Może z racji tego, że 6 grudnia tuż tuż powspominamy dawne czasy? Świętego Mikołaja, którego każdy z nas wyczekiwał z podekscytowaniem? Można powiedzieć, że nie jesteśmy już dziećmi, jesteśmy za duzi na radość i ducha świąt. Tylko przecież, w głębi duszy cały czas będziemy brzdącem jedzącym pod choinką otrzymane czekoladki, otwierającym prezent znajdujący się obok łóżka. Jak już kiedyś mówiłam: "Dorosłym stajemy się sami, kiedy jesteśmy na to gotowi", jednak nie wzięliśmy pod uwagę tego, że czasem nie ma wyboru, życie zmusza nas do zewnętrznego porzucenia radosnego dzieciaka. Jedno wiem na pewno - przynajmniej raz w roku każdy z nas staje się dzieckiem :)
Ja zawsze bałam się, że jak nie napiszę listu do Mikołaja, to nie będzie wiedział co mi podarować i nie dostanę nic, a jak to tak nic nie dostać od starego pana, który w jedną noc okrąża cały świat. Siadałam z dużą kartką, brałam gruby katalog z zabawkami i wypisywałam niemal wszystko co mi się spodobało hah :D Za każdym razem na koniec prosiłam o duużo słodyczy ^^
A dostaliście kiedyś rózgę? Bo moja leżała na wielgachnym pudle :D I zawsze w dzień, kiedy prezent miał do mnie dotrzeć budziłam się wcześnie rano, za oknem jeszcze ciemno, a ja już na nogach i rozpakowuję xD
Ostatnia krótka wspominka - pamiętacie kiedy przestaliście wierzyć w grubą postać ubraną na czerwono?
Ja nie wiem ile miałam lat, ale wiem w jakich było to okolicznościach. Razem ze starszą siostrą cioteczną coś podejrzewałyśmy, ona mówiła, że już widziała jak rodzicie podkładają prezenty. Nakryłam mamę wchodzącą do pokoju, ale udawałam, ze śpię, bo bałam się, że wtedy wszystko się kończy. Tak jeszcze "oszukiwałam" kilka lat, aż w końcu byłam na tyle "dorosła", że postanowiłam powiedzieć o tym czego się dowiedziałam hahaah :DD
Miałam plan by z nią trochę zwlekać, odłożyć na "specjalny moment", ale na ten dzień nie miałam konkretnych planów co zjem i tak jakoś wyszło.. Do tego wysunęła się przed szereg zalegających recenzji, ale cos dobrze mi się pisało -skubana :D. Pogoda dopisywała, wiązało się to z lepszymi zdjęciami - czyt. - "tak muszą radzić sobie biedni blogerzy bez dobrego sprzętu". Chwyciłam tabliczkę, szybkie zdjęcie tekturki, odwinięcie złotego papieru i można się zaciągnąć (tak - to działa jak narkotyk :D). A jest w czym, bowiem, mała, pofalowana z wierzchu tabliczka, pachnie pięknie, esencja białej czekolady. Mocno mlecznie, nieco jak mleko w proszku, waniliowo, słodko i ja już chcę więcej :) Przez niską temperaturę na dworze, w której chwilę była, nie kroi się idealnie, lecz po kilku godzinach (i tu znów wychodzi brak sprzętu ;)) jest taka jak powinna. Pod grubą warstwą zewnętrzną skrywa się jasno brązowe, o barwie przypominającej kakao typu "Puchatek" (z mlekiem), nadzienie. Normalnie nie mogę się doczekać, aż kawałek powędruje tak gdzie powinien - pod zęby. Wygląda obiecująco, smak to potwierdzi?
Spróbowałam zgryźć czekoladę, do akcji wkroczył zaprzyjaźniony nożyk. Jak wiecie biała czekolada stoi u mnie wysoko, ale ta.. Jest 100 razy lepsza od jedzonych dotychczas. Idealnie gładka, delikatne, tłuściutka - pod żadnym pozorem nie odbierajcie tego źle. Maślano tłusta to tak jak powiedzieć skarbie do ukochanego (lub jak tam wolicie :D), tylko w wersji: "czekolada biała". Oprócz tego mocno wyczuwalne jest mleko w proszku, które dogania wanilia. Jest słodka lecz choć cukier zajmuje pierwsze miejsce w składzie, sporo brakuje jej do przesłodzenia. Rozpuszcza się aksamitnie i zostawia na języku to co najlepsze (ale to głupio brzmi :D) - pyszny smak. Trzeba go jednak zamazać, na tym nie kończymy. Wnętrze również występuje w niemałej ilości. Tu pojawiły się schodki, raz - inne niż się spodziewałam, dwa - dość trudno je określić. (Ach no i może zacznijmy od tego, ze gdybym nie zrobiła wcześniej przeglądu wnętrza czekolad Zottera - byłabym przekonana, iż będzie to tafla białej czekolady, w którą wtopiono płatki :DD)
Z jednej strony gładkie, z drugiej urozmaicone przecież chrzęszczącymi kawałeczkami. Wyglądające na suche, niemal rozsypujące się, a jest zwarte i tłuste. Liczyłam na coś bardziej karmelowego, karmelowego kopa - jak to mówią ;)
Głównie słodkie (wyprzedzę komentarze, wiem, że karmel to sam cukier, brakuje tu palonej nuty, wyrazistości, charakteru). "Szczypta" miodowego posmaku do tego i robi się nieco mdło. Płatków nie jest za dużo, a ich wielkość porównać można do wiórki kokosowej xD. Jednak wystarcza to aby odznaczały swoją obecność. W mazisto - gęsto - zwartej masie chrzęszczą w zębach, a raz czy dwa dostarczają lekko słonej nutki. Całość łączy się konsystencją, rozpuszcza zostawiając błotko z drobinkami, tworzy coś dobrego, ale i bardzo słodkiego. Choć początkowo tego nie odczuwałam to po zjedzeniu batono - tabliczki mi(!) było słodko.
Plus za pyszną czekoladę, lepszą jakość i efekt końcowy. Minus za nadmierną słodycz i brak charakteru nadzienia. Nie mogę powiedzieć, że jest źle. Liczyłam, że bardziej mnie zaskoczy, ale na niej świat (Zotterów) się nie kończy ;)
I ten dylemat 5,5 czy 6. 5,5 czy 6 :DDD
Ocena: 5.5/6
Cena: prezent (15zł)
Gdzie kupiłam: ^
Kaloryczność: 580/100g
406 kcal w tabliczce
No nie i kolejna kusi Zotterami :< Chcę!
OdpowiedzUsuńCo do Mikołaja to ja baaaardzo szybko przestałam w niego wierzyć. Moi rodzice jakoś słabo to ukrywali i zabierali mnie na zakupy abym wybrała sobie sama prezent :P I rózgę dostałam! Od chrzestnego :P
Musisz kiedyś spróbować :)
UsuńJa niestety też, wpływ mieszkania ze starszym "rodzeństwem ciotecznym". E, to szkoda :)
Jaaa chceeee Zotterra!! Naprawde, juz od dawna, jakiegoskolwiek, bo podobno wszystkie pyszne, tutaj mam dowod!! ;D
OdpowiedzUsuńW takim razie próbuj :)
UsuńJeśli jesteśmy w temacie mikołaja. Mój synek ma 3lata i 3m-ce wkręcił sobie,że pod Mikołaja dostanie lego duplo farmę koszt 250zł . Wczoraj mieli w przedszkolu Mikołaja i mówiłam,że będą prezenty a on,że lego tłumaczę,że nie pewnie jakieś słodycze. Wrócił z przedszkola markotny bo Mikołaj mu dał kręcące rybki co się łowi a on prosił o lego. Płakał bardzo i był zawiedziony. mój mąż nie chciał by dziecko straciło wiarę w Świętego pojechał mu kupić lego. My sami dla niego kupiliśmy co innego a farma miała być pod choinkę bo wtedy daje się większe prezenty ehh dzieci. Czekolada typowa dziecięca słodziutka bez szaleństwa:)
OdpowiedzUsuńJa też przechodziłam prze lego, znaczy - bardziej moja mama. Piekielnie to drogie, ale cóż, jak dzieciak zażyczy to nie sposób odmówić :)
UsuńTaki prezent to marzenie! <3 Ja w życiu nie poprosiłabym bliskich o coś takiego, bo dla mnie 15 złotych to całe dwa dania obiadowe + reszta :) Ale jak fantastycznie jest o niej poczytać. A te zdjęcia... moja wyobraźnia szaleje :) Chciałabym być 6 w domu, ale niestety mikołaj akademików unika. Może z współlokatorką sobie zrobimy jakąś niespodziankę- ale nie liczę na nią.
OdpowiedzUsuńTo akurat od koleżanki :DD A może akurat wpadnie, świąteczny cud haha :D
UsuńNie u mnie ;)
UsuńBardzo fajna, opakowanie kusi wczesnym dzieciństwem w PRLu ale środek hmm do niczego znanego niepodobny. Chcę!
OdpowiedzUsuńNawet jeśli brakuje je do ideału, to i tak by się zjadło, w końcu Zotter :D Moja lista czekolad do spróbowania z tej firmy rośnie nieprzerwanie...
OdpowiedzUsuńOj tak, tyle ciekawych wariantów, tak mało pieniędzy :DD
UsuńJa z kolei jak byłam mała i pisałam listy do Mikołaja, to żeby mama nie mogła ich znaleźć, chowałam w różnych miejscach i codziennie sprawdzałam, czy Mikołaj już zabrał. Ponieważ nie zabierał, byłam cholernie rozczarowana. Po latach się dowiedziałam, że jak już list znikał, to tylko dlatego, że mama wysyłała do mnie babcia na spytki, gdzie go schowałam :D
OdpowiedzUsuńZottery kuszą coraz bardziej. Na święta jeszcze zażyczę sobie czego innego, ale na przyszłe urodziny myślę, że zaszaleję już z nimi.
Będą pamiętać Twoją wypowiedź odnośnie prezentowych życzeń! Zweryfikuję :>
UsuńNa wszelki wypadek przypomnij mi tak pod koniec czerwca, żebym nie wyszła na kłamczuchę ;)
UsuńJaka sprytna, ciężko rodzice musieli z Tobą mieć :D
UsuńZdradzisz co takiego? :)
Muszę w końcu wypróbować ten wariant. Wiem, że miód w Zotterach wypada super, a do tego ta biała czekolada... Nawet polski dystrybutor zwracał moją uwagę na tą właśnie tabliczkę :)
OdpowiedzUsuńBędę czekać na ewentualną recenzję :DD
UsuńJeszcze nigdy nie jadłam Zotter'a. :c
OdpowiedzUsuńSpróbuj kiedyś :)
UsuńNawet nie wiemy jak u nas historia z Mikołajem wyglądała :P Odkąd tylko pamiętamy pisałyśmy listy ale zawsze gdzieś podświadomie wiedziałyśmy, że te życzenia są kierowane do rodziców :P
OdpowiedzUsuńZotter to tylko na szczególne okazje :D Każda tabliczka jest mile widziana u nas choć pewnie rodzice nigdy się nie zorientują, żeby po czekolady tej marki mają sięgać :P
Trzeba im podpowiedzieć :>
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń