czwartek, 14 kwietnia 2016

Mondelez, Belvita Breakfast Tartine Milk - Honey flavour cream

Zbyt bardzo się ekscytuję, zbyt szybko jaram się do granic możliwości, zbyt bardzo się niecierpliwię i zbyt często o tym myślę. Nie wiem na pewno, ale wierzę, że spełnię swoje marzenie, muszę tylko jakoś przetrwać 1,5 miesiąca, przestać tak o tym myśleć. Dam radę? No przecież muszę, ale jestem tak dziwną osobą, że przez pierwsze 2 dni tak się cieszyłam, że spałam po 3 godziny. Mogę was teraz tylko poprosić o trzymanie kciuków, bo sposobów na przyspieszenie czasu nie ma ;)

Dziękuję wam za każdy komentarz pod poprzednim wpisem, postaram się wrócić do codziennego pisania w następnym tygodniu, jutro wpis raczej się nie pojawi. Miłego czytania i bajo. 


Długo chciałam spróbować Belvity Tartine, ale za każdym razem od zakupu odwodziła mnie perspektywa pozostałych 4 paczek, a co jeśli będą niedobre? Co prawda czaiłam się na łódeczki z kremem czekoladowym, ale promocja działa jak.. jak narkotyk, widzisz ją i nie myślisz tak jak zawsze, nie jesteś sobą. Ze sklepu wychodzisz z paczką, a w gorszym wypadku całym zapasem danej rzeczy, kiedy widzisz ją w domu zadajesz sobie pytanie, ba! nie jedno! Dlaczego?! Ale jak? Kiedy? Kto je tu przyniósł? 
Kiedy już odpowiemy na te pytania, w gorszym zaś wypadku wyjaśnią nam to znajomi, można wziąć głęboki oddech, powiedzieć sobie, że więcej coś takiego się nie powtórzy (oczywiście przy pierwszej lepszej okazji i ta to zrobimy) i przystąpić do jedzenia. 
Na szczęście do czynienia mamy z pięcioma paczkami, które mieszczą po 3 ciacha, w sam raz na raz, w sam raz by się nie najeść. 


Otworzyłam jedną z nich, tam, jasne, blade jak twarz nieboszczyka łódki, które swoją drogą przywiodły mi na myśl ulubione biszkopty z dzieciństwa. Krem ani trochę ich nie ożywia, lekko pożółknięty - jak biała czekolada. Gdyby zapach chcąc przywrócić im życie powiał wyrazistą świeżością to trochę bym się przeraziła, na szczęście był typowo ciastkowy, nadzienie zostało całkowicie zdominowane, lecz na tym etapie niezbyt mi to przeszkadzało. Ugryzłam brzeg dość grubego wypieku, łatwo uległ on zębom, jest chrupiąco - kruchy, mocno suchy i świeży. Wbrew pozorom nieźle wypieczony, do tego pod zębami czuć płatki owsiane i inne zboża. Uwielbiam ciacha od belvity, to również jest smaczne, dlatego ciekawa czy krem pójdzie z nim w parze za pomocą zębów ściągnęłam go z zagłębienia. Odchodzi łatwo, od razu czuć, że jest mocno tłusty, gładki, zwarty lecz mazisty. Na początku wysuwa się słodycz, następnie w oczy, nie nie, kubki smakowe? język? rzuca się tłustość, później zaś odrobina mleczności, a miód? Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie? No dobra, zabawę możemy sobie darować, gdzieś tam niby coś się przewinęło, sztuczne, ledwie wyczuwalne. Jak to mówią dzwoni, ale nie wiadomo w którym kościele, ja nawet nie wiem czy to na pewno dzwony. 


Mocno słodki lecz nie sięgnął przesłodzenia, bardzo tłusty, nieco sztuczny i mdły, no nie smakuje mi. 
Wgryzłam się w drugą łódź, zęby przeszły przez miękki twór i przełamały ciastko. Wciąż świetnie chrupiące i dobre w smaku, jednak łagodnie mówiąc zepsute zostało przez jasną kałużę. 
Całość była ciastkowo - częściowo zdrowa (haha jasne jasne :D), mączno - zbożowa, idealnie chrupiąca. Krem jest mniej wyczuwalny, co nie znaczy, iż nic od siebie nie dodaje, mianowicie przeplatający się tłusty, podchodzący już pod margarynę i słodki smak. 
Zabrakło mi wyrazistości, bo cukru i tłuszczu miałam aż nadto, w efekcie zrobiło się trochę mdło. 
Ciastka mam już za sobą, ale zakupu nie powtórzę. 


Ocena: 3,3/6
Cena: 5,24
Gdzie Kupiłam: Kaufland
Kaloryczność: 460/100g
77kcal w ciastku i 231kcal w paczce

10 komentarzy :

  1. 3 godziny snu?Kobieto?ty sie wykończysz!Dbaj o to,by spać przynamniej 7 godzin!
    A ciastka jadłam,ale bez szału.uuz do nich nie powrócę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łódeczki jadłam, ale już nie pamiętam z jakim kremem. Smaczne, ale bez szału.

    OdpowiedzUsuń
  3. To jakiś nowy smak tych ciastek? Widziałam z nadzieniem kakaowym i jogurtowym, ale wydawało mi się, że jest w nich dodatek truskawek, nie miodu. Wiem jedno - jako, że to Belvita - chcę tego!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tych jeszcze nie jadłam, ale uwielbiam Belvitę i jestem pewna, że ciacha odebrałabym inaczej. Czuję to pod skórą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś bardzo lubiłyśmy Belvitę ale od jakiegoś roku a nawet nieco więcej mamy wrażenie, że jakość im się popsuła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jadłam Tatrinkowe-czekoladowe. :D Kurka, maczane w herbacie - no obłęd! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. A dla mnie oba smaki tych ciastek są OBŁĘDNE :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo bym chciała je spróbować:(,ale całego opakowanie nie chcę kupować bo mi szkoda będzie jesli mi nie zasmakują:(

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jadłąm ich ale kuszą mnie te czekoladowe. Za to kiedys jadlam te przekladane jogurtowym kremem i bardzo mi smakowaly.
    Tez uwazam ze powinny byc dostepne w mniejszych porcjach

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja chyba nigdy łódeczek od Lu nie jadłam, ale za to miałam okazję jeść te tartinki i niezbyt mi podpasywały. Dla mnie taką tekturą zawalały.

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się wpis? Masz odmienne zdanie, a może jakieś rady? Chętnie posłucham wszystkiego i wszystkich z osobna. Będzie mi miło, gdy zostawicie ślad swojej obecności ;)