Weekend miną on w ogóle był. Nawet nie wiem kiedy. Nie zrobiłam nic konkretnego, a nie wiem kiedy zleciały te dwa dni. Nie wiem kiedy miną pierwszy tydzień października, wrzesień, kiedy zleciały wakacje? Czas leci do przodu, a ja siedzę na dupie i nie mam pojęcia jakim cudem wszystko tak szybko się dzieje. Po co to wszystko, skoro życie ucieka nam między palcami, niczym za pstryknięciem palca. Nie zdążę się obejrzeć, a zostanę starą panną ze schroniskiem dla psów, której marzenia się nie spełniły, która ma teraz nierówno pod sufitem, bo rozmawia tylko ze zwierzętami, a dlaczego? Bo nie chciało jej się podnieść tyłka i wyjść ze znajomymi. Ale skoro tak ma być.. Każdy z nas ma jakąś rolę, w życiu, w świecie, w najbliższym otoczeniu. Co by było gdyby wszyscy podzielili los zbieraczy śmieci? W końcu nie było by co zbierać, bo nikt nie byłby na tyle zorientowany by wyprodukować nowe. Albo wszyscy byli orłami, politykami i tak dalej, kto wtedy sprzątałby ich miejsce pracy? Los przydziela nam wydarzenia, układa życiorys, możemy zadawać sobie pytanie dlaczego ja? Odpowiedź jest jedna - ktoś musiał.
Wafle nie są moją ulubioną formą słodyczy, ale kiedy zobaczyłam 6 chi u Olgi, a drugiego dnia wypełnione nim pudełka, wiedziałam, że wezmę, trzy (kochana ze mnie córka :D) sztuki grzecznie powędrowały do koszyka. Nie musiały długo czekać, jeszcze w tygodniu zakupu (co rzadko się zdarza) zostały wzięte pod lupę przed obiektyw aparatu. Za oknem leje, zimno, w piecu już się hajcuje, mamo, błagam z litością dla moich zbiorów - na szczęście wrzesień był ciepły, więc to zabieg jednorazowy, mogę jeszcze z nimi porozmawiać i na to przygotować haha xD. Do rzeczy.
Dwa solidne wafle ważą po 20 gramów. Grube, dość ciemne prostokąty ładnie pachną, kakaowo i nie za słodko. Cienka warstwa czekolady również nie jest mleczna, delikatnie gorzka, deserowa, szybko się rozpuszcza. Otula ona dużą ilość warstw - wafel - krem, zacznę od pierwszego. Jasny, leciutki (lekki to za mało), delikatny, wręcz rozpadający się, bardzo podobny do takich do przekładania, na pewno jedliście nie raz, lekko słodki i tak specyficznie waflowy (xDD). Krem ma barwę słodkiego kakao z mlekiem, jest najsłodszy, lecz nadal kakaowy, tłusty, nie margarynowo, przyzwoicie, nie obrzydliwie, nie przyjemnie.
Całość mnie nie zaskoczyła, zaskoczyło mnie to, że naprawdę mi smakowały. Przez ogrom warstw (dziwne bo lekkich) jest jakby twardo - mocno chrupiąco. Nie za słodko, kakaowo, czekoladowo - nie sądziłam, bardzo smacznie. Może moja "miłość" do wafli nie uległa drastycznej zmianie, patrzę na nie nieco przyjemniejszym okiem, nie ładuję do koszyka, nie mam ochoty zrzucić ich z półek, są, zwyczajnie są dostępne. Te również nie trafiły do mnie ponownie.
Ocena: mocne 5/6
Cena: nie pamiętam
Gdzie kupiłam: Biedronka
Kaloryczność: 565/100g
113 kcal w waflu
Nic mi nie mów, dni przelatują mi między palcami. Nie obejrzymy się, a będą święta bożego narodzenia... :/
OdpowiedzUsuńMam te wafle, jeszcze nie jadłam, ale moja siostra mówiła, że genialne. Olga też pisała o nich, że sa bardzo smaczne, teraz Ty...trzeba spróbować :D
Przerażające, z drugiej jednak strony - będą święta :D
UsuńPróbuj, naprawdę dobre..
a ja się cieszę, że dni lecą bo już chce na Święta do domu, ba pragnę tego ^^
OdpowiedzUsuńA ja dostałam w wersji xxl, od siostry ostatnio :) Jadłam go, ale miło odświeżyć smaki :)
Ktoś musiał- hahaha cytat na mój dzisiejszy dzień :D
Dopiero zaczynasz a już się wolne marzy :D
UsuńWersja XXL to taka normalna, czy jest mniejsza? :D
To cytat towarzyszący mi całe życie xD
Cieszę się, że dzięki mnie przekonałaś się do przynajmniej jednego z wafli :)
OdpowiedzUsuńMogę tylko Ci podziękować xD
UsuńMy też w weekend niczego konkretnego dla samych siebie nie zrobiłyśmy :/ Ale to akurat nie wina naszego lenistwa tylko nawału nauki :( Jak w taki sposób ma nam czas przemijać to my dziękujemy :/
OdpowiedzUsuńSpoglądałyśmy na te wafelki w Biedrze, bo kierowane zbliżającą się depresją miałyśmy ochotę na coś słodkiego i niezdrowego. Jednak na końcu i tak kupiłyśmy jabłka i pomarańcze :P
Chyba nic nie można na to poradzić, trzeba przeczekać najgorszy nawał..
UsuńNo wiecie, wafelki porzucić na rzecz jabłek :D
Mam u siebie jedna sztukę i czeka spokojnie na recenzje, ale jestem ochoczo i pozytywnie nastawiona 😂👌
OdpowiedzUsuńOj mi też szybko leci, to już prawie połowa października a ledwo był wrzesień i upały 😳
Niech czeka, ważne, że jest - przynajmniej u mnie xD
UsuńJak można nie kochać wafelków, to najlepsze słodycze... <3 :D
OdpowiedzUsuńWiem, że on by mi smakował chociaż akurat za kakaowymi i to zwłascza w polewe średnio przepadam. Ja to lubię śmietankowe bez polewy chyba najbardziej. :D No i princessa kokosowa, wiadomo... <3
Najlepsza jest czekolada :D
UsuńTo ja odwrotnie, nie do końca, bo lubię bez polewy, ale wolę te kakaowe, orzechowe. Princessa klasyk, choć u mnie zapomniana :D
Hmmm, ja w sumie wierzę, że w dużej mierze to, co robimy może zależeć od nas. Samo nic nie przyjdzie, szczęściu i marzeniom trzeba pomóc. :o) Ale to też zależy od naszego postrzegania, aczkolwiek ciekawy wstęp, mimo że mam inne wyobrażenie.
OdpowiedzUsuńA wafelki pewnie smakowałyby mocno mojemu tacie. :D
Dziękuje, każdy ma inne zdanie na temat tego co i jak się dzieje xD
UsuńJa zawsze je omijałam, bo sobie myślałam, że to jakaś podróbka Grześków
OdpowiedzUsuńA niesłusznie jak widze, skoro Oldze smakowały i Tobie... to może następnym razem jak będę a jeszcze on będą na pudełkach to kupię :)
Ja je mijałam i nawet nic o nich nie myślałam :D Kupuj kupuj..
Usuń