wtorek, 15 grudnia 2015

Mondelez, Milka Choq Splash Hazelnut

Ostatnio jestem padnięta, wykończona po prostu. Nie robię więcej niż zwykle (czyli praktycznie nic), nie kładę się później i nie wstaję wcześniej niż zawsze. A już jakiś tydzień - półtora padam. Wracam ze szkoły i zasypiam, nawet nie wiem kiedy, dziś oczy zamykały mi się czytając wasze recenzje i oczywiście im uległam, a jutro czeka mnie sprawdzian z angielskiego, poprawa i kartkówka - również z angielskiego. Liczyłam, że przynajmniej dziś się coś pouczę... A! Kurczę, miałam wam powiedzieć (i znów tak paplam, nikogo to nie obchodzi, ale cóż, muszę). Nie pisałam sprawdzianu z mojej znienawidzonej biologii, poszłam więc z dziewczynami do sali, przygotowane, odpowiedzi naszykowane, a ona daje inny sprawdzian, o 6 zadań dłuższy! Krew mnie zalała i wyszłam z 2. No więc idziemy drugi raz, pouczyłam się trochę, przygotowałam inne odpowiedzi, a ona mówi, ze gdzieś zgubiła sprawdziany. W końcu sama nam podyktowała pytania, razem jakoś dałyśmy radę, nie poszło nam nawet AŻ tak źle i co spytacie. Na tym koniec historii? Nie wkurzyło mnie to, co usłyszałam po sprawdzeniu. "Definicja jest niemal słowo w słowo z zeszytu, taka książkowa, ale ja nie taką chcę, ta jest za krótka, od tego macie podręczniki aby uczyć się z podręcznika i ja chcę takie definicje, musicie przyjść jeszcze raz". No serio?! To po co na każdej lekcji zapisujemy notatki, po cholerę co bazgrzę w tym zeszycie, uczmy się cały czas z książki, po co marnować zeszyt?!  


Opakowanie niezmiennie mi się podoba, daruję wam dokładny opis, zmienia się jedynie odcień zielonego i wskakują orzechy. Denerwuje tylko za duży plastik, który wygląda jak wygląda przez kształt tabliczki, jak i rej rozmiar, kolejny produkt uszczuplony o 90 gramów, pewnie dlatego, że producenci i nas chcą odchudzić, a przecież zjadając 10 gramów mniej właśnie tak się dzieje, inaczej roztylibyśmy się jak Amerykanie ;)
Już więc pewnie wiecie co czeka nas po otwarciu, tabliczka (o ile nie jest to nadużycie :D) wygląda tak samo jak w wersji miętowej, w wypukłych, niepraktycznych uśmieszkach skrywa się nadzienie, znalazłam dwa plusy. Pierwszy - łatwo możemy spróbować (znaną wszystkim) czekoladę i drugi - nawet nieźle się łamie, pomiędzy "kieszonkami". Zapach jest pyszny, jedno słowo wystarczy, jestem kupiona, trzeba jeść :D


Czekolada - to od niej zaczniemy. Tłusta, mocno mleczna, słodka lecz na moje podniebienie - nie przesłodzona. Pierwszy raz wyczułam w niej orzechowy smaczek, wyraźny i bardzo mi się podoba. Jest ona jakaś lepsza, rozpuszcza się szybko, robi błotko - pychota :DD
Rozkroiłam to co ciekawiło mnie najbardziej, nadzienie chyba chciało ujrzeć światło dzienne. Bardziej płynne niż miętowe, prawie się wylewa. Ciemne, szatańsko ciemne, czy to na pewno orzechowe? :DD Słodkie nawet bardzo słodkie, gładkie i  intensywnie orzechowe czuć, że ten smak był "podkręcany", ale ja znam ten smak, ja go znam, na pewno. Dwa elementy oddzielnie były dobre, czekolada pozytywnie mnie zaskoczyła, na laskowy wsad również nie narzekałam, ale to co dały one razem.. Spód, otoczka, rozpuszcza się jedwabiście, od razu po zostawieniu na języku, wypuszcza nadzienie i się z nim łączy. Tworzy naprawdę smaczną kompozycję. 


Dzień wcześniej próbowałam niemieckiej. Z moją musiało być coś nie tak, nie wiem, datę ważności miała jeszcze dość długą. Różnicę zauważyłam już na starcie, "Milka Choq Splash a'la Haselnuss", jednak to tylko nazwa, gorzej zaskoczył mnie smak. Dużo gorsza, plastikowa, podczas jedzenia sprawiała wrażenie mydlanej. Nadzienie było gęste, mniej orzechowe, ale także mniej słodkie. Ta tabliczka była jakaś sztuczna, nieniemiecka, byłam pewna, że przez wzgląd na nią podniosę ocenę tej dostępnej w Polsce, że zawiodę się jedząc naszą. Tymczasem otwierałam ją drżącymi rękami, bojąc się, że będzie jeszcze gorzej. Okazało się jednak całkiem inaczej, z czego jestem bardzo zadowolona. 

Dziś przedstawianą czekoladę mogę krótko podsumować, mocno orzechowa, mocno mleczna, bardzo słodka, aksamitna i pyszna. Tyle wystarczy, nawet mogłabym kiedyś sięgnąć po nią ponownie. 
Pamiętajcie o plusie jaki ode mnie otrzymuje - wyróżnienie za możliwość wszamania całej bez wyrzutów :DDD


Ocena: 5/6
Cena: 3,39
Gdzie kupiłam: Żabka
Kaloryczność: 505/100g

18 komentarzy :

  1. Spodizewałam się, że te kostki doprowadzą mnie do szewskiej pasji i rzucę ją w diabły... a skończyło się na tym, że zjadłam calusieńką. Bardzo słodka, ale dobra czekolada, nadzienie jest po prostu cudowne. Co prawda klei się bardzo i jest na maksa z domieszką cukru, ale czuć naprawdę, że jest orzechowe i jak ktoś jak ja lubi słodkie to będzie zadowolony. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biologia jest kochana, ranisz mi serce :< U nas babka też nie chce z zeszytu, ona zawsze mówi, że swoimi słowami mamy pisać ;) Zauważyłam ogóle, że wiele nauczycieli nie lubi, jak na sprawdzianie pisze się to, co było w zeszycie. U nas zawsze jak jest definicja to jest ''napisz i omów'' :P

    Co do czekolady, jeszcze nie jadłam! Dzielnie czeka w szafie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, nie mogę inaczej ;D
      Dzielnie poczekam na Twoją opinię :)

      Usuń
  3. Lubie biologie, ale tez uwazam, ze nauczyciele przesadzaja jak rzadaja definicji z zeszytu. Chodzi o to, zeby porpostu wiedziec co to jest. A co do czekolady, to tez uwazam za naprawde pyszna!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwszych dwóch słowach miałam przestać czytać, ale czekolada Ci smakuje - jeszcze Cię lubię haha :DD

      Usuń
  4. A ja nadal jej nie spróbowałam, rany. :D Póki co - nie zapowiada się też, by się to zmieniło, bo od słodkiego trzymam się na razie z daleka. :D
    Z biologią rozumiem. Kurczę, tak wiele zależy od podejścia nauczyciela. :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja wyrzuty i tak bym miała ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyrzuty? Jedyne wyrzuty jakie mogłabym mieć to od dawki cukru na tyłku :D To jedna z najlepszych milek jakie jadłam :) Zgadzam się z Twoją recenzją ^^

      Nauczyciele zawsze wiedzą swoje i do nich należy ostatnie zdanie... Jak sobie coś umyślą nie ma przebacz :) Co do spania, większość studentów to u nas praktykuje pomiędzy zajęciami :D

      Usuń
    2. Piona Szpilko :D Ale rozumiem Cię Ajsza, ja jeszcze pół roku temu miałam wyrzuty po zjedzeniu cukierka ;)

      Nieźle, niestety w szkole niema takiej opcji - tylko 10 minut ;(

      Usuń
  6. U mnie podobnie z tymi sprawdzianami. Babka z biologi też każe nam pisać wszystko do zeszytu (po 2-4 kartki na lekcji) ale na zzczescie nie piszemy opisówek. Ale kurde rozszerza nam materiał jakby każdy szedł na biol-chem :/

    Jestem miło zaskoczona że ta czekolada zyskała aż tak wysoką ocenę. Mam ją w szufladce i sie obawiałam jej smaku ale widzę ze niepotrzebnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję, nienawidzę biologi..
      Ja też nie wiedziałam czego się spodziewać, oby i Tobie tak posmakowała :)

      Usuń
  7. Nawet o niej nie słyszałam. Fajnie się prezentuje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jadłyśmy ją na cukrowego głoda :D PYCHA :P Cukier momentami aż gryzł w gardło, serio mogliby to nadzienie trochę odsłodzić :P Ale sama czekolada z tym orzechowym posmakiem była przepyszna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już zdążyłam się przyzwyczaić, że sypią do Milki cukru na zapas :DD

      Usuń
  9. Widząc tą czekoladę otrzepałam się z obrzydzenia:( . Nadzienie totalnie nie w moim guście nawet nie myślę o tym by ją spróbować:(

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się wpis? Masz odmienne zdanie, a może jakieś rady? Chętnie posłucham wszystkiego i wszystkich z osobna. Będzie mi miło, gdy zostawicie ślad swojej obecności ;)