Chyba zaraz padnę na klawiaturę i usnę. Serio jestem nieprzytomna, wstać rano to nie lada sztuka. Wy też macie taki problem? Może czas zacząć kłaść się wcześniej? - hahaahahha
Zaniepokojona widokiem kilku ostatnio otwieranych słodyczy postanowiłam wziąć się za te leżące najdłużej, ostrożności nigdy za wiele więc nie zastanawiałam się, złapałam tabliczkę zakupioną we wrześniu, jej termin się zbliżał, a do tego to produkt z orzechami, przez myśl przebiegły mi orzechy zatęchłe. Jak się później okazało pospiech nie był potrzebny, więc z resztą "staruchów" się nie gorączkuję.
Opakowanie przedstawia tam tabliczkę, mnóstwo orzechów, barwa czekolady i logo RS, nie ma co długo nad nim rozmyślać, trzeba otwierać. Tak na marginesie - czy ktoś z was, kiedykolwiek otworzył ją tak jak sugeruje producent, dobrowolnie połamał ją przed otwarciem?
16 kostek ukazało się w stanie idealnym, pomiędzy nimi prześwitywało kilka orzechów, logo było na miejscu, wszystko, zdaje się, jak należy. Kolor jednak był zadziwiająco ciemny, zupełnie nie mleczno - czekoladowy, ale nie był to brąz wskazujący na tabliczkę gorzką czy nawet deserową. Pachnie kakaowo z dozą słodyczy, intensywnie, nawet zatkany nos nie zatrzymał zapachu. Spód wypełniony dużymi orzechami, jak zwykle znalazły się dwie gołe kostki, jak zwykle też znalazłam w tym plus. Zaczęłam od chrupaczy.
16 kostek ukazało się w stanie idealnym, pomiędzy nimi prześwitywało kilka orzechów, logo było na miejscu, wszystko, zdaje się, jak należy. Kolor jednak był zadziwiająco ciemny, zupełnie nie mleczno - czekoladowy, ale nie był to brąz wskazujący na tabliczkę gorzką czy nawet deserową. Pachnie kakaowo z dozą słodyczy, intensywnie, nawet zatkany nos nie zatrzymał zapachu. Spód wypełniony dużymi orzechami, jak zwykle znalazły się dwie gołe kostki, jak zwykle też znalazłam w tym plus. Zaczęłam od chrupaczy.
Było ich dużo, kilka skrywało się wewnątrz kostek, łatwo dawały się oddzielić i spróbować. Chrupiące, podprażone, gorzkawe, a także lekko wilgotne w środku, niby dobre, okej, a nie smakują mi tak jak w białej Alpen Gold, tamte to było mistrzostwo!
Z trudem ułamałam pusty kawałek, czekolada jest twarda. Ciekawa co z tego wyniknie zostawiłam pole do popisu samej cząstce, niech robi co chce. Nie rozpuszcza się tak szybko jak mleczne tabliczki, do tego nie do końca gładko, nie jest przesłodzona, obok słodyczy stoi kakao i niewysoka mleczność. Zaskoczyła mnie bardzo, jest stonowana, kakao (to mleczna czekolada :D) czuć wyraźnie lecz nie gorzko, w buzi okazuje się miększa, robi błotko, subtelnie słodkie. Zaczyna delikatna słodycz, dołącza do niej i przewyższa kakao, następnie dochodzi mleczny pierwiastek, to drugie przybiera na intensywności, a słodkość równa się z mlecznością.
Grube kostki na początku aż ciężko opanować, orzechy odgrywają dużą rolę, wpasowują się, także przyczyniają się do ostatecznego odbioru tabliczki - jako mało słodką.
Nie wiem co z nią zrobić, szukałam słodyczy którą łagodziłyby orzechy, mleczności i aksamitności, którym charakteru nadawałyby wyżej wymienione. Ta tabliczka to przeciwieństwo cech, których oczekiwałam, które jak dla mnie powinny być w każdej mlecznej tabliczce z orzechami. Było okej, ale nic więcej, na pewno nie wrócę do niej ponownie, wolałabym sprawdzić jak ma się sprawa w klasycznej "czekoladzie z okienkiem".
A wy co o niej myślicie? Lubicie? Może to moja była jakaś felerna?
Biała to przy niej mistrzostwo! :D
A wy co o niej myślicie? Lubicie? Może to moja była jakaś felerna?
Biała to przy niej mistrzostwo! :D
Ocena: 3.5/6
Cena: 2.79(promocja)
Gdzie kupiłam: Kaufland
Kaloryczność: 573/100g
jak ja dawno nie jadłam żadnego riterka, ten kuszący jest :)
OdpowiedzUsuńMoże czas to zmienić? ^^
UsuńCooo? Przecież ta tabliczka jest pyszna! Ranisz mi serce :(
OdpowiedzUsuńTeż mam takie ogromne problemy ze wstawaniem. U mnie dochodzi jeszcze problem bezsenności...ja nie śpię do 4 w nocy, czasem nawet 6 i mam tylko godzinę snu. Wykończy mnie to.
Wybacz.
UsuńMatko, to ty po godzinie snu jesteś nieprzytomna, może udaj się do lekarza, bo bezsenność to nie jest mały problem.
Uwiebiam prawie kazdego Rittera, ale tego nie probowalam :) .Jadlam za to wlasnie te Alpen Goldy, ktore tez uwazam za bardzo udane :)
OdpowiedzUsuńKlasyk, mleczna z orzechami czyli czekolada którą powinien mieć każdy producent, a i tak zawsze rzadko się po nią sięga "bo zbyt nudna" - prawda? :DD
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJadłam dwie czekolady Ritter i mi nie smakowały... A jeśli chodzi o czekolady z orzechami, które uwielbia moja siostra to są takie produkowane dla Kauflandu - według mnie lepsze w smaku (to samo powiedziała moja siostra i tato). Tabliczka 200g kosztuje 5-6zł ale na promocji można kupić po 4zł - one mają więcej orzechów (jest też wersja z migdałami a z orzechami laskowymi:mleczna i deserowa 64% kakao) :)
OdpowiedzUsuńDzięki za info, kiedyś spróbuję, chyba wiem o jakie Ci chodzi, bo na blogu jest biała :D
UsuńOd dzisiaj są nawet na promocji po 4zł :)
UsuńNie jadłam tej ,jakoś zawsze wybieram smaki które występują tylko sezonowo:)
OdpowiedzUsuńCo, ta za nudna ? :DD
UsuńZwyklak który jest zawsze dostępny:)
UsuńTo Ritter, dzięki któremu polubiłam tę markę! :D Kupa orzechów, które są naprawdę dobre - no ogólnie super. :DDDD
OdpowiedzUsuńMogło być lepiej :)
Usuńco kończy się ich data ważności? Kupiłam dwie Ritterki inne smaki ze względu na cenę... Teraz już wiem dlaczego :D Ale dobrze, że nie mam problemu jeść coś po terminie :)
OdpowiedzUsuńOj poranki bywają trudne, ale nie da się u mnie przynajmniej wcześniej położyć bo doba jest dla mnie stanowczo za krótka :<
Tą kupiłam w pierwszym tygodniu września. :)
Usuńufff... :D
UsuńHmm akurat tej tabliczki nigdy nie jadłyśmy, bo jest dla nas zbyt zwyczajna :P
OdpowiedzUsuńTo chyba najczęstszy powód nie kupowania czekolad z orzechami xDD
UsuńJedząc w wersji 65g, prawdopodobnie zagranicznej, byłam o krok od siódmego nieba :D Faktycznie nie była tak słodka jak bywa Ritter, no i zauważalnie bardziej kakaowa, mmm ^·^ Dla mnie 9/10, chociaż muszę jeszcze spróbować wersji 100g :D
OdpowiedzUsuńPróbuj, ciekawa jestem jak wypadnie :)
UsuńJak położę się wcześniej, po prostu będę leżała i się wkurzała. A jak na drugi dzień mam jakieś stresujące wydarzenie, to już w ogóle zasnę dziesięć godzin po "moim czasie".
OdpowiedzUsuńRittera w tym wariancie nie lubię.