W poszukiwaniu inspiracji. Zajrzałam na Instagram, zapukałam do drzwi Facebooka, znudzona nawet sprawdziłam nowe przepisy, a nóż znajdę coś ciekawego i zapowiadającego się smacznie? Ale nie, nic.
Gdzieś zdenerwuje głupota ludzka, coś tam się spodoba, lecz nawet nie mogłam się nakręcić aby naskrobać, tudzież wystukać tu coś więcej. Dlaczego ostatnio wszystko jest mi tak obojętne, dlaczego wracam do domu i jedyne co mogę robić to zjeść coś i od razu biec na łóżko? Mogłabym zapaść w hibernacje i obudzić się pod koniec czerwca. Kończę więc szybko, bo po co zamulać podczas gdy jutro, jak głosi prognoza pogody, będziemy mogli cieszyć się ostatnim pięknym dniem, który zniknie na rzecz burzy, deszczu i 10 stopni mniej, super, od razu się cieplej na serduchu robi.
Nie zdobyłam niebieskiej, przestałam szukać, poddałam się, trudno, nie będę rozpaczać za jedną czekoladą, no dobra może będę, lecz nie tym razem :D Opakowanie rozdzielone na zimową połówkę z bałwanem i zieloną, która prezentuje zawartość wygląda całkiem nieźle, ale nie najlepiej. Otworzyłam je, w końcu zobaczyłam szesnaście kostek, tak ja lubię. Spód nie był równy, lecz więcej było na nim dziurek niż wystających kawałków. Tabliczka łamie i kroi się trudno, można więc z tego wywnioskować, iż jest twarda, w przekroju ukazuje jasne orzechy w ilości dużej, ale nieimponującej wielkości. Czekolada pachnie znajomo? Oczywiście, mlecznie, nie za słodko, z mocnym i wyraźnym kakaowym akcentem, nic tylko jeść, teraz to najlepsza część tego wszystkiego.
Wzięłam kawałek pod zęby i o rajciu, jak cudownie chrupie, nie twardo, idealnie, zaraz po tym zauważyłam mleczność wymieszaną ze słodyczą. Kakao udzielało się znacznie mniej niż w zapachu, ale już przy pierwszym gryzie zauroczyła mnie chrupkość, więc nie przeszkadzało mi to, wręcz nie zwróciłam na ten mankament uwagi. Przy następnej kostce słodycz odezwała się głośniej, nadal jednak było mocno mlecznie, chrupiąco i przyjemnie. Cząstka położona na języku rozpuściła się po chwili, gładko, błotniście i mocno słodko, nie obraziłabym się gdyby cukru sypnęli mniej, odwrotnie zaś kakao.
Po powstałej masie zostały mniejsze i większe migdały, świeże, lecz nie każda drobinka pokryta była kruchą, słodką, karmelową skorupką, która jakby odpadła i za razem wpadła w przypadkowym miejscu czekolady.
Nie osłonięte niczym szybo złapały wilgoć jamy ustnej i nie dawały tak fajnego efektu, jak podczas gryzienia. Smak zarówno ich, jaki i cukrowej skorupki w całości był ledwie wyczuwalny, trzeba było wytężyć zmysły, aby odgadnąć, że do czynienia mamy właśnie z migdałami. Orzechy świetnie chrupały, do mleczności i wysokiej słodyczy (wyższej niż zazwyczaj w RS, ale nadal nie sięgającej Milki) dodawały tego czegoś, zabrakło jednak ich walorów smakowych.
Muszę jednak przyznać całkowicie szczerze, że nie podejrzewałam, iż tak spodoba mi się ta tabliczka, mimo że było za słodko, a karmel i migdał ledwie dawały o sobie znać to chrupkość mi to wynagrodziła. Poważnie, aż sama się sobie dziwię. Za smak polecą punkty, ale pamiętajcie, chrupkie walory dodatków są the best :D
Ocena: 4,8/6
Cena: 3.99
Gdzie Kupiłam: Carrefour
Kaloryczność: 540/100g
Lubie Roytery,wiec takim bym nie pogardzila,zwlaszcza po pysznej dla mnie Chai Latte :) Taka z migadlami tez jest mniam,ciekawe,czy ta lepsza :)
OdpowiedzUsuń*Rittery :)
UsuńNawet mnie nie denerwuj Chai Latte :D
UsuńCóż...ja mam podobny stan tylko u mnie sie jeszcze utrzymuje brak apetytu, napady paniki, strachu i bóle brzucha :/ Może jakieś przesilenie? Musimy dać radę!
OdpowiedzUsuńCzekoladę znam i uwielbiam ;) Dla mnie 9/10!
Ojej,ja przynajmniej nie mam takich problemów. Byle do lata ;)
UsuńMnie wkurza, że jest to "limitka", która pojawia się praktycznie co roku ;)
OdpowiedzUsuńMoże wszyscy ją tak kochają? :DD
UsuńJadłam sto lat temu. Była dobra, ale dupy nie urwała. Z racji pokruszonych bakalii małe szanse, że zakup ponowię. Co innego Salz Honig Mandel <3
OdpowiedzUsuńSHM mam w planach spróbować, tylko najpierw trzeba gdzieś dorwać.
UsuńNie lubię twardych dodatków w czekoladach, ale migdały są moimi ulubionymi orzechami więc jestem jak najbardziej na tak. Zwłaszcza, że nie są w całości. :-)
OdpowiedzUsuńWedług mnie tu lepiej spisałyby się całe, ale i tak było smacznie :D
UsuńMiałam wyczucie żeby nie brać tej tabliczki. Oczywiście w pierwszym momencie i tak złapałam wszystkie trzy limitki :D, ale w końcu się opamiętałam i wzięłam tylko Chai Latte. Koniec końców i tak okazała się klapą, ale dobrze, że ona jedna, a nie całe trio xD
OdpowiedzUsuńCo racja to racja, ale ja i tak nie pogardziłabym niebieską hahahah :D
Usuńnie znam tej, ale tez ostatnio wyknczylam zimowe rittery :)
OdpowiedzUsuńI jak wrażenia?
UsuńDobra, bez szału, czyli w sam raz na raz :)
OdpowiedzUsuńHaha <3
UsuńTj nie jadłam:( za to przywiozłam sobie Olimpia rany jaka to kiedyś była pyszna czekolada a teraz męczyłam się z 3 kosteczkami :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, zniechęciłaś mnie, bo miałam na nią ochotę i już szukałam xD
Usuń