czwartek, 21 stycznia 2016

Mars, Maltesers

W końcu, wreszcie, nareszcie (...), mamy piątek, w prawdzie za jakieś dwie godziny, ale to się nie liczy :D Rutyna dobija, już o tym pisałam, wiem i pamiętam, ale nic tak nie poprawia nastroju jak trochę narzekania i marudzenia, człowiek się wygada (czego nigdy niestety nie robię) i od razu czuje się lepiej. Macie taką osobę, na którą spada ta nieszczęsna rola słuchacza? Cały tydzień się spóźniałam, nie mogłam zwlec się z łóżka, za każdym razem zadawałam sobie pytanie, jednoznacznie kojarzące się z jednym z najgłupszych seriali w telewizji, dlaczego ja? Po co, czy muszę, nie wierzyłam, że to dzieje się na prawdę. Tak - śmiejcie się, ja już słyszę wasz śmiech :DD Ale każdy czasem musi, raz na jakiś czas miewam takie dni kiedy nie chce mi się nic, wszystko wydaje się nie mieć sensu, każda chwila, minuta i sekunda poświęcona na jakąś czynność zdaje się być zmarnowana, wykorzystana bez sensu, rutyna zaczyna przytłaczać dziwnie bardziej, ale oczywiście niechęć do wszystkiego krzyczy aby jej nie zmieniać :D 


Wyrazisty czerwień i zakrzywiony napis w charakterystycznej czcionce to znak rozpoznawczy Maltesers, jednak nie wszystko jest takie samo, przed aparatem moimi oczami leży kartonowe pudełko, czy to aby na pewno ten sam produkt? - tak, kilka razy natknęłam się na nie na insta i wiedziałam już co i jak, nici z zabawy i ekscytacji :( Zerwałam zabezpieczającą folię i odkryłam wierzch, ukazała mi się widownia pełna kulek, na przykrywce(?) zaś była scena, kulka-magik i kulka-królik wyskakujący z kapelusza, pomysłowe :D Na środku miejsce na wbicie palca i szansa na dostanie się do środka. Stamtąd wysypuje się armia głów 
bomb kul, nie pachną one intensywnie, zbliżyłam więc nos, poczułam delikatną mleczną czekoladę, nic więcej. 


Są podobnej wielkości, gładkie lecz nieco kanciaste, błyszczą się i kilka razy uciekają z miejsca sesji (xD). Aby było łatwo, prosto i po kolei zaczęłam od czekolady, podkreślam łatwo, odkleja się bez problemu i tak jak we wczorajszej recenzji zostawia gołe wnętrze. Jak na średni rozmiar otoczka jest całkiem gruba,  rozpływa się w mgnieniu oka, z początku przyjemnie, tłustawo, mlecznie,  "zakleja" buzię, robi gładką, gęstą masę, słodką lecz w sam raz. Niestety na końcu, gdy dochodzi do końcowej fazy rozpływania czy nawet podczas zgryzania miękkiego zewnętrza, czuć dziwny, kwaskowy posmak. 
Środek jest bardzo jasny, prawie biały, podczas krojenia nic się nie kruszy, żaden okruch nie spadł na deskę. Jestem pewna, ze do czynienia mamy z bezą, z wierzchu jest twarda, ale gryzie się łatwo, w przekroju widać jak bardzo jest napowietrzona, (z wyglądu) przypomina mi ciastko, a dokładniej "Rido". Bardzo chrupiąca, nawet powiedziałabym chrupiąco - twarda, sucha i słodko - cukrowa. Wyczułam w niej lekką, karmelową nutę, a także delikatną - śmietankową. Jednak to nie w smaku tkwi sekret, a w strukturze, jest ona genialna. 


Krucha, rozpuszcza się bardzo charakterystycznie, coś w stylu bąbelkowej czekolady, ale właśnie bardziej krucho. Pęka, rozpływa się, jakby musowała, na pewno wiecie o co mi chodzi. Beza jest świetna, przymknęłabym nawet oko na niedociągnięcia, ale nie ma ich wiele. Słodka, delikatnie śmietankowo - karmelowa, nieco tylko sztuczna, niby zwykła, nie wyszukana, a ma w sobie coś uzależniająco - wciągającego. Nie podoba mi się ta kwaskowa czekolada, na szczęście w całości głównie czuć bezę, otoczka rozpływa się szybko i daje pole do popisu wnętrzu. Podczas gryzienia mało ją czuć, stanowi słodko - mleczne tło, niepożądany pierwiastek jakoś się zaciera, a środek, jak to zazwyczaj bywa, na koniec troszkę wkleja się w zęby. Dobre są oba sposoby jedzenia, oczywiście preferuję ten drugi, także oba tak samo wciągają, to jest podstępność takich produktów, jesz jedną kulką, drugą, trzecią, czytasz coś lub oglądasz i zanim się obejrzysz będziesz wodzić ręką po pustym talerzu/opakowaniu w celu poszukiwania jeszcze jednej, no bo jak to, to już? :D

Po skończeniu pisania zrobiłam rundkę po słodyczowych blogach w celu znalezienia recenzji Maltesers, nie nie skończyło się to fiaskiem, wręcz przeciwnie, znalazłam nawet kilka i w żadnej z nich nie było mowy o kwaskowym posmaku, o co więc chodzi? Nie ma pojęcia. Muszę jednak obniżyć ocenę i oczodajne pudełko nie dostanie nawet 5. 
Jeśli nie jedliście to polecam spróbować, cieszą się popularnością, dużym gronem fanów, może i wy się do niego zaliczycie? Biedronka nam to ułatwia i ostatnio (chyba na stałe) wprowadziła je do swojego asortymentu. Polski rynek rusza? 


Ocena: 4/5
Kaloryczność: 505/100g 


20 komentarzy :

  1. Hahahaha już myślałam, że sfiksowałam... naszczęście przywróciłaś mi nadzieje, że jest czwartek przez te dwie godziny, bo już myślałam, że mnie coś ominęło :D Aj...

    Co do tych pyszności! Raz dostałam całkowicie za darmo od ukochanej Agnieszki S. nie chciałam! Zapierałam się, ale nie było rozmowy... Jak mi przysłała to były największe upały i przyszła jedna wielka mleczna sklejona gruda... ale jak się wgryzłam - magia *___* cukru xDD Ale zachwile sępy się zleciały i rozerwaliśmy ową kulkę na strzępy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kooocham je, kocham i bardzo cieszę się, że są często dostępne w Biedronkach! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja mama koocha Maltesersy! Jak bylysmy w Londynie, to kupila sobie 2 takie pudełka, identyczne! A jak teraz nie dawn byly w Biedrnoce, to kolejne 4 opakowania! ;D
    Ja tez je bardzo lubie, chcoaiaz nie jem ich tak nałogowo jak mama-jak poproszę o kilka, to sie Ze mna podzieli :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam te kulki:)są pyszne,ostatnio kupiłam dwa opakowania jedne dla siebie drugie dla mojej siostry już wysłane do Niemiec. Na chwilę obecną nie widziałam ich może ktoś wykupił:(. Kwaskowatego posmaku nie czułam u mnie a jadłam sporo opakowań tych kuleczek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co z nimi było nie tak, a może ta wada tkwi we mnie hah :D

      Usuń
  5. Rutyna dobija? W końcu piątek? Ty mnie dobijasz. :c Mi tu już rawie połowa ferii zleciała. Zawsze pierwsi mają najgorzej.
    Szczerze? Nigdy ich świadomie nie jadłam. Natomiast cukierka z nimi tak. Liczy się?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz i współczuję, ja mam w tym roku ostania :D
      To już ty powinnaś wiedzieć czy się liczy, czy Cię to satysfakcjonuje :D
      Wyszłam do szkoły, ale nie doszłam, liczy się haha ;)

      Usuń
  6. Muszę ich w końcu spróbować, mam wrażenie że przeczytałam już setki recenzji związanych z nimi słodyczy, ale własnego doświadczenia nie mam :P
    No rutyna potrafi być dobijająca, ale ja mam na nią parę 'lekarstw', najczęściej w postaci wciągającego anime :D Wtedy wręcz nie mogę doczekać się powrotu ze szkoły i rutynowego popołudnia xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Pytanie, które najbardziej mnie interesuje: czy one smakują podobnie do Maltikeksów od Dr Gerarda? :D Bo te jadłam i ciekawa jestem czy to coś podobnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, maltikeksy to ciastko, a tu mamy coś jak bezę :D

      Usuń
  8. Orgazm jak to czytam, a dwa jak mam okazje je jeść.
    Ale że w Biedronce? I te oryginalne? Serio serio?
    Bo Rido są od Gerarda, też pycha ale jednak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, oryginalne, normalne, czerwone i prawdziwe Maltesers :DD

      Usuń
  9. Nigdy oryginalnych nie jadłyśmy ale jakoś specjalnie nas do nich nie ciągnie. Co nie zmienia faktu, że jakby nam ktoś je kupił to cieszyłybyśmy się jak małe dzieci :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Mojego śmiechu wcale nie słyszysz, nie kłam :D Jak się śmieję, to przeważnie robię to wewnątrz siebie. Taki wewnętrzny śmiech, a na zewnątrz poker face.

    Maltesers mnie nie ruszają, mimo iż prawie każdy ma na ich punkcie bzika. Nigdy nie próbowałam i nie zbiera się na to, żebym spróbowała.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie powiem raczej nic konstruktywnego, ale to jak dla mnie chyba najlepsza słodycz świata. Jak dla mnie za słodko, ale w taki uzależniający sposób. :> I nie czułam kwasku.

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się wpis? Masz odmienne zdanie, a może jakieś rady? Chętnie posłucham wszystkiego i wszystkich z osobna. Będzie mi miło, gdy zostawicie ślad swojej obecności ;)