wtorek, 8 grudnia 2015

Mondelez, Cadbury Double Decker

Tam tarram, tam tarram, znów zaspałam, w dupie wszystko mam...
To było pierwsze co przyszło mi na myśl o wstępie.. Widzicie, dla was nawet rymuje :D Zamiast mieć luz i nastrajać się na święta, mamy nawał lekcji, sprawdziany, projekt, plakat. Wszystko trzeba ogarnąć, a mi zwyczajnie się nie chcę. Wracam do domu z nastawieniem - tyle nauki, cały dzień spędzę przy książkach, nauczę się, poprawię oceny. A wychodzi tak, że nie robię kompletnie nic. To się przepisze, tego nauczę się w szkole, to jest w miarę łatwe, może jakoś pójdzie, tamto się ściągnie.. MASAKRA! Sama siebie nie poznaję, w tamtym roku też się nie uczyłam, ale większość zapamiętywałam z lekcji, na koniec roku miałam pasek, a teraz modlę się aby nie mieć 2/3 z angielskiego!?! 
Jednak pamiętajcie - środa tygodnia połowa. Środa minie, tydzień zginie. Jak dobrze, że już jutro, bo mam szczerą i ogromną nadzieję, że po przerwie świątecznej coś się u mnie zmieni (a do niej, przypominam jakby ktoś zapomniał :D zostały dwa tygodnie :D) Mam nadzieję, że po sporo ponad roku będzie to przełom w moim nastoletnim życiu. Coś w końcu musi się zdarzyć, coś musi na to wpłynąć, coś musi się zmienić. Kiedyś musi być dobrze. :D 
Tymczasem zapraszam was do krótkiej lektury. Dziś o kolejnym produkcie angielskiego bliźniaka Milki, na pewno wiecie o czym mówię, przecież wcale nie ma tego w nazwie wpisu :D


Zacznę od tego, że wolę opakowania w fiolecie :D Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma można troszkę ponarzekać :D Kolorystycznie podzielone na pół, bez żadnych elementów zdobnych, duży gigantyczny napis, z tyłu wartości odżywcze i skład, nie ma co więcej mówić - trzeba otworzyć. 
Jak widzicie na obrazku poniżej - źle zniósł upały i podróż, ale mimo to wnioskuję, że przedtem był ładny. Gruby, solidny baton, z wierzchu ozdobiony był paskami/stróżkami z czekolady (na czekoladzie :). Pachnie on mocno kawowo - czekoladowo, co więc mamy w środku? 
Dwie, mniej więcej równe warstwy - pianki o barwie rozrobionego z dużą ilością mleka, słodkiego kakao i chrupek w czekoladzie. Otacza je jeszcze warstwa czekolady - najgrubsza na górze, najcieńsza zaś na spodzie. Pewnie teraz stukacie się w głowę - przecież na spodzie jest najwięcej "tabliczkowego tworu".
Już wyjaśniam.


Czekolada z wierzchu rozpuszcza się szybko, gładko i tłustawo. Słodko, ale bardziej kakaowo od tej znajdującej się we wcześniej próbowanych przeze mnie produktach. O ile w ogóle można nazwać to "kakao". Raczej fajna nuta granulatu/proszku dla dzieci. Cienka warstwa z łatwością odchodzi od spodniej części, ale nie tylko, cały baton bez trudu można podzielić na trzy elementy, dla mnie to plus - łatwiej wszystko spróbować, a jednocześnie nie rozpada się na kawałki. 
Pianka okazuje się "śliska", zwarta i gumowa, nie napowietrzona i dość mało piankowa :D Trochę się ciągnie, trochę żuje, nieco przykleja do zębów, niby same minusy, a w efekcie taka zła nie jest. Na początku przychodzi słodycz, zaraz po tym potwierdza się zapach. Kawowy smak przychodzi po chwili lecz nie opuszcza nas już nawet na sekundę. Nie liczcie na kopa Espresso, raczej na słodzoną kawę ze sporą ilością mleka. Przez chwilę myślałam o Cappuccino lecz myśli szybo uciekły, a pierwsze stwierdzenie okazało się najtrafniejszym


Na koniec zostawiłam, nie tylko sobie, ale i wam, chrupki w czekoladzie. Myślałam, że nie będzie o czym pisać, bo to tylko otoczka z napompowanymi zbożami(?). Położyłam kawałek na języku, za nic nie chciał się rozpuszczać. Wkroczyłam z ostrymi działaniami, zęby poradziły sobie bez problemu. Cześć ta jest mocno chrupiąca, dzięki kuleczkom - nieco lżejsza, niestety - bez smaku. Chrupki ani nie są słone, ani słodkie, wiecie - takie zwykłe zbożowe. Natomiast sklejająca je masa totalnie bez smaku, plastikowa i psuje efekt. 
Mimo to całość mi się podoba, wgryzanie się w kompletnie inne struktury,  z jednej strony miękka guma, z drugiej gruba, chrupiąca część. Nie jest to za słodkie, ale mało słodkim w żadnym wypadku nazwać nie mogę. Największym zaskoczeniem była końcowa, mocna kawowość, która mieszała się z mlecznością czekolady i tworzyła nawet niezłą kompozycję. 
Miał być nugat, jak dla mnie obok nugatu to nie stało, do tego o kawie nie ma nawet mowy, a ja dam sobie głowę uciąć, że czułam ją tam wyraźnie. 
Duży baton dla "śmiertelników" może okazać się słodki, choć nadal twierdzę, że nie przesłodzi. Ogółem jest nieźle, ale nie najlepiej, czegoś mi brakuje, sami oceńcie czy wam coś takiego pasuje i spróbujecie jeśli będzie taka okazja, chętnie wysłucham opinii. :D 


Ocena: 4/6
Kaloryczność: 460/100g
      250 kcal w batonie

Ostatnio brakuje u mnie produktów z efektem WOW, zasługujących na maksimum, o wyróżnieniu nawet nie wspominam, może to znak aby otworzyć jedną z dwóch posiadanych, zimowych Ritterek? (i tak tego nie zrobię haha :D) (em - raczej to znak aby kupić Zottera :D) A poszukiwania niebieskiej dalej z marnym rezultatem, wiecie może czy jest gdzieś, wykluczając Carrefour i  sklepy z niemiecką żywnością?

22 komentarze :

  1. Ja z Ritterkami Ci nie doradzę, bo jadłam tylko wersje mini i jedną dużą :) I mało mnie kuszą, ale jeden smak z edycji na pewno kupię by się przekonać :D Bo widzę jest parcie :) Batonika... zazdroszczę >.<

    A do szkoły trzeba mieć zdrowe podejście, przynajmniej jesteś radosna i się z tego śmiejesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi smakują bardzo, dlatego takie "parcie" :D
      Jakoś trzeba sobie radzić, jak nie nauką to śmiechem :DD

      Usuń
    2. :) Parcie mam za duże na wiele produktów, więc dobrze chociaż, że na nie, nie mam xDD

      Usuń
  2. Gdzieś widziałam już taką piankowość i chętnie bym ją powtórzyła, tylko gdzie...

    Ritterki widziałam w Auchanie bodajże, ale nie kupiłam bo było drogooo. Czekam na Kauflanda, ostatnio letnie mieli w sporej promocji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podpowiem, bo ja zupełnie nie kojarzę :D
      W Carrefour kupiłam za 4zł, a Auchan niestety w pobliżu się nie znajduje..:(

      Usuń
  3. A ja za to wszystko robię w domu, ale i tak oceny mam słabe. Chyba musze iść do lekarza na jakieś badania, bo nie wiem, może mam niedobory i nie umiem się skoncentrować... :/

    Co do batona, właśnie je dostałam od wujka :D Ciekawe jakie będą moje odczucia, ale już się boję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może po prostu za dużo w tym siedzisz i jesteś przemęczona? :)
      A ja już czekam na recenzję xD

      Usuń
  4. Ciekawy baton, u nas takiego nie ma, a sprbowalabym z ciekawosci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas niestety wielu ciekawych słodyczy nie ma :)

      Usuń
  5. Rękami i nogami podpisuję się pod wstępem, też mam tyle szkolnych rzeczy do zrobienia, że w efekcie nie robię nic, tylko siedzę i się wkurzam xD
    Ten baton wygląda tak podejrzanie, że nawet jako coś nieznanego mnie nie kusi :P Dawaj Zottera, chcę mieć się do czego ślinić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest najgorsze..
      Podejrzanie? Może powinnaś zostać detektywem, ja nic podejrzanego nie widzę haha :DD Może niedługo jakiś się pojawi.

      Usuń
  6. Ja limitki w Piotrze i Pawle dorwałam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie to był strzał w dziesiątkę i mam wklejone do pamiętnika opakowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Próbowałam i dla mnie był średni. Może dlatego, że nie lubie marshmallow, ale jakoś mi się to nie "kleiło" ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ważne, żeby na koniec roku było okej. :) W szkole, w której uczy moja ciocia nie mają nawet podziału na semestry, ot tyle. :D
    A batonik wygląda … niespodziewanie? Nie wiem, ale ze względu, że jest troszkę dziwaczny i jest z Cadburry z chęcią bym go spróbowała. :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Też tak chcę :DD Chociaż nie - w drugim semestrze są łatwiejsze rzeczy i zawsze mam lepszy wynik :D

      Usuń
  10. Nie jestem fanką batonów,ale ten bym chętnie skosztowała:)

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się wpis? Masz odmienne zdanie, a może jakieś rady? Chętnie posłucham wszystkiego i wszystkich z osobna. Będzie mi miło, gdy zostawicie ślad swojej obecności ;)