Historię zakupu przedstawiłam wam tu, od razu mówię, że cukierki doszły już dawno :DD
Pierwszy raz ją widziałam, to jakaś nowość? Jeśli chodzi o czekolady Wawel to jestem zielona.
Miałam mały plan, aby z okazji grudnia - miesiąca radości i spędzania czasu z bliskimi, a także ostatniej szansy by ten rok zmienić,dodawać krótkie historyjki, w ramach wstępu, coś w stylu ciekawostek/faktów o mnie.. Ale chyba sobie odpuszczę, przynajmniej na razie, muszę jakość znów ułożyć się psychicznie. Jednak na przyszłość powiedzcie co o tym myślicie..
Przejdźmy do czekolady. Opakowanie nie brzydkie, najpiękniejsze też nie. Ot proste, charakterystyczne dla Wawela i nie obiecujące luksusów. Jego największym minusem jest to, że rwie się jak chce.
Oglądaniu tabliczki towarzyszył słodko - mleczny, trochę dżemowy zapach. Pięć jasnych rządków, po trzy duże kostki, każda z nich wytłoczone ma półokrągłe logo firmy, standard, ale jaki praktyczny, hah :D
Nie muszę mówić, że łamie się bez trudu? Lepiej wspomnieć? No więc łamie się bez trudu, bez trzasku, jeśli w rękach potrzymałabym ją dłużej, pewnie dałaby lepić się jak plastelina. Włożyłam oddzielony kawałek czekolady do ust. Ogromne zaskoczenie! Rozpuszczanie nie zachodzi piorunująco szybko, wolniej niż w (na przykład) znanej wszystkim Milce. Mocno mleczna, słodka, tłusta, nie nachalnie, a całkiem przyjemnie. Biały, miękki krem zajmuje więcej miejsca niż część kolorowa i to od niego zaczniemy. Mimo, iż podejrzewałam ciapciającą się masę, okazał się gęsty, zwarty i proszkowy, dawał się rozkruszyć lecz nie łudźcie się, on również był wyczuwalnie tłusty. Bardziej słodki niż mleczny, jakiś dziwny.
Na koniec zostawiłam sobie dżem. Nie wycieka, ma półpłynną, gęstą konsystencję, do tego jest gładki i klejący. Pierwsze co odczułam w kwestii smaku to kwasność, zaraz po tym nadeszła silna słodycz. Miesza się to i już sama nie wiem jak jest. Tu słodki, ale mocno kwaśny, to drugie bardzo chce wyjść na prowadzenie :D Delikatnie truskawkowy, nie chodzi mi o mało owocowy smak, po prostu bardziej przypomina malinowy. To na pewno nie powinno być truskawkowo - malinowe? :D
Pakuję całą kostkę.. Zaczyna się rozpuszczać, po chwili pęka. Dobra czekolada zalewa podniebienie, dopuszcza do głosu niezły dżem, te dwie warstwy rozpuszczają się gładko, pozostają tylko miękkie grudy kremu. Zdecydowanie lepiej spisuje się podczas gryzienia, wszystkie części się uzupełniają, tworzą meeega słodką masę. Nie wiem czy to przez obecną wtedy chcicę na słodkie, czy drugi raz smakowałaby mi tak samo, ale na tą chwilę mogę stwierdzić, iż jest lepiej niż przyzwoita.
Nie jestem pewna czy was to nie zniechęci, ale przypomina mi, jest wręcz identyczna jak Wedlowski odpowiednik.
Wyczuwam nagły przypływ hejtów :D
Ocena: 4/6
Cena: 2,69
Gdzie kupiłam: Delikatesy
Kaloryczność: 515/100g
Dla mnie truskawkowa od Wedla i od Wawela to 2 propozycji z serii LD50 <25 - bardzo toksyczne :P
OdpowiedzUsuńHaha, w takim razie nie namawiam :DD
UsuńZgadzam się z Natalie :D Dobrze napisane!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa lubie taki plynny dzem, a tutaj go niesety nie znajde :( No i nie przepadam generalnie za Wawelem :/ nie wiem czemu, ale jakos wieksozsc ich czekolad mi nie pasuje
OdpowiedzUsuńZnajdziesz za to coś pomiędzy, nie rozwodniony, wylewający się i też nie galaretkę ;)
UsuńJa za to nie wiem czemu, ale w ogóle ich nie kupuje.
Wedlowski odpowiednik.. Wedlowski odpowiednik.. Tooo ja podziękuję :P
OdpowiedzUsuńZa to z chęcią dowiedziałabym się czegoś o Tobie, masz mój głos za. :D
Haha, okej :DD
UsuńOO, jedyna pamiętałaś/zauważyłaś/przeczytałaś całość, miło, masz u mnie plusa haha ;)
jak byłam mała nie znosiłam czekolad truskawkowych, teraz lubię je pojeść... Oddawaj :D Naszła mnie przez Ciebie ochota na dżem, czas chyba otworzyć jakiś domowy słoiczek od mamusi przywieziony na studia ;)
OdpowiedzUsuńEjejeje, co to za odzywki haha :DD OO, mamuśka robi dżemy? Szkoda, że ja nie lubię haha :*
UsuńA ja kocham <3 A moja mama robi tak słodkie, że ryje pokoleji wszystkie połączenia mózgowe :D polecam :*
UsuńSwego czasu to naszą miłością były własnie takie czekolady nadziewane truskawkowe/wiśniowe :P Jako dzieci jadłyśmy każda po jeden tabliczce na raz :D
OdpowiedzUsuńJednak Wawel nadal nas nie przekonuje :P
Piona, ja też uwielbiałam truskawkową czekoladę xD
UsuńTruskawkowe czekolady jadam tylko przed okresem :D
OdpowiedzUsuńCzyli jednak raz w miesiącu u Ciebie gości :DDD
Usuń