wtorek, 23 lutego 2016

Toblerone, Swiss White Chocolate

Nie chcę zapeszać, ale ostatnio czuję się dobrze, nie mam komu o tym powiedzieć, dlatego chociaż tu się wygadam. Czuję się lepiej z samą sobą, ze swoim charakterem, wyglądem, z tym, że spotkałam tylko 2-3 osoby, które rozumiały i podzielały moje poczucie humoru. Zrobiłam rzeczy, o których nawet nie myślałam rok temu, założyłam facebooka, który nie jest mi do niczego potrzebny, zaczęłam ćwiczyć, aby "złapać" trochę mięśni, zjem nadprogramowe ciastko i na nim się kończy. Nie powinnam pisać tu tego wszystkiego, nie powinnam pisać tu nic o sobie, o tym jak się czuje, bo mam przeczucie, że kilka osób ze szkoły tu zagląda, ale mówiąc całkiem poważnie, nie mam przyjaciół, nie mam komu się wygadać, z kim spędzić swoich urodzin, nie mam kogoś kto podnosiłby mnie gdy kolejny raz gubię się w tym wszystkim, ale widocznie tak ma być. Przyzwyczaiłam się, może nawet jest mi z tym dobrze?


Ta czekolada kojarzy się z zimą, mroźną, pełną śniegu, wydaje się być idealna na wieczór pod choinką. Opakowanie mi się podoba, jasne, przejrzyste, większość miejsca zajmuje czerwone logo, nie sposób jej nie zauważyć. Niestandardowa forma przekłada się na trud w zrobieniu zdjęcia, poważnie, nie wiedziałam jak do niej podejść. Otwiera się ładnie i wygodnie, po wyjęciu ukazuje się folia aluminiowa, nie sreberko jak zazwyczaj, a najzwyklejsza, cienka folia aluminiowa. Nie wiem czy mogę nazwać ją tabliczką, ale jest zżółknięta, podzielona na dwanaście "gór", przez najgorszą białą czekoladę jaką jadłam i jej podobny podział, miałam ogromne obawy, długo nie otwierałam T tylko przez wyrób z M&S. 
Skoro już przyszło co do czego przyłożyłam nos do wyrobu, unosił się zapach słodki, lecz przyjemny i śmietankowy. 


W przekroju widać śnieżno białe kawałki, jednak (przynajmniej wizualnie)  jest ich co najmniej mało. Trudno się łamie i kroi, twardy kawałek włożony do ust trzeszczy, chrzęści, gdzieniegdzie chrupie. Zwarto - gumowy nugat klei się do zębów, a czekolada dopiero po krótkiej chwili uwalnia smak. Niezwykłą mleczność, ewidentnie pochodzącą do mleka w proszku (które uwielbiam), aromat waniliowy (który nawet przez chwilę nie wydał mi się chamsko sztuczny), obecny przez cały czas jedzenia, oraz ogromną słodycz, która często królowała. (Nie)stety miodu (3%) nie wyczułam ani ociupinki (what?), a migdały (1.6%) były po prostu czymś chrupiącym. Rozpuszcza się po chwili trzymania na języku, gładko i mlecznie, następnie przychodzi nieprzesadzona, przyjemna tłustość, podczas tego procesu wanilia była mniej obecna, ale także słodycz wydała się nie tak straszna. Powstałe, gęste, muliste błotko nie znika tak szybko, następnie zostawia po sobie drobinki. Nie ma ich dużo, są słodkie i twardo - gumowe, kleją się do zębów i ogromnie tym denerwują 


Całość jest bardzo mleczna, bardzo słodka i waniliowa, pomijając kawałki, które zawiera, aksamitnie gładka i tłustawa. Trzeszcząco - oblepiająco - zalepiająca. Trochę nie wiem co o niej myśleć, smaczna, mimo przeogromnej słodyczy, która chyba jest nieunikniona w pospolitych białych czekoladach, wskoczyła do mojej czołówki (białych), niewymagająca i zasładzająca, ale nugat zbyt mnie irytował, były takie chwile, że wręcz przeszkadzał. Jednak mogłabym ją kiedyś powtórzyć, lecz sama z siebie ponownie pieniędzy nie wydam ;)


Ocena: 4/6 (takie solidne :))
Cena: 5.99
Gdzie Kupiłam: Alma
Kaloryczność: 535/100g


22 komentarze :

  1. Kurcze,nie wiem ,co mam ci poradzić...Pocieszy cie choc odrobine jak ci powiem,ze tez tak mam?Bardzo duzo ludzi mnie nie rozumie.Ale masz jeszcze bloga i czytelnikow,nas,ludzi tutaj.Jezeli bedziesz chciała porozmawiać,o czymkolwiek,to pisz do mnie :**
    A Tobelrine to akurat jedna z lepszych wg mnie czekolad.Na pewno juz pisałam,ze moja mama za nią przepada ;)Mi podoba sie w niej to,ze te kawałeczki orzeszków zostają na języku,jak sie rozpuści czekoladę :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze możesz się Nam wyżalić! Tutaj możesz się emocjonalnie wyżyć :) Za co przepraszasz? Nie można za to, że się żyje! Jesteś człowiekiem nie robotem! Głowa do góry! Prawdziwych przyjaciół nie poznaje się tak od siup! Prawdziwy przyjaciel to skarb i perła. A jeżeli ostatecznie nie, to mam dla Ciebie konkluzje i zapamiętaj se raz na całe życie co babcia powiedziała mojej mamie, a mama mi: Żaden najwspanialszy przyjaciel na świecie, nigdy nie będzie chciał by Tobie było lepiej (mogą się bunty wznosić- poczekaj), nigdy nie będzie chciał by Twoja rodzina, miała się lepiej od jej. Ale znajomych warto mieć! Serio! Sama zdechłabym bez nich, bo ludzi dają radość :) Tylko trzeba odpowiednio dobierać znajomości.

    Czekolada ... a idź... jadłam Toblerone klasyczne i bardzo mi smakowało, tą białą wersję pewnie wciągnęłabym jedną dziurką od nosa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zapamiętam :)
      Haha, ja zwykłą mleczną pamiętam jak przez mgłę, trzeba będzie kiedyś powtórzyć :D

      Usuń
  3. Czytając Twój wstęp do recenzji czułam się jakbym czytała własne wypociny. Miałam jeszcze jakiś czas temu te same problemy. Przyjaciół nadal nie mam. Nie mam nikogo do kogo moglabym zadzwonić, dokąd wyjść ... to strasznie boli i uwiera zwłaszcza w taki ponury dzień jak dziś. Ale właśnie po to są blogi by poczuć, że w swoich troskach nie jest się samemu, są gdzieś ludzie, którzy nas rozumieją, bo czują lub przeżywali to co my :)
    a te czekolady lubię, ale masz rację poziom cukru w nich powala ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję, że miałaś/masz tak jak ja, ale z drugiej strony to miłe wiedzieć, że mam w was wsparcie? bratnią duszę.

      Usuń
  4. Po pirwsze: z całej czekolady najbardziej podoba mi się opakowanie :D, które wg. mnie w świecie słodyczy jest już czymś kultowym. Coś tak czuję, że też denerwowałby mnie nugat, no i że ostatnio nie mam ochoty na białe czekolady to trochę mi do niej nie po drodze. (czemu więc kupiłam wiosenną białą limitkę Rittter Sporta?! xd)
    Po drugie: może nastał jakiś czas przemian, ale ostatnio wyrabiam sobie podobne zdanie na swój temat. Lubić siebie i akceptować swój wygląd, przyjmować go razem z jego wadami i zaletami - matko jaki to skarb! Choć to trudne, powinnyśmy się tego uczyć. Trzymam za nas kciuki, żeby nam się to udawało :)
    Przykro mi, że nie masz się z kim podzielić swoimi problemami, mówiąc oczywiście o 'tych jedynych i oddanych przyjaciołach'. Osobiście jednak myślę, że nawet te 2-3 osoby podzielające twoje poczucie humoru są powodem do szczęścia, próbowałaś je bliżej poznać, czy to raczej nie te typy? Posiadanie przyjaciół 'z nazwy' czy 'z przyzwyczajenia' także nie daje prawdziwego poczucia komfortu, co czasami ciężko samemu ogarnąć. Ja w teorii miałam troszczące się o mnie dwie przyjaciółki, ale czy tak naprawdę wiedziały o mnie te rzeczy, o których tyle razy chciałam im powiedzieć? O moich schizach, nawykach czy wątpliwościach? Może gdyby naprawdę rozumiały moje lęki i obawy, byłyby w stanie mnie ogarnąć gdy był na to czas :) Trochę chaotycznie plotę, ale zawsze tak mam gdy zacznę się rozwodzić i wracać myślami do 'wspaniałej' przygody z popieprzonym odżywianiem, przepraszam :) Chociaż po wstępie mogłabym podejrzewać, że przechodziłaś może przez coś podobnego..?
    Trochę to podsumowując: nawet "mając" komu się wygadać czy wyżalić można się czuć samotnym i w pewnych aspektach nierozumianym, z czym się spotkałam i ba, mam tak do dziś. Najważniejsze, to nauczyć się żyć ze sobą i lubić siebie nie patrząc na innych ludzi. .. Piękne, piękne słowa, teraz przejdźmy do ich realizacji. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz na myśli tego z musem? Gdzie go dorwałaś, tylko nie mów, że na jakimś targu/straganie z niemieckimi słodyczami :D
      Ja również i wierzę, że się uda! :)
      One próbowały, ale jakiś czas temu zwyczajnie je odtrąciłam, zamknęłam się w sobie. Nie masz za co przepraszać, ja również piszę chaotycznie, a co do "super odżywiania" wiem o czym mówisz i też przez coś takiego przechodziłam.
      "Na pustyni jest się trochę samotnym, równie samotnym jest się w śród ludzi"
      Eh, pięknie się mówi, realizacja zawsze jest trudniejsza, ale.. Damy radę! ;)

      Usuń
    2. Tak, białą jogurtową, dorwałam w sklepiku ABC koło szkoły, pokładałam w nim całą nadzieję bo coś czuję że w 'normalnych' sklepach limitek nie będzie (albo ja zwyczajnie ich nie znajdę) xd

      Usuń
    3. Nawet tak nie mów, muszę ją jakoś zdobyć..

      Usuń
  5. Mam podobni jak Ty :) Chociaż ze mnie już stara dupa, to wciąż się przejmuję swoimi niedoskonałościami :D I charakter mam też trudny i jak wiesz, nie będziesz miała co i do kogo się wypisać, to do mnie zawsze możesz :) wysłucham, a jak bedziesz chciala i mnie wysluchać to Ci do słuchu pare slow napisze :D

    Toblerone jest pyszna, a białą już widziałam, ale jej nie kupiłam mając inne wydatki na głowie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka tam stara, dojrzała :D Dziękuję Ci, zapamiętam te słowa :D

      Usuń
  6. Te czekolady z tego co wiem są ,,problematyczne". :D Albo się je kocha, albo nienawidzi. Wszystko zależy od tego czy ktoś lubi te dodatki. Ja np. nie przepadam za takimi przeszkadzającymi mi w jedzeniu cudami i ciekawa jestem jak odebrałabym tą czekoladę. Z drugiej strony jak czytam miód czy migały to... aż ślinka cieknie. A że to ukochana biała to pewnie bym wszamała aż miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, a ja jakoś tak pomiędzy, bo sama biała, mimo słodyczy była pyszna, ale jednak te dodatki trochę przeszkadzały.

      Usuń
  7. I prawidłowo! Człowiek powinien czuć się dobrze ze samym sobą :) Ja niestety nadal tego nie osiągnęłam i chyba nigdy nie będę zadowolona z tego co robię, mówię, myślę i z tego jak wyglądam, ale chyba się już do tego przyzwyczajam :/

    Co do czekolady...o nie! Toblerone jest u mnie kompletnie skreślone, bo nie dość, że forma mnie denerwuje to jeszcze czekolada kompletnie nie smakuje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale białą jadłaś? Czy mówisz tylko o mlecznej :D

      Usuń
  8. Na pewno trudno jest się wziąć w garść, zaakceptować siebie i wyjść do ludzi. My mamy o tyle łatwiej, że gdy Angelika miała poważne problemy zdrowotne a co za tym idzie i depresję to druga ją uwolniła z tego dołka i wyciągnęła za przysłowiowe szmaty do ludzi :) Może potrzebujesz takiej własnie osoby?
    A biała czekoladę jadłyśmy w wersji miniaturkowej i była tak do bólu słodka, że na pewno na wersję całościową się nie skusimy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takiej osoby niestety nie ma na pstryknięcie palcem..
      Biała też jest w miniaturce? nawet nie widziałam xD

      Usuń
    2. No niestety nic nie przychodzi od tak ale może warto mieć to na uwadze i być czujnym czy przypadkiem takiej osoby się kiedyś nie odtrąciło ;)

      Usuń
  9. Czekolady nie lubię, bo to Toblerone - z góry nastawiam się na "nie". Co do wstępu zaś... gratulacje :) Też mam dziś wybitnie dobry humor, szkoda tylko, że nigdy nie utrzymuje się on zbyt długo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to, ale trzeba się cieszyć, że w ogóle jest :D

      Usuń
  10. Ja należę do tej grupy ludzi co bardzo lubią te czekolady:)

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się wpis? Masz odmienne zdanie, a może jakieś rady? Chętnie posłucham wszystkiego i wszystkich z osobna. Będzie mi miło, gdy zostawicie ślad swojej obecności ;)