Tak poza tym to te ciastka leżały u mnie i leżały, jak widać już otwarte, kogoś częstowałam, jednak zawsze było coś ciekawszego, na pewno też tak czasem macie, produkt czeka i czeka..
Karton nie wiele różni się od klasycznego, wskakuje jedynie brąz i zmienia się krem w ciastku. W środku mamy cztery paczki w których są po cztery ciastka. Jarały mnie na początku, jak zobaczyłam je w gazetce, w sklepie już mało ruszały, a teraz są mi obojętne, ale są i trzeba zjeść, otworzyłam więc folię. Zapach jest mocno czekoladowo - kakaowy, żadnej tam cukrowości, silny i zachęcający. Spróbowałam rozkręcić, pamiętam jak bezproblemowo oddzielały się klasyczne, wypełnienie z masła orzechowego również zostało nienaruszone, sprawa nie inaczej miała się w wersji złotej, a tu? Spróbowałam z jednym, następnie z drugim, w obu przypadkach część została na drugim herbatniku, cóż, taki ich los :D
Prawie czarny herbatnik ma charakterystyczny wzorek i niezmienny smak. Twardy, gorzki lecz nie pozbawiony słodyczy, grudkowy, wyraźnie kakaowy i mega chrupiący. Nie raz mówiłam, że miło byłoby, gdyby wypuścili serię "sam herbatnik". Kremu nie można pominąć, niestety, biały pogrążył markizy, miałam cichą nadzieję, że ten się obroni. Po pierwsze (i najważniejsze) nie jest aż tak tłusty, miękki i proszkowy, jakby dwukrotnie przemielono piasek i dodano podczas mieszania. Bardzo słodki, podchodzący pod cukrowy, ale kakaowy, dużą rolę odgrywa kakao typu "Puchatek" lecz urozmaicone o czekoladową nutę. Z pewnością nie najlepsze, aczkolwiek dużo lepsze od pseudo waniliowego.
Krem zamknięty pomiędzy dwoma, grubymi ciastkami stał się mało wyczuwalny, głównie nadaje słodyczy.
Herbata zaparzona, można więc zanurzyć Oreo. Przyznaję się bez bicia - zrobiłam duży błąd nie czyniąc tego wcześniej. Herbatnik namięka, na szczęście nie tonie w kubku, rozpływa się w ustach, nie traci smaku, wręcz przeciwnie, bardziej wyczuwalna jest ziarnistość, nawet ona nie przeszkadza. Krem również zyskuje na smaku, "ciapcia" się w buzi. To jest o niebo lepsze! :D
Gorzkawe, kakaowe, czekoladowe, słodkie, nieprzesłodzone, naprawdę dobre, robi się miękkie, ciepłe. Powiem jedno - zawsze szykujcie herbaty :D
Ocena: 4/6
Cena: 3,49
Gdzie kupiłam: Tesco
Kaloryczność: 475/100g
52 kcal w ciastku
Oreo kocham, uwielbiam, więc ocena mnie aż tak nie satysfakcjonuje. :D
OdpowiedzUsuńMi nie pasuje ten krem, najchętniej wywaliłabym z każdego i wcinała same herbatniki :D
UsuńJa naprawdę nie rozumiem fenomenu Oreo... :D Choć produkty o jego smaku są naprawdę smaczne. Zaś same ciastka bez większego szału moim zdaniem. Zwykle wole smaki mleczne i do ciastka kakaowego pasują mi bardziej niż nadzienie własnie czekoladowe, aczkolwiek słyszałam dużo opinii, że ta limitka jest lepsza. Może się przekonam chociaż do Oreo jakoś mi nie śpieszno. :D
OdpowiedzUsuńPopieram w 100%
UsuńOreo nie lubię, ale wszystko z ich dodatkiem jest boskie! Tych jeszcze nie jadłam, choć mam je w swojej szafie. Na szczęście ich termin jeszcze daje mi chwilę :D U mnie niedługo recenzja wersji peanut butter, więc siedzę cicho! :D
OdpowiedzUsuńO tych drugich jestem ciekawa, a masz te z masłem Reese's czy te co były u mnie, tak czy tak czekam :DD
UsuńTe co u Ciebie :)
UsuńKoocham Oreo, nigdy nie probowalam z herbata!! Musze tak zrobic!!!
OdpowiedzUsuńSpróbuj koniecznie, ja już zawsze będę tak robić :)
Usuńjadłam, recenzowałam, opinię znasz kochana: http://zarcie-zarelko-jedzonko.blogspot.com/2015/09/78-chocolate-creme-oreo-od-mondelez.html
OdpowiedzUsuńMwahahaha ile ja mam takich samych produktów, one chyba czekają na zakwitnięcie, tak mi się wydaję i tak sobie tłumaczę :D
Znam, pamiętam xD
UsuńCzuwam xDD
UsuńNie wyobrażam sobie jeść Oreo na sucho, herbata to absolutna podstawa. Bez niej te amerykańskie ciastka są co najwyżej średnie. Wersja czekoladowa i tak mnie nie zachwyciła. Wolę albo białą, albo żadną. No i spróbowałabym tych zagranicznych wariantów, gdyby nie kosztowały 321948290829498 zł.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie już wolę czekoladową, a najlepiej te w czekoladzie :D
UsuńA nie mówiłyśmy, że maczanie ciastek szczególnie z kremem to absolutny wymóg? :D Chociaż tej wersji Oreo jeszcze nie jadłyśmy to mamy nadzieję, że kiedyś w końcu je upolujemy ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, teraz już rozumiem :D
UsuńNastępnym razem spróbuję z herbatką <3
OdpowiedzUsuńNigdy nie próbowałam ciemnych oreo! Czekam aż znajdę w sklepach te wersje polane czekoladą ^^
Herbatnik z oreo dla mnie najlepszy pod słońcem,białe nadzienie to pomyłka,ale to czekoladowe daje radę:)
OdpowiedzUsuń