środa, 24 lutego 2016

Beacon, Delicious Milk Chocolate

Czego boję się najbardziej?
Śmierci.
Jest dla mnie czymś niepojętym, a za razem czymś co, wydaje mi się, wiem na pewno. Może z moją psychą nie jest najlepiej, ale czasem, lubię czy nie, o tym myślę. Czuję się tu jak w grze, jakby poza tym wszystkim, powszechnie zwanym życiem, było coś jeszcze, był ktoś kto nami kieruje, że nawet jak zamknę oczy i więcej ich nie otworzę, to tak jakbym wyłączyła komputer, a świat będzie toczył się dalej, będę w tym wciąż obecna. Nie mogę pojąć tego, że kiedyś zamknę oczy, moje serce przestanie bić, a ja więcej już nie poczuję. Zaleje mnie ciemność i nie będzie już nic. Przeraża mnie myśl, że nie zobaczę więcej swojego pokoju, że nie dotknę źdźbła trawy, pies więcej nie poliże mojej dłoni. Ja to możliwe, że teraz tu jestem, a za 20, 40, czy 60 lat zwyczajnie zniknę, wszystko się skończy, nie będzie możliwości powrotu, nie ma opcji przeżycia czegoś drugi raz, cofnięcia się w czasie. Wczoraj w nocy jak zwykle przeglądałam internety, ale kiedyś spać trzeba, około 3 schowałam ręce pod kołdrę, głowę wcisnęłam w poduszkę, jednak nie usnęłam. Myśl naszła mnie nagle, nieoczekiwanie, jak to możliwe, że kiedyś się nie obudzę. Jak to będzie za kilkanaście lat? Należy żyć chwilą, wiem o tym, nie myśleć nad przyszłością, nie rozpamiętywać przeszłości, ale czasem pomyśleć trzeba. Żyję w świecie, w którym władza nie robi nic pożytecznego, nie starają się o to by w Polsce było lepiej, ale i tak przecież "mają racje". Tylko co będzie jeśli sprawy przybiorą nieoczekiwany obrót? Demokracja to pojęcie względne, przecież "żyjemy w świecie demokracji", ale czy na pewno? Ja tak nie uważam. Zaczęło mi się robić coraz bardziej nieswojo, serce biło dziwnie, a łzy chciały napłynąć do mych oczu. Jak to? Mam problem z okazywaniem uczuć, nie potrafię tego, nie lubię, nienawidzę bliskości. Wspomnienia biegały przez umysł jak oszalałe, co jeśli nie przeżyję nic więcej, więcej tego sobie nie przypomnę, więcej nie zobaczę słońca, ludzi, nie usłyszę muzyki, nie włączę playlisty, czy to nie jest dla was niepojęte? Dziwne i przerażające? 
Wiem, że to niezbyt temat na bloga, ale pewnie już zauważyliście, że czasem lubię poruszyć jakiś inny, kontrowersyjny temat. Co wy o tym myślicie, w ogóle zastanawialiście się nad tym? 


Czekoladę tą sprezentowałam mamie z okazji walentynek, a że upierała się by (cytuję) "takiemu ładnemu misiowi" zrobić zdjęcia, to i ja skorzystałam próbując paska. No właśnie, opakowania teraz są przeróżne, półki uginają się od kolorowych papierków, tylko co jest warte naszych wydanych pieniędzy, a na co lepiej tylko popatrzeć? Ja osobiście wolę te stonowane, ciemne, elegancie kartony, ale i tak nie kupuję ich często, do koszyka wkładając fioletowe, znane, lub zapowiadające niewymagającą słodycz. Są jednak ludzie, którzy kierują się tylko i wyłącznie oprawą, jak nie naciąć się na pięknie wyglądające misie? Różowe kolory, wydają się idealne na różne okazje, tylko czy próbując będziemy równie zadowoleni co oglądając? 
Mimo, że skład do najgorszych/tragicznych nie należy, to byłam przekonana, że smak mnie nie powali, liczyłam jednak na wygląd tabliczki, na jakieś miśki, rysunki, coś w stylu tabliczek (takich z myszką Miki) dla dzieci. 


Czekolada podzielona została na dziesięć dużych, aczkolwiek płaskich kostek, ozdobionych paskami, układającymi się we wzorek, jak dla mnie wygląda to tanio. Zdecydowanie lepiej prezentowałyby się cząstki czyste, bez żadnych pseudo ozdób. Nie wiem czy słowo łamie nie będzie tu nadużyciem, bardziej się gnie, krzywo, a także kruszy, co widać niżej. Zostawia ślady na palcach, a palce na niej, rozpuszcza się po krótkiej chwili. Pachnie nieźle, mlecznie i kakaowo - tak na poziomie przeciętnej mlecznej czekolady. Pierwszy gryz i od razu mogę powiedzieć, że czuję taniość. Niezwykłą miękkość, tłustość i delikatną goryczkę, później nadchodzi mleczność i płytkie kakao. Rozpływa się gładko, słodko z lekką gorzkawą nutą, tłusto i mlecznie, dziwnie bo jakby kremowo - plastikowo. 


Nie jest to czekolada najgorsza jaką jadłam, zjadliwa, ale taka niedrogo adwentowa. Można wykorzystać ją jako polewę do ciasta, lecz nie ma mowy o zjedzeniu nawet połowy za jednym posiedzeniem. Gorzej odebrałam kawałki gryzione, tłustsze, bez polotu, delikatna gorzkość nie opuściła mojego podniebienia, mimo, iż słodycz stała dość wysoko. 
Jeśli jecie tylko oczami to możecie kupić, w innym wypadku polecam omijać ;)


Ocena: 2/6
Cena: 2.99 (promocja, normalnie 4,99)
Gdzie kupiłam: Alma
Kaloryczność: --->

20 komentarzy :

  1. przylazłam tu z insta :D Ojej kocham te misie, a moja siostra miała fazę na ich rysowanie! Opanowała to do perfekcji i nawet nimi handlowała bezinteresownie :) Mimo wszystko mam do nich taki sentyment, że skusiłabym się pomimo sztuczności :D A mamusia kochana!
    Co do śmierci, kto się nad tym nie zastanawiał, ale w sumie żyję po Bożemu i nie mam się czego bać (wiara mnie ratuje). Ale straszą potwornie, że z okazji Dni Swiatowych Młodzieży w Krakowie ma być zamach i mają wysadzić całą Polskę ISIS, których stały się celem. Ale ufność pokładam w Panu Bogu. Głowa do góry! Za młoda jesteś na takie zadręczanie, żyj pełnią życia i doceniaj każdą chwilę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam :)
      Haha, handel bezinteresowny pierwsze słyszę xD Ja z kolei uwielbiałam rzeczy z nimi, maskotki, pierdoły, zeszyty :D Raczej córcia haha XD
      O kurcze, nieźle :D



      Usuń
    2. Specjalnie napisałam mamusia, ba poświęciła się i jadła ją, ale ty też bo pomogłaś jej zjeść owy prezent xDD

      Usuń
  2. Na początku przeczytała Becon i myślałam, że jest z bekonem, ale jak zobaczyłam opakowanie...wait what?! XD Nie kusi, ale opakowanie słodkie ;)
    Co do śmierci, też się jej boję i to strasznie, ale jeszcze bardziej boję się śmierci najbliższej rodziny. Nie wiem jak bym funkcjonowała bez taty, mamy czy siostry...chyba sama bym się zabiła. Jednak staram się unikać tego tematu, lżej się żyje ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, wiesz, że jak ją kupowałam, też tak przeczytałam :D

      Usuń
  3. Czekolada ladna, ale czekoladopodobna, take z firm krzak zazwyczaj nie sa dobre :p
    Smierc to cos nieodzownego. Sama sie jak boje, ale jestyesmy jeszcze bardzo mlode-korzystajmy Ze wszysykiego co mamy, zeby pozniej nie zalowac. Kazdy kiedys umrze, sama sie tego ciut boje, ale bede postepowac z zyciu tak,zeby ludzie mnie dobrze wspominali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mówię, że nie, trzeba przeżywać i próbować wszystkiego, bo wspomnień (poza śmiercią) nikt nam nie zabierze :)

      Usuń
  4. Co do śmierci - mam tak czasem, że siedzę i myślę, że kiedyś mnie nie będzie... i co wtedy? Po prostu nie będę czuć, po prostu nie będzie... nic? Też się tego boje. Najbardziej tego, że to jest... nieuchronne. Że to gdzieś czeka, tylko nie wiadomo kiedy nastąpi. To chyba jest najgorsze takie oczekiwanie na to co się wydarzy i nie mamy na to wpływu. Jedyne co mnie jako tako uspokaja to to, że czeka to nas wszystkich, że nie dotyczy to tylko mnie i nie jestem w tym sama. Wiem, że to może brzmi okropnie, bo oczywiście nie życzę nikomu pożegnania się z życiem ale fakt, że tak po prostu ma być dla nas wszystkich jakoś mnie pociesza.
    A co do czekolady - przewidywałam, że taka będzie już po samym wyglądzie. To wygląda właśnie na zlepek takiej marnej jakości czekolady. Za to opakowanie urocze! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, też będę się tym pocieszać :D

      Usuń
  5. Misie znamy ale samej czekolady nie :)
    Nad śmiercią się nie zastanawiamy, może dlatego, że szkoda nam czasu na takie rozmyślania? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Za takim uroczym TeddyBearem spodziewałam się właśnie kiepskiej czekolady to takjak z tymi wszystkimi "Cars" i "Disney Princess..." :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, ale producenci takich czekolad skupiają się tylko na opakowaniu.. ;/

      Usuń
  7. Ja się nie boję śmierci. Pocieszam się myślą o niej. Wiem, że jeśli naprawdę mi się w życiu nie będzie układać, to śmierć jest jedyną w 100% udaną formą rozwiązania własnych problemów. Kosztem innych, to fakt, ale samobójca nie myśli o innych.

    Czekolada mi się podoba, ale jak widać wtopiłabym, gdybym ją kupiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że samobójcy myślą inaczej, ale pomyśl sobie, że to jedyne wyjście z problemu, owszem, ale więcej nie wrócisz, nie cofniesz tego, nic już więcej nie poczujesz.. :)

      Usuń
    2. I nic mnie nie będzie to obchodziło, bo nie będzie już mnie. Naprawdę się tego nie boję, to brzmi... miło.

      Usuń
  8. Widziałam w Almie na wyprzedaży i jakkolwiek wyglądały z opakowania zachęcająco to... były całkowicie połamane, a takich to nie mam ochoty kupować ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One chyba tak mają, bo ja też tylko jakieś 2-3 widziałam w całości ;/

      Usuń
  9. A mi się całkiem kostki podobają - w przeciwieństwie do opakowania :D Niczym dziwnym nie będzie, jeśli napiszę, że konsystencja i smak mnie nie pociąga xd
    Ja osobiście się śmierci nie boję, chociaż też staram się nie wyobrażać sobie jej zbyt 'obrazowo', 'namacalnie'. Boję się bólu, strachu czy tortur, sytuacji bez wyjścia kiedy nie będę mogła umrzeć choćbym wolała: np. że utknę gdzieś w jaskini pod ziemią (film Sanctum, polecam). A śmierć sama w sobie.. Spotka każdego, mnie też, a przed cierpieniem mogę się ustrzec. Dlatego też śmieję się, że nie boję się skoczyć ze spadochronem, jak walnę o glebę to, miejmy nadziejęnadzieje, przeniosę się na tamten świat szybko ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również nie boję się skoku ze spadochronem, latania samolotem i innych tego typu, jestem raczej odważną osobą, przeraża mnie śmierć sama w sobie, że to zniknie, jakim cudem xD

      Usuń

Podobał Ci się wpis? Masz odmienne zdanie, a może jakieś rady? Chętnie posłucham wszystkiego i wszystkich z osobna. Będzie mi miło, gdy zostawicie ślad swojej obecności ;)