam też wszystkie batoniki fitness. Nawet to nie było takie złe. Dzisiaj są znacznie lepsze warianty tego typu produktów na rynku w związku z modą na bio, eco itd. ten akurat pewnie należy do tych zlepków cukru, które mi nie smakują. :D Wyjątkiem dla mnie jest Oshee w wariancie ze śliwką. Ten jest pyszny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja mama je bardzo lubi. :D To znaczy inny smak, ale ogólnie Corny'iaki będą chyba zawsze mi się z nią kojarzyć. :D Ja nie przepadam, ale wersji takiej, orzechowej spróbowałabym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaki jeśli można zapytać, bo ja jadłam tylko ten, ale kto wie.. :D

      Usuń
  3. To zdecydowanie mój ulubieniec z Corny ;) Taka bezpieczna opcja wśród batonów musli, bo szczerze powiedziawszy to mało jest smacznych na rynku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już myślałam,że wszystkie Corny takie smaczne :(

      Usuń
  4. Oj,nie przesadzaj,recenzja ladna,wszystko gra! :D ,,plastekinowa czekolada,,-tak,to bardzo dobre okreslenie tej Cornowskiej czekolady :) Ja jednak pozostajenwierna innym batonom,bo Corny dla mnie szalu nie robi,ajest tyle fajnych slodyczy,ze nie ma co sie ograniczac XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ogólnie nie przepadam za zlepkami, więc nie zbyt wiem jak mają się inne :DD

      Usuń
  5. Jeden z bardzo nielicznych musli który mogłabym kupić :> Ofc przez opakowanie i zapowiedź smaku, który, jak widać, nie wypada źle. Co prawda wolałabym pół czekolady "w ramach" tych 250kcal..ale kurde, nieważne, po co to piszę, zawsze wolałabym czekoladę xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, widzę, że ktoś przelicza jak ja, za te 500 kalorii niedobrych ciastek mogłabym zjeść całą czekoladę hahaha :D Co nie znaczy, że nie przepadam za ciastkami xD

      Usuń
    2. Dokładnie tak. Piona za sposób :3

      Usuń
  6. corny to był baton z dzieciństwa, gdy jedliśmy to rosło w nas przekonanie, że zdrowo się odżywiamy :)
    teraz jadłam niedawno jakiś jogurtowy ale ten bym z chęcią zjadła :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Corny są urocze :D
    W ogóle zawsze przy peanutach mam dylemat: będzie dobre, czy może nie? Wiadomo masło orzechowe mniam mniam.. Ale fistachy..
    Odpoczywaj, relaksuj się i czekaj na święta - najlepiej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O.o nie lubisz fistachów?
      Dobra wiem, że o tym mówiłaś, ale jak można ich nie lubić :DD

      Usuń
  8. Mimo, że większość batonów Corny smakuje dla mnie podobnie, to chyba na taką wersję bym się skusiła, Orzeszki zawsze w cenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy tylko ja miałam pierwsze spotkanie z tą firmą? :D

      Usuń
  9. Ja nie jadłam ich nigdy! :) (Za to jadłam te mniejsze, przekładane kremem). W przyszłości kupię ten smak i Brownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre? Brownie też brałam pod uwagę, ale stwierdziłam, że jak zwykle nie będzie nic wspólnego z tym wypiekiem :D

      Usuń
    2. Tak, bardzo. Tylko jadłam je w wakacje i krem lał się po palcach :P

      Usuń

Podobał Ci się wpis? Masz odmienne zdanie, a może jakieś rady? Chętnie posłucham wszystkiego i wszystkich z osobna. Będzie mi miło, gdy zostawicie ślad swojej obecności ;)