czwartek, 4 lutego 2016

Mondelez, Belvita Breakfast Cocoa Crunch

Co za dzień. Zaczął się jak zwykle, wstałam "rano", oczywiście pierwsze co to sięgnęłam po chusteczkę, a tu co, nie ma jej obok łóżka, super, mamy 10:34 i muszę zwlec się z nadzwyczajnie wygodnego materaca... To co, może w końcu czas na śniadanie? Nie zdążyłam nalać wody do kubka, a zrobiło się ciemno jak .... i zaczął sypać śnieg, serio?! A już miałam nadzieję, że może zrobi się ciepło, już było tak słonecznie. No dobra, idziemy jeść, jeszcze chwila zadumy nad lecącymi płatkami i ku..... 500 ml herbaty na podłodze.. Spokojnie, to nie jest powód do denerwowania się, podnieś kubek, posprzątaj i nastaw wodę. Jeszcze tylko ułożę sobie wygodnie poduszkę i jemy. No nie, drugie 500 ml herbaty powoli wsiąka w kołdrę.. Jak świetnie, teraz ani napić się ciepłego napoju, bo trzeci raz tam nie pójdę i trzeci raz nie wyleję przygotowanego płynu, ani przykryć się mokrą kołdrą. Kocyku gdzie jesteś.. Okej w końcu mogę zjeść siadanie, jak miło, właśnie wybiła 12. Jak wam minął tłusty czwartek? obchodzicie? Najedliście się? Zrobiłam sobie babeczki reese's i z braku silikonowych foremek odpowiedniej wielkości wpakowała  je do plastikowych mini kubeczków, wyjmując wbiłam sobie nóż w palec, który w sekundzie spuchł wręcz nieprawdopodobnie. Ach i jeszcze wizyta u lekarza, tak ich nienawidzę... 
Uwielbiam takie dni :) 


Wiedzieliście, że wielki koncern Mondelez ma w swoim posiadaniu również Belvitę, a także Prince Polo i 3Bita? Ja dowiedziałam się dziś i powiem szczerze jestem trochę zdziwiona xD Ale przejdźmy do ciastek, niezbyt lubię je kupować, bo zazwyczaj sprzedawane są w dużych opakowaniach, albo trzeba je rozdawać, aby nie zmiękły i się nie zmarnowały, albo, jeśli producent jest tak łaskawy i rozdzieli zawartość na małe paczki trzeba jeść to samo kilka razy, to nic takiego, problem pojawia się gdy produkt okazuje się obrzydliwy. Ja więc będzie z ciastkami, które zapakowane zostały w intensywnie żółty karton, wcześniej jednak w pięć oddzielnych, srebrnych folii. Każda z nich ma zielone logo i zabezpiecza dwa solidne, przekładane ciacha. 


Ciastka są jasne, złociste na brzegach i pełne małych kropeczek, przez które pojawiły się pierwsze znaki zapytania, to na pewno nie jest cynamon? Nie myślałam długo, a szłam dalej, gruba markiza w wersji XL łamie się łatwo, bez żadnego kruszenia, mocno ciemny krem, który wcześniej trudno było dostrzec. Zapach jest delikatnie orzechowy i słodki, jak krem typu Nutella, taki podrabiany :D, ciastka zaś nie czuć wcale. Części oddzielają się trudno, a podczas tej czynności ciastko się łamie, nie jest ono niczym innym jak najzwyklejszym "Belvitowym" ciastkiem, które naprawdę lubię. Słodkie lecz nie nadto, delikatnie maślane, kruche, świeże i dobrze wypieczone. Czuć małe cząstki ziarenek, które nieco wchodzą w zęby i nie da się nie zauważyć, że jest to ciacho pełnoziarniste. Gęsty, zbity krem aż trudno zdjąć, jest on tłustawy i gorzkawy, ale z odpowiednią nutą słodyczy. W tle wyczuwalne jest kakao, jednak znacznie mocniej zwykłą, raczej tanią czekoladę, nieco plastikowy i nieidealnie gładki lecz wciąż nie na tyle by nazwać go proszkowym. Przy drugiej próbie słodycz odczuwalna jest  mocniej, a w głowie pojawia się myśl czy aby przypadkiem nie przemknęły także orzechy laskowe. 


Ciastka mocno chrupią i są super świeże, nie jest za słodko, a czekoladowy krem ściśnięty w środku czuć mało, bardziej w tle jako towarzystwo. Na tym etapie mogłabym skończyć, ale jako że na talerzyku były także inne ciacha, postanowiłam zrobić herbatę. Zamoczone w ciepłym napoju rozmiękają bardzo szybko, grubość na szczęście nie pozwala im odczepić się od reszty i utonąć w kubku, doprowadzając do sytuacji, w której wpatrując się jak spływa na dno wołalibyśmy: "Honey, come back, come back! ;(" 
Wracając, namięka i ciapcia się w buzi, krem również nabiera temperatury i mięknie, całość znika szybko i smacznie, muszę przyznać, że popełniałam błąd nie siadając z herbatą do ciastek, przynajmniej w tym przypadku. 
Mimo, że krem wysoką jakością nie grzeszy jest smacznie, a paczka jest idealna aby wrzucić ją do plecaka lub torby i zjeść w biegu, bądź zwyczajnie na drugie śniadanie. 


Ocena: 5/6
Cena: 4,58 (przecena) 
Gdzie kupiłam: Alma
Kaloryczność: 450/100g
   114 kcal w ciastku


Robiąc to zdjęcie byłam pewna, że fotgrafuję skład, ups.. :d

12 komentarzy :

  1. Pierwszy bo mam RSS-y! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Te z kremami sa o wiele wg mnie lepsze od normlanych :) wlasnie, idelane do schowania do torby -gorzej, jak sprzedaja w ogromnych paczkach :/ Ale mimo wszystko, raz na jakis czas sa smaczne. Tylko szkoda, ze nie ma u nas takiej palety smakow jak za granica :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba jednak wolę te zwykłe, choć ciekawią mnie jeszcze Tartinki, może one okażą się lepsze xD
      Ja tam w Belvicie się nie orientuję :)

      Usuń
  3. niestety wolę je same bez kremu, ale ciasteczka zbożowe bardzo lubię :) Co do poranka czy dnia, przynajmniej się nie nudziłaś :D A ból z pół litrowymi kubkami doskonale znam :) Często z nich pijam, szczególnie o tej porze roku ciepłe napary :D

    Brrrr... też nie znoszę wizyt u lekarza, ale muszę jutro albo w pn się przejść po skierowanie na badanie, przed wyjazdem na studia :<

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam takie pechowe dni średnio 3 razy na tydzień więc rozumiem Twój ból...:D Ja o tłustym czwartku zapomniałam, pączka nie zjadłam, ale może i lepiej, bo po prostu mój żołądek nie dałby rady z trawieniem...
    Belvitowe kanapki kocham, ale ten smak jest feee, ten krem taki sztuczny :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurcze, to już współczuję :D
      HMM. Albo jedzenie podczas gorączki i kataru nie było dobrym pomysłem, albo znów wychodzi spaczenie moich kubków smakowych :DD

      Usuń
  5. God dammit, 0,5l herbaty? Twardy z ciebie zawodnik :P Współczuję takiego pecha, ale jak człowiek chory to zawsze ma trochę przytłumione zmysły. Tylko mi nie mów, że tracisz teraz ferie? :c
    Ja zjadłam prawie całą tabliczkę czekolady z okazji tego święta xD Taki kop cukru że miałabym powera dojść piechotą na księżyc. Zamiast tego poszłam na rower, a wieczorem siostra przyniosła mi wegańskiego, pieczonego, ultra-zdrowego pączka.. Także tradycji stało się zadość :D
    Ciastka Belvita są heeen na końcu mojej listy zainteresowań, chociaż z herbatą zapewne bym zjadła. Nigdy wcześniej tak nie robiłam, ostatnio dopiero spróbowałam maczać Hity Creme brulee i ooo boziu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co! nie patyczkuję się, 250 ml jest dla słabeuszy haha :DD
      Na szczęście nie, ferie dopiero za tydzień..
      Dla mnie tabliczka czekolady to łatwiutko, ale cieszę się, że Ty zjadłaś :))

      Usuń
    2. No weź, bo aż mi głupio :P Dużo się ruszasz czy żołądek jak wróbelek? :D Widzę po Instagramie, żeś bardzo szczupła. Ja po różnych fazach mam dość myślenia o treningach, a bez tego trochę boję się zjeść za dużo..:P

      Usuń
    3. Ani jedno ani drugie :DD Ja zamierzam zacząć ćwiczyć, ale rozumiem Cię ;)

      Usuń
  6. Ja rano pierwsze co, to sięgam po telefon i jednym okiem patrzę, która godzina. Jak 9:20+, to wstaję, jak mniej, to zamykam oko i śpię dalej. Ciastek nie jadłam, ale lubię wszystkie BelVity. Z nowości próbowałam wersji śmietanka-truskawka i baaaardzo mi smakowała.

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się wpis? Masz odmienne zdanie, a może jakieś rady? Chętnie posłucham wszystkiego i wszystkich z osobna. Będzie mi miło, gdy zostawicie ślad swojej obecności ;)