piątek, 18 marca 2016

Ritter Sport, Vanille - Mousse

Powiem wam, że nie wiem gdzie zniknął ten tydzień, nie żebym narzekała, ale chyba jeszcze nigdy nie leciał z taką prędkością światła. Jeszcze w tamtym tygodniu były dwa sprawdziany, kartkówka i w efekcie prawie nic nie robili, więc miałam taki luz, nawet nie czułam, że mieliśmy chemię i fizykę. No może to drugie odczułam na lekcji, nigdy nie zrozumiem nauczycieli, muszą czerpać niezwykłą przyjemność z dręczenia nas, chyba uwzięła się przez to, iż nie było nas w tamten piątek i nagle, po dwóch latach siedzenia w ostatniej ławce stwierdziła, że mnie (nas) nie widzi, a więc mamy przejść do pierwszej ławki, twarzą w twarz z fizyczką (ogólnie ją nawet lubię, ale bywa straszna!!), co tam, że mam ponad 170 cm wzrostu, wcale nie będę zasłaniać innym całej tablicy, wcale nie będę zgarbiona gorzej niż szympans bonobo. Na następną lekcję wracam pod okno!
Wróciłam do domu, zamiast cieszyć się, że przede mną dwa dni wolnego, zaraz kolejne pięć bo święta, a do tego w poniedziałek pierwszy dzień wiosny, to ja umierałam przez ból brzucha, dlatego nawet nie odpisałam na komentarze pod poprzednim wpisem, nadrobię to jutro :D

Dziś chciałabym przedstawić wam czekoladę prosto z Niemiec, no może nie do końca, przy okazji recenzji Cocoa Mousse prosiłam o jakąś wiadomość czy gdzieś dostanę wersję waniliową, pewna dobra dusza, a mianowicie Agnieszka S.(pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję) powiedziała, że może mi ją podesłać, ile ja bym dała za sklep z niemiecką żywnością, jednak wracając, dzięki niej mam możliwość spróbowania dwóch nowych dla mnie czekolad. 


Wersja z jasnym środkiem od początku ciekawiła mnie bardziej, ale z braku laku, widząc w Almie Cocoa postanowiłam spróbować i ciemnej siostry. Dziś (a konkretniej to jakiś tydzień temu) jednak przed sobą położyłam żółto - brązowe opakowanie, na którym widniała przepołowiona kostka, na razie zapowiadało się znakomicie, tak przynajmniej myślałam. Zerwałam Otworzyłam ze starannością, aby w kolekcji znajdował się nienaruszony plastik, poczta polska się nie spisała, a do mnie trafiła tabliczka połamana, znów podzielona na dziewięć gigantycznych kostek, nie podoba mi się to, ale tu już nie było takiego zaskoczenia połączonego z rozczarowaniem, spodziewałam się takiego rozwiązania. Zanim przystąpiłam do robienia zdjęć miałam chwilę (pseudo)zabawy w puzzle. Czekolada oddziela się łatwo, wręcz odpada, jest bardzo gruba na spodzie, skoro już uciekła od reszty miałam wgląd na środek, jasny, gdzieniegdzie widać małe czarne kropeczki. Pachnie niezwykle mlecznie, aż niepodobnie do RS, w stylu Cadbury, ale nie tak słodko, w tle można nawet wyróżnić kakao, lecz absolutnie nie gorzkie, zapach ten tylko mnie zachęcił. 


Zaczęłam od czekolady, unosząca się znad niej woń nie okłamała mnie, wyraźnie mleczna, ale i kakao odgrywa swoją rolę, nie jest intensywne, nie jest gorzkie czy esencjonalne, ale obecne od pierwszego gryza. Mam wrażenie, że otoczka jest lepsza od tej występującej w większości tabliczek Rittera, aksamitna, delikatna, ale w żadnym wypadku mdła, tworzy błotko pełne smaku. Wyjmując nadzienie odnosiłam wrażenie, iż jest suche, że zaraz się pokruszy, nic bardziej mylnego, na języku okazuje się mocno tłuste, ciężkie, zbite i gęste, czyli zupełne przeciwieństwo lekkiego musu jaki zapowiadano. Delikatnie proszkowe, w sposób tak drobny, jakby mączny, bardzo mocno słodkie, na chwilę wysunęło się także mleko w proszku, tym przytłoczona została wanilia, stała przez to daleko, a zbity (nie)mus na myśl przywiódł mi lody waniliowe, w pierwszej kolejności jednak zimne i słodkie. Gruba warstwa zewnętrzna nieźle trzyma i chroni wnętrze, ugryzłam kostkę, niemożliwym jest wpakowanie jej całej do ust, zęby przebiły się do miększego, aczkolwiek zwartego środka. 


Podniebienie zalała nieprzesłodzona mleczność, musnęła je nuta wanilii, ale tyle "mousse" widziano. Jedząc tak jak lubię, odgrywa rolę co najwyżej drugoplanową, zgnieciony, przytłoczony, jakby sam chował się wstydząc za zgubioną przez producenta lekkość, puszystość, napowietrzenie. Położyłam więc kawałek, postanowiłam zaczekać na rozwój sytuacji podczas rozpuszczania, nie dzieje się to od razu, czekolada uwalnia smak, lecz chwilę jeszcze czekamy, aż zacznie dziać się coś więcej. Zewnętrzna warstwa już zmiękła, otoczyła zbitą grudkę kremu gęstą, pyszną masą. Lecimy dalej, poczułam zimne coś, minimalną proszkowość, zero smaku, wanilia, która dawała o sobie znać wcześniej teraz zniknęła, nie pojawiła się nawet na moment, nadzienie dodało tłustości i słodyczy, zmieszało się z błotkiem, mogłam już tylko wywiesić kartkę "WANTED MOUSSE" i powrócić do brutalnego rozgryzania każdą z cząstek. 
Zawiodłam się, tak bardzo czekałam na tą tabliczkę, tak bardzo na nią liczyłam, nie mogę postawić jej nad Cacao Mousse, co więcej, spada o stopień niżej. 
Nadzienie wydawało mi się trochę sztuczne, zimne i lodowo waniliowe, czekolada natomiast była pyszna, mleczna, błoga, ostatecznie chyba cieszę się, że występowała w takiej ilości. 
Polecam spróbować dla porównania, ale nie gwarantuje zadowolenia, nie mogę także zagwarantować rozczarowania, bo jak wiadomo ile ludzi na świecie tyle odmiennych gustów. 


Ocena: 4/6
Cena: 4,50
Gdzie kupiłam: dostałam 
Kaloryczność: 586/100g


20 komentarzy :

  1. Duzo ludzi odradza a ja mimo wszystko chce jej sprobowac! Czemu? Now mam pojecia XD chociaz teraz czekam na najnowsza biala z jogurtowym musem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj szybko się zabrałaś za degustacje :) . Mi ta czekolada smakowała,ale była sporo słabsza niż jej ciemna siostra,którą się jakiś czas zajadałam namiętnie:). Ja ostatnio piłam z mężem czekoladę na gorąco od Cibie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak Ci pisałam, nie mogłam się doczekać :DD
      Smaczna? ;)

      Usuń
    2. Bardzo słodziutka:) . Wtedy mi smakowała bardzo bo byłam mocno zmarznięta po wieczornej drodze krzyżowej ,nie wiem jak bym ją odebrała w innej sytuacji :)

      Usuń
    3. Przynajmniej dobrze spisała się w roli słodkiego ogrzewacza :D

      Usuń
  3. I mi szybciutko zleciał tydzień, może prócz wczorajszego dnia który ciągnął się w nieskończoność :) EJ, też ukrywałam się w ostatnich ławkach! Moja!
    Czekolada prezentuje się bosko. Szkoda że się połamała, swoja drogą nienawidzę tego -.-
    W ustach poczułam smak ritterowskiej czekolady, wersja praline (mimo ze jadłam ją.. Z rok temu) dalej siedzi w mojej głowie! Szkoda że tu środeczek nie wyszedł. Wersja ciemna.. Chyba wrócę do Twojej recenzji. Zaciekawiłaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie tam ukrywałaś, miałaś za dobry wzrok by zajmować pierwsze :DD
      Ja też, ale co zrobić, skoro tak na poczcie uważają..
      Musisz do niej wrócić, a może kiedyś zagłębisz się w ofertę RS? ;)

      Usuń
  4. Znaczy tego, mam rozumieć, ze nie mam żałować, że jej jeszcze nie jadłam i pewnie nie zjem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałować możesz, bo spróbować warto, ale nie odbierzesz jej lepiej od kakaowej :D

      Usuń
  5. Hmm, nadal liczę na to, że dla mnie będzie lepsza od kakaowej, która i tak jest dobra. Będę jadła ją w nadchodzącym tygodniu lub jeszcze kolejnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym :D Ciekawa jestem co tam o niej powiesz, pewnie w wakacje :D

      Usuń
  6. Jadłam tylko jedną kostkę, więc średnio pamiętam smak. Z pewnością mi smakowała, bo to moja ulubiona wanilia, ale nie pamiętam aby pojawiły się jakieś większe fajerwerki. Musiałabym spróbować dla oceny jeszcze raz. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smaczna jest, ale nawet gdybyś zjadła całą tabliczkę fajerwerki nie pojawiłyby się ;)

      Usuń
  7. niestety nie jestem fanką waniliowych smaków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja przeciwnie, lubię dobre waniliowe smaki :D

      Usuń
  8. Te kostki mnie tak wołają, a ja po prostu nigdzie nie moge jej dorwać! :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jedyna szansa to sklep z niemieckimi artykułami..

      Usuń
  9. Chyba jednak same z siebie nie kupimy, coś ostatnio ritterki nas mało ciekawią.

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się wpis? Masz odmienne zdanie, a może jakieś rady? Chętnie posłucham wszystkiego i wszystkich z osobna. Będzie mi miło, gdy zostawicie ślad swojej obecności ;)