środa, 29 czerwca 2016

Thorntons, Classics Milk, Dark & White (MILK)

Witam. Dziś bez zbędnych wstępów, bo wpis długi, choć i tak podzielony na dwie części. Powiem wam tylko tak: zdjęcia nie wyszły zbyt fajne, chyba za dużo tego wszystkiego, nie lubię pisać, gdy mam czegoś tyle, więc może być bez ładu i składu, wybaczcie i poznajcie czekoladki, a na drugą partię słodyczy zapraszam niedługo |:D


Na marce Thorntons jeszcze się nie zawiodłam, pamiętacie pyszne początki z gliniastymi, czekoladowymi i słodkimi  Triple layer chocolate cakes? Później nie było gorzej, słodkie, znów czekoladowe, niczym świeżo wypieczone kwadraciki Triple chocolate caramel shortcakes zdobyły (o ile się nie mylę) pierwszą na blogu, zasłużoną 7 - wyróżnienie słodyczoholika, następne w kolejce były kostki w świątecznej wersji - Festive Mini Caramel Shortcakes, nieco gorsze, choć również smaczne, w końcu szósteczkę zgarnęły. Po takich spotkaniach nie mogło być inaczej, chciałam więcej, nie zdziwi więc, że widok zestawu pralinek/czekoladek spod szyldu T, wywołał uśmiech na mej twarzy, pełni szczęścia dopełnił fakt, iż całość waży jedynie 106 gramów. Mimo niezbyt urodziwego opakowania, a już na pewno nie praktycznego - po pierwsze: zawartość może nam się nieźle poturbować i po drugie: wszystkie musimy zjeść na raz, choć dla mnie nie był to problem, ale jak wiadomo, każdy z nas jest inny :), a także niezrozumiałej prezentacji czekoladek po bokach - jedne były przedstawione w przekroju, inne już nie, do fotografowania i jedzenia podeszłam z pełnym optymizmem. 


Smaki brzmią ciekawie, są wielbiciele karmelu? - no więc prosze, truskawek? - nie ma sprawy, biała czekolada i orzechy? - nie ma sprawy, każdy powinien znaleźć coś dla siebie. 
Jak to zwykle bywa wygląd na obrazku niekoniecznie pokrywał się z rzeczywistością, choć część zawartości prezentowała się naprawę nieźle, takie "fifty - fifty" :D
Postanowiłam zacząć od części bezpiecznej, mleczna otoczka jest znacznie łatwiejsza, sprawdźmy więc co kryje w środku.



Creamy Fudge
Prezentuje się dobrze nie tylko z zewnątrz, ale i w środku, trafiły mi się dwie, liczyłam więc, że będzie smacznie. Gruba otoczka ozdobiona prążkami czekolady białej pachnie przyjemnie - słodko czekoladowo, mlecznie karmelowo, znajomo, jak zimowe (świąteczne) figurki goplany. Czekolada okazała się być mleczna i błotnista, odchodzi od nadzienia z łatwością, nie jest przesłodzona, ale nie jest też wybitna, posiada znajomy, delikatny i bliżej nieokreślony posmaczek, białej nie czuć zaś wcale. Minimalnie proszkowa, jeszcze mniej kakaowa, zniknęła szybko, pozwalając na spróbowanie jasnego środka. Miękkie, suche i mączne, te słowa idealnie charakteryzują jego konsystencję. Na początku krówkowe, później jednak wyraźnie słodkie w sposób cukrowy, lecz pudrowy, na języku rozpada się w proch. Ma znajomy i nie raz już przywoływany posmak/aromat pomarańczowy, który jednak ujawnia się tylko chwilami. Całość jest słodka, słodka i jeszcze raz słodka, po drugiej sztuce czuć to już w gardle. Mlecznie czekoladowa, po chwili wysuwa się pomarańczowy pierwiastek - czy on nie powinien być w Orange Charm? 
Nie było tragicznie, smacznie też nie, wykwintnie również, za to nieco tanio. 
3/6


Honeycomb Crisp
Również nie jest brzydka czy zdeformowana, ton jaśniejsze nadzienie nie oddziela się łatwo, lecz nie jest to niewykonalne. Gruba (takie po niej będziemy? :D) czekolada jest bardzo miękka, całkiem niezła, choć znów na końcu ma ten dziwny posmak, jest także trochę podobna do Cadbury - mleczna w sposób proszkowy  i słodka. Tutaj tworzy świetne błotko, a co dziwne - wnętrze jest twardsze od niej i od poprzednika. Tłuste, zimne, proszkowe, zero w nim miodu, mało też chrupiących, maleńkich i słodkich kryształków. Środek jest mało słodki, odrobinkę puchatkowo - kakaowy, ale niestety zimno tłusty. 
Czekoladka jest nijaka, miękka, rozpuszcza się szybko i błotniście, szybko także znika i zostawia brudne palce. Mam tylko jedno pytanie - co ja w ogóle zjadłam?
2,5/6


Strawberry Dream 
Nie wygląda imponująco, gładko się kroi, a czekolada sama się oddziela, czy blado różowy środek jest aż tak straszny, że trzeba od niego uciekać? Solidna warstwa zewnętrzna jest czysto mleczno - czekoladowa, tłuściutka, błotnista i słodka, nie najwyższej jakości, lecz najsmaczniejsza jak do tej pory - zaskakująco zadziwiające (czy mój umysł zwariował?) :D. Nadzienie odznaczało się tą samą konsystencją co Creamy Fudge, rozchodzi się na języku w sposób miękko pylisty, od razu uderza kwaskiem, później cukrem, jest maksymalnie kwaśno i słodko w tym samym czasie, to jak mieszanka wybuchowa, przy tym także mdłe, mydlane, sztuczne i co? znów znajome, czy ja jadłam aż tak okropne słodycze?
Całość łagodzi otoczka, dzięki niej jest lepiej, trochę mlecznie, mocno słodko, ale kwasek i tak się przebija, chyba liczyłam na coś lepszego.
2/6


Orange Charm
Ostatnia w tym wpisie nie bez powodu, pokładałam w niej najmniejsze nadzieje, nie przepadam za aromatem pomarańczy w czekoladzie, choć wyrób Terry's spisał się całkiem nieźle, a jak będzie tu?
Brzydka, mała i smutna, do tego spodziewałam się zupełnie innego koloru wnętrza. Wącham, wącham, plącze się nieintensywny aromat czekolady, dopiero za którymś pociągnięciem nosem gdzieś w tle delikatną, aromatyzowaną pomarańczką. Czekolada była cienka i tłusta, zostawia ślad na ustach, nie odpada sama, lecz daje się oddzielić, miękka i co tu dużo mówić, ta sama co w Honeycomb. W nadzieniu z pewnością tłuszczu nie brakowało, ale nie daje się formować, znów tak samo jak Honey..
a i znów tak samo jak wyżej wymieniona czekoladka posiada biedną ilość drobinek, lecz tym razem gumowych, niektóre po przegryzieniu okazywały się kwaskowe. Pomarańczowe? - Skądże. Tłuste, zimne, jak się lepiej wczujemy to również nutę margaryny da się wyczuć. Słodycz nie jest zbyt wysoka, a środek jest niemal identyczny jak w Honeycomb crisp - mało wyraźny.
Pralinko - czekoladka ponownie jest miękka, błotnista, tłusta i mleczna, razem, odrobinę jakby pomarańczowa, a drobinki denerwują klejąc się do zębów.
Jest jeden problem, to jest wręcz to samo co H. i w tym jest mały problem.
2,5/6


Oczekiwałam czegoś znacznie lepszego, pierwszy raz zawiodłam się na Thorntons, owszem, jeszcze przed nami cztery czekoladki, ale jak na razie nie jest dobrze. 
Tłustość, mało wyraźny smak, to chyba motyw przewodni tego produktu.
Szkoda.

Wy oceńcie sami, chcielibyście spróbować, wyglądają nieźle, prawda?


10 komentarzy :

  1. Wyglądają mało kusząco szczerze mówiąc ;) Trochę mi Wedlem zajeżdżają :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygladaja bardzo zachecająco XD Ale nie kazde zagraniczne slodycze to rarytasy XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyglądają słabo. :D Wszystkie na które natomiast czekam, nie znalazły się w recenzji. :D Zwłaszcza ciekawa jestem białej. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Niee, nawet nie wyglądają jak coś, na co kiedykolwiek mogłabym mieć ochotę. :P Ale poczytać zawsze można.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, przecież uwielbiasz takie słodycze haha :D

      Usuń

Podobał Ci się wpis? Masz odmienne zdanie, a może jakieś rady? Chętnie posłucham wszystkiego i wszystkich z osobna. Będzie mi miło, gdy zostawicie ślad swojej obecności ;)