Sama bym jej nie kupiła, na język się ciśnie "za żadne skarby świata", ale nie aż tak. Krąży o niej wiele dobrych opinii, może gdyby miała inne dodatki.. Jednak mama myśli inaczej. Czekolada jest więc w moim posiadaniu, zdjęcia zrobione, część odłamana, można przystąpić do konsumpcji.
Niestandardowe 180 gramów podzielono na 4 rządki po 4 kostki, mają one jakiś niby wzorek, szlaczki, kreski, jasną barwę i przebijają przez nie kawałki umieszczone w środku. Popełniłam jeden błąd, nie odłamałam, a oderwałam, tabliczka porwała się na kawałki, sama wybierała w którą stronę, jak i ile. Zapach jest intensywnie pomarańczowy, jak cukierek pomarańczowy z żelowatym wnętrzem, no dobra.. Czekolada jest słodka, ma mleczny smak, wyczułam także, jak za grubą warstwą dymu, przyćmioną, jakbym patrzyła na coś zaraz po przebudzeniu, nutkę kakao. Miękka, rozpuszcza się szybko, zalewa podniebienie i znika.
Absolutny pozytyw produktu - orzechy (12%) solidnej wielkości, całe i połówki, chrupiące i podprażone, nie za długo, zachowały delikatną, specyficzną surowość ziemnej przegryzki, wydaje się jakby było ich najwięcej.
Zaraz po nich natrafiam na żelki (12%), w każdym pasku, w każdej kostce. Są bardzo miękkie, aż mokre i lepkie, galaretkowe. Nawet nie słodkie, a po prostu cukrowe, za razem kwaskowe, pomarańczowe, przywiodły mi na myśl galaretki w czekoladzie, bardziej takie bananki (rozumiecie? bo ja sama zaczynam się gubić :D).
Rodzynki (12%) zostawiłam na koniec, obawiałam się ich najbardziej i słusznie, również wpakowano je w sporej ilości. Są słodkie, co mnie zdziwiło - nie tak wysuszone, w środku soczyste i żujkowae, dla mnie było ich stanowczo za dużo.
Przyzwoita mleczna czekolada, napakowana "umilaczami", o ile chrupacze mi pasowały, nawet bardzo, to rodzynek i żelek było za dużo, nie obraziłabym się gdyby o tych pierwszych zapomniano.
Tabliczka poprzez nie stała się miękką żujką, nie zbyt mi się to podobało, emm, wcale.
Smak niby okej, ale tu bym poprawiła, tam bym poprawiła. Nie mówię, że będę przed nią uciekać, zakładać kombinezon ochronny, a półki omijać szerokim łukiem. Nie mam jednak ochoty na ponowne spotkanie.
Co za jakość ;/ Ocena: 3/6 Cena: 6,49 Gdzie kupiłam: Biedronka Kaloryczność: 512/100g |
wszyscy ją tak zachwalali... Ba marzyłam o niej. No i nareszcie koleżanka przywiozła mi właśnie ten smak ze Słowacji. Niestety nie ostrzegła mnie, że tą czekoladę albo się kocha albo nienawidzi... Niestety... nie moja bajka, zbyt... plastikowa :/ Mam notatki zdjęcia, ale nie wiem czy zbiorę się za jej receznję :(
OdpowiedzUsuńEhh, marzenia vs rzeczywistość :D Skleć, miło się u Ciebie czyta xDD
Usuńproszę Cię piszę jak połamana lub upośledzona :) Chyba, że to była ironia to masz rację :D
UsuńPrzesadzasz, jesteś zbyt krytyczna ;)
UsuńMnie też ten czas ucieka, a tak bardzo nic się nie chce :/
OdpowiedzUsuńCo do Studentskiej, to ta czekolada jest pomyłką :D Jest tu za dużo dodatków, paskudne rodzynki i te żelko-cosie! Dałam jej 7/10, bo jest pomysłowa, ale tylko na ''raz''.
ja nie pamiętam, ile w końcu jej dałam... chyba 5/10 xDD Może odkopię gdzieś te notatki i zdjęcia, w wakacje recenzowałam :) I o dziwo mama była nią zachwycona, zjadła prawie większość :O
UsuńCo za dużo to niezdrowo i tutaj sprawdza się to idealnie.
UsuńHaha, a moja mama tak je i je, nagle mówi, że dziwne te rodzynki, jakieś takie miękkie, za dużo ich, uwaga, uwaga. Nie zauważyła żelek hahaah brak słów :DD
Za duże dodatki i jest ich za dużo. Dla mnie przeszkadzałyby i doprowadzały do szału. :< Dlatego sama jej nie kupię, ale jak ktoś poczęstuje to chętnie spróbuję, bo ciekawa jestem samego smaku i jakości czekolady. :-)
OdpowiedzUsuńNie tylko Tobie, jest ich po prostu za dużo :D
UsuńHaha, rozbawiłaś mnie :D Ja ją pamiętam z dzieciństwa jako rarytas, więc moje marzenia mogłyby zostać zburzone. Ale też niekoniecznie.
OdpowiedzUsuń:D ja z dzieciństwa właśnie wcale.. Nie dowiemy się, dopóki nie spróbujesz :D
Usuńja bardzo lubię te żelki i mi Studentska smakuje, ale mam sentyment do niej po czeskich czy słowackich wakacjach zawsze :)
OdpowiedzUsuńto chyba nie jestem obiektywna, jak trzeba
Żelki nie były najgorsze, ale jak dla mnie to za dużo tu wszystkiego. Każdy tak ma, ciężko jest być obiektywnym, kiedy to przecież jadłam ją jak miałam cztery lata...
UsuńNo nareszcie już wiem! Dopadła mnie jesienna depresja :'D
OdpowiedzUsuńJadłam tę wersje w wersji białej. Ogólnie d*** nie urywa, ale jest całkiem dobra :)
Haha, olśnienie :D
UsuńW białej ciekawiła mnie bardziej, ale mało prawdopodobne, że gdy spotkam to kupię. A powinna :D
Studentska jest bardzo specyficzna. Uwielbiam dodatki w niej, ale sprawdza się u mnie tylko na górskim szlaku. W innych warunkach zbyt mocno wyczuwam jej kiepską jakość.
OdpowiedzUsuńW takich okolicznościach jedzenia to wszystko przybiera na jakości :D
Usuńmoja ulubiona czekolada <3
OdpowiedzUsuńNiestety nie podzielam Twojego entuzjazmu :D
UsuńW Biedrze były te czekolady? Łe a nam się tak nie chce specjalnie do niej iść :/ Studentska jeszcze jest przed nami, bo tak naprawdę to wszelkie żelki są fuj ale te tabliczki mają coś takiego w sobie, że jesteśmy skłonne zaryzykować :P
OdpowiedzUsuńByły, znaczy tylko ten jeden smak/rodzaj :D Gorsze są rodzynki, a kto nie ryzykuje ten nie pije szampana, może akurat wam posmakuje :D
Usuńhsyhsy chce odpocząć od studiów a tu "studencka" XD
OdpowiedzUsuńHaha, ups :D
Usuń