środa, 25 listopada 2015

Mondelez, Milka TUC

Ehh, nie ma to jak nie mieć czasu i wymyślać sobie jeszcze zajęcia. Co mi teraz padło na łeb? Nie, nie będę pisać pamiętnika, skończyłam jeden i nie będę zaczynać od nowa. Będę pisać opowiadanie, mini książkę. Już się kiedyś do tego przymierzałam, napisałam kilka rozdziałów i się skończyło, ale postanowiłam to rozwinąć, a co tam. Jak to mówią głupi zawsze znajdzie dodatkową robotę :D Ciekawa jestem co mi z tego wyjdzie xD 
A wy ograniczacie swoją twórczość do pisania bloga, czy może rozwijacie się i w innych tematach, proszę - dzielcie się swoimi dziełami :D 


Niedawno była LU, przyszedł więc czas na siostrę, która przeciwnie - nie kusiła mnie wcale. Nawet to połączenie fioletu z żółtym nie podoba mi się tak jak herbatnikowa czerwień. Otworzyłam opakowanie, plastik wydał mi się jakiś inny, sztywniejszy. W środku mamy 87 gramów - czyli 457 kalorii - można więc zjeść bez wyrzutów. 
Czekolada jest cienka, niezmiennie podzielona na dziesięć kostek, w każdą z nich wklejono dwa cienkie, blade krakersy. Wyglądają jakby z pieca wyjęto je co najmniej 5 minut za wcześnie. Co więcej po dwa z obu stron były jakby spodem do góry. Mówcie co chcecie, nie wygląda to już tak ładnie, jakoś marnie, ale co ja tam wiem - podobno liczy się smak :D 


Zapach zapowiedział mleczną słodycz z nutą soli, czy przepowiednia się sprawdzi? Zaczęłam od krakersa, chciałam jak najszybciej rozwiać wątpliwości. Odchodzi z niezwykłą łatwością, odpada wręcz, jest taki malutki, skromny, mam wrażenie, że pokruszy mi się w dłoniach. 
Nie jem krakersów, ostatni raz z nimi to może trzecia klasa podstawówki.. Jednak doskonale (o ile dobrze :D) zapamiętałam ich intensywność - słone, grube ciacha. Te to kompletne przeciwieństwo. Takie marne, lekko słone, kruche i suche. Nie są złe, ale trochę mnie rozczarowały.
Czekolada zaś miękka, aksamitna, słodka, ale wydaje mi się, że mniej niż zazwyczaj spotykana. Mocno mleczna i wyczuwam jakiś kakaowy - nie gorzki, ale "subtelnie" słodki kakaowy posmaczek. 


Szybko zaczyna się rozpuszczać, robi błotko, pyszne tłustawo - mleczne błoto :)
Całości nie próbowałam rozpuszczać, grzechem byłoby rozmiękczanie ciacha. Zęby nie mają problemów. Z wierzchu pęka delikatny krakers, muska język i podniebienie lekko słoną otoczką, po czym odsłania czekoladę, ta zalewa kubki smakowe, zmywa początkowy smak, na chwilę się z nim plącze i zostaje sama.
Było smacznie, nie tak słodko, jednak ta słoność chwilami jakby była obok, gubiła się nieco. Smakowało mi, nie tak jak z herbatnikami, ale miałam pyszną Milką, coś do chrupania, nie mogę narzekać. 


Ocena: 5/6
Cena: 3,49
Gdzie Kupiłam: Alma
Kaloryczność: 525/100g
   

19 komentarzy :

  1. Ta jest dużo lepsza od wersji z herbatnikiem, więc się nie zgadzam, że gorsza ;) Ale nadal nie są to jakieś super czekolady, tak jak np:. Chips Ahoy! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do pierwszego wiesz, że ja też totalnie się nie zgodzę xD Za to drugie zdanie w pełni popieram :D

      Usuń
  2. Lubie te czkolade, jest dla mnie taka,, wysrodkowana,, bo z jednej strony jest slodka milka, a z drugiej slonawy, chrupiacy Tuc :)

    OdpowiedzUsuń
  3. łoooo książkę piszesz? Porywasz się? Brawo, sama nie raz się porywałam, ale nie byłam systematyczna, obyś ty dokonała dzieła na miano Mickiewicza :D A o czym będziesz pisała? :)
    Moja koleżanka pisała wiersze i końcem końców, wydała parę tomików :) I niezłe ma z tego pieniążki... a jest teraz na medycynie :)

    Tuc tuc jadłam, mało pamiętam, więc dupy mi nie urwała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuje, sama się sobie dziwię, zobaczymy co wyjdzie :D Może czas dokończyć co się zaczęło? Haha, wątpię :D Lepiej nie mówić :)
      Oo, brawo dla niej :)

      Usuń
    2. Dla Ciebie też może będą te brawa, poczekamy to zobaczymy :D

      Usuń
  4. Ja to z tych miłośniczek rzeczy chrupiących, ale akurat nie w czekoladach. :D Mogę jeść osobno czekoladę, osobno herbatniki czy krakersy, a raczej średnio widzę je razem. Niemniej właśnie wersja z herbatnikiem mi pasowała, w milkach są one naprawdę naprawdę świetne. ZWŁASZCZA w 300g tabliczkach, no ta z herbatnikiem to jest po prostu niebo. <3 Tej nie próbowałam, bo słodko-słony lubię ale raczej w konfiguracji słone coś + delikatny dodatek czegoś słodkiego, a nie na odwrót. :D Właśnie zdałam sobie sprawę jaki mam dziwny gust i preferencje smakowe haha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię i osobno i razem xD O tak, ta 300 g jest genialna :D Nie jest wcale dziwny, każdy ma swoje upodobania, jakbyś posłuchała moich, czy moich znajomych - to dopiero jest dziwne :DD

      Usuń
  5. Jestem w lekkim szoku. Ta czekolada strasznie mnie zagsodziła haha :D ale ogólnie była niezła :P

    Ja poza blogiem pisze książki, dużo wierszy, czasem fraszki itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ee tam :DD
      Ulala, sporo, w takim razie powodzenia, może coś wydasz? :DD

      Usuń
  6. Hmm, moja opinia o niej była zgoła inna, ale wiadomo, każdy ma swoje zdanie. Ale jednego ci nie mogę wybaczyć...
    Przecież ta tabliczka jest prześliczna :DD

    OdpowiedzUsuń
  7. Błotko tak z lekko obleśniawo brzmi, ale czekolada jest pyszna :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie ta czekolada była znacznie lepsza od wersji z herbatnikami, ale ja kocham połączenia słonego ze słodkim <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie rzadko jadam więc jeszcze wiele o nim nie wiem :D

      Usuń
  9. Monice bardziej ta smakowała niż wersja z herbatnikiem :P Ale każda jest dobra :)
    Trzymamy kciuki za książkę :) My kiedyś dużo rysowałyśmy, nawet taką mini galerię sobie utworzyłyśmy ale z biegiem lat zaczęło nam brakować na to czasu...

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się wpis? Masz odmienne zdanie, a może jakieś rady? Chętnie posłucham wszystkiego i wszystkich z osobna. Będzie mi miło, gdy zostawicie ślad swojej obecności ;)