środa, 29 lipca 2015

Heidi Florentine

Czas płynie nieubłaganie szybko. Ledwie wstanę, a już jest noc, kolejny dzień, miesiąc. Nawet nie zauważyłam kiedy, a już połowę wakacji mam za sobą. Do tego przesiedzianą w fotelu, nie zrobiłam nic. Postanowiłam więc choć połowę jakoś spędzić, zrobić coś pożytecznego. A czy mi się uda, tego nie wie nikt :) Najważniejsze, że chęci są, może coś zdziałam :)


Tekturowe opakowanie, sugerujące produkt z wyższej półki. Proste, złoto-białe, z ukazaną zawartością. Ładne, przyciąga i zachęca do zakupu. W domu rzuciłam okiem na skład, jak widać płaci się również za jakość. Rozerwałam złotko/folię, która skrywała, jak informuje producent: czekoladę mleczną z chrupiącą warstwą migdałów w karmelu. Czy to nie brzmi pysznie?


Tabliczka została podzielona na 10 dużych, płaskich i dość cienkich kostek. Mogłam zaprezentować wam tylko 6, gdyż łakomczuch mojej mamy się odezwał :) Kwadraty udekorowane zostały na przemian logo i firmowym znaczkiem. Mleczno czekoladowy zapach mieszający się z karmelem tylko zachęcał do próbowania. Zacznę od tego drugiego, jest chrupko-twardy, jak się pewnie domyślacie słodki, z intensywnym, charakterystycznym dla niego smakiem palonego cukru. Włazi on w zęby, dlatego osoby z plombami powinny uważać. Płatki migdałów nie są zbyt duże, chrupią, minimalnie uciszają karmel, dzięki czemu nie jest aż tak słodko.
Czekolada, która zostaje nam po oddzieleniu dolnej warstwy jest wyraźnie mleczna, z wyczuwalną lekką kakaową nutą, przyjemnie tłusta i słodka, wiadomo, nie jest to milka, jest od niej znacznie lepsza. Na języku rozpuszcza się szybko i gładko.


Nie sądziłam, że całość będzie tak pyszna, było słodko, lecz słodycz ta nie drapała w gardło. Siadłam w fotelu i nawet nie wiem kiedy się skończyła, żałuję, że dopiero teraz ją kupiłam. Karmel i migdały to po prostu niebo, czekolada również jest bardzo dobra. Zastanawiam się nad wystawieniem dychy, jest to pierwsza, opisywana przeze mnie "lepsza" czekolada, czeka mnie jeszcze wiele, za pewne nawet lepszych, ale na tą chwilę, początek, a niech ma :) 

Ocena: 10
Gdzie kupiłam: Alma
Cena: 8,29 
Kaloryczność: 511/100g

Wybaczcie, ale gdzieś zginęło mi kilka zdjęć :)

14 komentarzy :

  1. przyznaję bez bicia i możecie mnie zbluzgać... nigdy nie jadłam żadnej czekolady z Heidi :D Co do wakacji one po to są? Co nie? No jak nie? :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, była to moja pierwsza, także.. :) Niby tak, fajnie tak leżeć i..jeść, a jednak chciałoby się zrobić coś pożytecznego, ciekawego fajnego ^^

      Usuń
  2. U mnie dopiero 1/3 wakacji, ale też nic wakacyjnego nie zrobiłam. Co nie oznacza oczywiście, że nic w ogóle. Do Heidi zraziłam się po białej z dynią i skórką pomarańczową, ale tę mam na liście, więc kiedyś dam szansę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie tej szansy jest warta, a tych wakacji to Ci zazdroszczę, mi już tylko połowa została :/

      Usuń
  3. Ja też nigdy nie jadłam żadnej Heidi! :D Muszę to zdecydowanie nadrobić, bo z tego co widzę warto naprawdę warto. Wygląda pięknie, ma takie kostki jakie lubię, duże i ciekawe dodatki. Wolę czekolady miękkie, które można rozdzielać bez ,,trzasku" jednak przy takiej czekoladzie twardość by mi nie przeszkadzała. Karmel i migdały są jednymi z moich ulubionych dodatków, a więc tylko brać! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama czekolada jest mięciutka ^^ tylko dodatki chrupią, ale bardzo przyjemnie :) Zdecydowanie spróbuj, są naprawdę ciekawe smaki i połączenia :)

      Usuń
  4. Hohoho. Brzmi bardzo ciekawie, bardzo pysznie.
    A co ja zrobiłam w wakacje? Praktyki i tyle.. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jadłyśmy już kilka tabliczek Heidi i żadna nam nie przypadła szczególnie do gustu ale trzeba przyznać, że ta czekolada wygląda obłędnie! Dobrze wiedzieć, że warto zwrócić na nią uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdyby nie limitki czekolad, można nawet nie zauważyć upływu tzw. wakacji. Teraz to nawet nie wiem jak mogłem nic nie robić przez dwa miesiące... Jakie to były fajne czasy. Cóż. Swoje przebimbałem, więc niech teraz młodzi odpoczywają.

    Przy takich temperaturach czekolada z tak płynną "podstawą" nie jest chyba najszczęśliwszym produktem. Nie zdziwiłbym się gdyby blogiem wstrząsnęła fotorelacja papki, a nie 10 kwadratów.

    Jej odbiór mógłby być pewnie diametralnie inny gdyby była zmrożona. Właśnie przez chrupki dodatek. Tylko na taki "sposób" wpada się jak już nie ma czego wkładać do lodówki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam o lodówce, ale moje zęby (aparat) miałyby spore problemy :)

      Usuń
  7. Mi średnio przypadła do gustu, a po szczegóły odsyłam tutaj: http://theobrominum-overdose.blogspot.com/2013/02/heidi-grandor-florentine-mleczna-z.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie pyszna, jak widać każdy ma inny smak :) Dzięki, z chęcią przeczytam ^^

      Usuń
  8. Kupię na pewno! :)
    I życzę byś drugą połowę wakacji spędziła tak jak chcesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby Ci smakowało :) I dziękuję, mam nadzieję, że mi się uda :)

      Usuń

Podobał Ci się wpis? Masz odmienne zdanie, a może jakieś rady? Chętnie posłucham wszystkiego i wszystkich z osobna. Będzie mi miło, gdy zostawicie ślad swojej obecności ;)