To było pierwsze co przyszło mi na myśl o wstępie.. Widzicie, dla was nawet rymuje :D Zamiast mieć luz i nastrajać się na święta, mamy nawał lekcji, sprawdziany, projekt, plakat. Wszystko trzeba ogarnąć, a mi zwyczajnie się nie chcę. Wracam do domu z nastawieniem - tyle nauki, cały dzień spędzę przy książkach, nauczę się, poprawię oceny. A wychodzi tak, że nie robię kompletnie nic. To się przepisze, tego nauczę się w szkole, to jest w miarę łatwe, może jakoś pójdzie, tamto się ściągnie.. MASAKRA! Sama siebie nie poznaję, w tamtym roku też się nie uczyłam, ale większość zapamiętywałam z lekcji, na koniec roku miałam pasek, a teraz modlę się aby nie mieć 2/3 z angielskiego!?!
Jednak pamiętajcie - środa tygodnia połowa. Środa minie, tydzień zginie. Jak dobrze, że już jutro, bo mam szczerą i ogromną nadzieję, że po przerwie świątecznej coś się u mnie zmieni (a do niej, przypominam jakby ktoś zapomniał :D zostały dwa tygodnie :D) Mam nadzieję, że po sporo ponad roku będzie to przełom w moim nastoletnim życiu. Coś w końcu musi się zdarzyć, coś musi na to wpłynąć, coś musi się zmienić. Kiedyś musi być dobrze. :D
Tymczasem zapraszam was do krótkiej lektury. Dziś o kolejnym produkcie angielskiego bliźniaka Milki, na pewno wiecie o czym mówię, przecież wcale nie ma tego w nazwie wpisu :D
Zacznę od tego, że wolę opakowania w fiolecie :D Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma można troszkę ponarzekać :D Kolorystycznie podzielone na pół, bez żadnych elementów zdobnych, duży gigantyczny napis, z tyłu wartości odżywcze i skład, nie ma co więcej mówić - trzeba otworzyć.
Jak widzicie na obrazku poniżej - źle zniósł upały i podróż, ale mimo to wnioskuję, że przedtem był ładny. Gruby, solidny baton, z wierzchu ozdobiony był paskami/stróżkami z czekolady (na czekoladzie :). Pachnie on mocno kawowo - czekoladowo, co więc mamy w środku?
Dwie, mniej więcej równe warstwy - pianki o barwie rozrobionego z dużą ilością mleka, słodkiego kakao i chrupek w czekoladzie. Otacza je jeszcze warstwa czekolady - najgrubsza na górze, najcieńsza zaś na spodzie. Pewnie teraz stukacie się w głowę - przecież na spodzie jest najwięcej "tabliczkowego tworu".
Już wyjaśniam.
Czekolada z wierzchu rozpuszcza się szybko, gładko i tłustawo. Słodko, ale bardziej kakaowo od tej znajdującej się we wcześniej próbowanych przeze mnie produktach. O ile w ogóle można nazwać to "kakao". Raczej fajna nuta granulatu/proszku dla dzieci. Cienka warstwa z łatwością odchodzi od spodniej części, ale nie tylko, cały baton bez trudu można podzielić na trzy elementy, dla mnie to plus - łatwiej wszystko spróbować, a jednocześnie nie rozpada się na kawałki.
Pianka okazuje się "śliska", zwarta i gumowa, nie napowietrzona i dość mało piankowa :D Trochę się ciągnie, trochę żuje, nieco przykleja do zębów, niby same minusy, a w efekcie taka zła nie jest. Na początku przychodzi słodycz, zaraz po tym potwierdza się zapach. Kawowy smak przychodzi po chwili lecz nie opuszcza nas już nawet na sekundę. Nie liczcie na kopa Espresso, raczej na słodzoną kawę ze sporą ilością mleka. Przez chwilę myślałam o Cappuccino lecz myśli szybo uciekły, a pierwsze stwierdzenie okazało się najtrafniejszym.
Na koniec zostawiłam, nie tylko sobie, ale i wam, chrupki w czekoladzie. Myślałam, że nie będzie o czym pisać, bo to tylko otoczka z napompowanymi zbożami(?). Położyłam kawałek na języku, za nic nie chciał się rozpuszczać. Wkroczyłam z ostrymi działaniami, zęby poradziły sobie bez problemu. Cześć ta jest mocno chrupiąca, dzięki kuleczkom - nieco lżejsza, niestety - bez smaku. Chrupki ani nie są słone, ani słodkie, wiecie - takie zwykłe zbożowe. Natomiast sklejająca je masa totalnie bez smaku, plastikowa i psuje efekt.
Mimo to całość mi się podoba, wgryzanie się w kompletnie inne struktury, z jednej strony miękka guma, z drugiej gruba, chrupiąca część. Nie jest to za słodkie, ale mało słodkim w żadnym wypadku nazwać nie mogę. Największym zaskoczeniem była końcowa, mocna kawowość, która mieszała się z mlecznością czekolady i tworzyła nawet niezłą kompozycję.
Miał być nugat, jak dla mnie obok nugatu to nie stało, do tego o kawie nie ma nawet mowy, a ja dam sobie głowę uciąć, że czułam ją tam wyraźnie.
Duży baton dla "śmiertelników" może okazać się słodki, choć nadal twierdzę, że nie przesłodzi. Ogółem jest nieźle, ale nie najlepiej, czegoś mi brakuje, sami oceńcie czy wam coś takiego pasuje i spróbujecie jeśli będzie taka okazja, chętnie wysłucham opinii. :D
Ocena: 4/6
Kaloryczność: 460/100g
250 kcal w batonie
Ostatnio brakuje u mnie produktów z efektem WOW, zasługujących na maksimum, o wyróżnieniu nawet nie wspominam, może to znak aby otworzyć jedną z dwóch posiadanych, zimowych Ritterek? (i tak tego nie zrobię haha :D) (em - raczej to znak aby kupić Zottera :D) A poszukiwania niebieskiej dalej z marnym rezultatem, wiecie może czy jest gdzieś, wykluczając Carrefour i sklepy z niemiecką żywnością?
Ja z Ritterkami Ci nie doradzę, bo jadłam tylko wersje mini i jedną dużą :) I mało mnie kuszą, ale jeden smak z edycji na pewno kupię by się przekonać :D Bo widzę jest parcie :) Batonika... zazdroszczę >.<
OdpowiedzUsuńA do szkoły trzeba mieć zdrowe podejście, przynajmniej jesteś radosna i się z tego śmiejesz :)
Mi smakują bardzo, dlatego takie "parcie" :D
UsuńJakoś trzeba sobie radzić, jak nie nauką to śmiechem :DD
:) Parcie mam za duże na wiele produktów, więc dobrze chociaż, że na nie, nie mam xDD
UsuńGdzieś widziałam już taką piankowość i chętnie bym ją powtórzyła, tylko gdzie...
OdpowiedzUsuńRitterki widziałam w Auchanie bodajże, ale nie kupiłam bo było drogooo. Czekam na Kauflanda, ostatnio letnie mieli w sporej promocji...
Nie podpowiem, bo ja zupełnie nie kojarzę :D
UsuńW Carrefour kupiłam za 4zł, a Auchan niestety w pobliżu się nie znajduje..:(
A ja za to wszystko robię w domu, ale i tak oceny mam słabe. Chyba musze iść do lekarza na jakieś badania, bo nie wiem, może mam niedobory i nie umiem się skoncentrować... :/
OdpowiedzUsuńCo do batona, właśnie je dostałam od wujka :D Ciekawe jakie będą moje odczucia, ale już się boję.
A może po prostu za dużo w tym siedzisz i jesteś przemęczona? :)
UsuńA ja już czekam na recenzję xD
Ciekawy baton, u nas takiego nie ma, a sprbowalabym z ciekawosci :)
OdpowiedzUsuńU nas niestety wielu ciekawych słodyczy nie ma :)
UsuńRękami i nogami podpisuję się pod wstępem, też mam tyle szkolnych rzeczy do zrobienia, że w efekcie nie robię nic, tylko siedzę i się wkurzam xD
OdpowiedzUsuńTen baton wygląda tak podejrzanie, że nawet jako coś nieznanego mnie nie kusi :P Dawaj Zottera, chcę mieć się do czego ślinić :D
I to jest najgorsze..
UsuńPodejrzanie? Może powinnaś zostać detektywem, ja nic podejrzanego nie widzę haha :DD Może niedługo jakiś się pojawi.
Ja limitki w Piotrze i Pawle dorwałam:)
OdpowiedzUsuńKurcze, Piotr i Paweł nie wchodzi w grę ;(
UsuńDla mnie to był strzał w dziesiątkę i mam wklejone do pamiętnika opakowanie :)
OdpowiedzUsuńO, jest na Twoim blogu? Czy dopiero będzie?
UsuńJadłam zanim założyłam bloga.
UsuńPróbowałam i dla mnie był średni. Może dlatego, że nie lubie marshmallow, ale jakoś mi się to nie "kleiło" ;)
OdpowiedzUsuńIle ludzi, tyle opinii :)
UsuńWażne, żeby na koniec roku było okej. :) W szkole, w której uczy moja ciocia nie mają nawet podziału na semestry, ot tyle. :D
OdpowiedzUsuńA batonik wygląda … niespodziewanie? Nie wiem, ale ze względu, że jest troszkę dziwaczny i jest z Cadburry z chęcią bym go spróbowała. :DD
Naprawdę? Też tak chcę :DD Chociaż nie - w drugim semestrze są łatwiejsze rzeczy i zawsze mam lepszy wynik :D
UsuńNie jestem fanką batonów,ale ten bym chętnie skosztowała:)
OdpowiedzUsuńO piona - ja też :D
Usuń